Tobacco Bastards
-
- Użytkownik
- Posty: 161
- Rejestracja: sob mar 30, 2019 7:58 pm
- Lokalizacja:
- Otrzymał podzięk.: 43 razy
- Płeć:
Re: Tobacco Bastards
To i ja coś dorzucę.
Szczerze czuje się rozczarowany.
Nie jestem jakimś kustoszem, moję kubki smakowe są nieco przetrzebione ale w tym wszystkim zabrakło mi smaku tytoniu.
W każdym z aromatów na przód wysuwa się karmel, orzech i znowu karmel. Nie twierdzę, że aromaty są beznadziejne ale oczekiwałem czegoś zupełnie innego.
A najbardziej rozczarował mnie burbon.
Miałem nań straszny apetyt, uwielbiam burbon i whisky ale najzwyczajniej w świecie mnie zemdliło.
Gdybym miał wybrać, najlepiej wypadł mi aromaty z dodatkiem miętowym. Mięta nie za ostra, nie zabija reszty smaków. Takie delikatne i przyjemne połączenie aromatów.
Wysłane z mojego COR-L29 przy użyciu Tapatalka
Szczerze czuje się rozczarowany.
Nie jestem jakimś kustoszem, moję kubki smakowe są nieco przetrzebione ale w tym wszystkim zabrakło mi smaku tytoniu.
W każdym z aromatów na przód wysuwa się karmel, orzech i znowu karmel. Nie twierdzę, że aromaty są beznadziejne ale oczekiwałem czegoś zupełnie innego.
A najbardziej rozczarował mnie burbon.
Miałem nań straszny apetyt, uwielbiam burbon i whisky ale najzwyczajniej w świecie mnie zemdliło.
Gdybym miał wybrać, najlepiej wypadł mi aromaty z dodatkiem miętowym. Mięta nie za ostra, nie zabija reszty smaków. Takie delikatne i przyjemne połączenie aromatów.
Wysłane z mojego COR-L29 przy użyciu Tapatalka
-
- Płeć:
Tobacco Bastards
@ lesstro U mnie też leży, czeka na lepsze czasy Odpalę go może za miesiąc, a może później, kto wie? I właśnie brakuje mi tu tej alkoholowej nuty, drewno nasiąknięte whisky raczej też swój procent zawiera...
-
- Użytkownik
- Posty: 655
- Rejestracja: śr gru 14, 2016 10:10 am
- Lokalizacja: Elbląg
- Podziękował: 435 razy
- Otrzymał podzięk.: 727 razy
- Płeć:
Tobacco Bastards
No to przyszła pora aby odkorkować tę Whisky 69.
Najpierw nazwa, bo wszyscy, jak czytam, spodziewali się tu wspaniałego smaku i aromatu 21. letniej whisky i to jeszcze najlepiej single malt. Hola, hola nazwa brzmi Whisky Oak, co w wolnym tłumaczeniu brzmi dębina przesączona aromatem whisky czyli "wylizujemy" pustą dębową beczkę.
Więc otwieram korek i wącham. Pierwsze wrażenie to suszone śliwki i woń kominka przesączonego i przewędzonego zapachem spalonego drewna. To zgadzałoby się z wędzonym jęczmieniem z założeń receptury single malt. Ale na tym raczej koniec skojarzeń. Zalewam, smakuję. Na początku lekka słodycz, która kojarzy mi się tylko ze smakiem wigilijnego kompotu z suszonych owoców z przewaga śliwki właśnie. Potem smak przechodzi delikatnie w tę wędzoną dębinę. Nie, nigdy nie lizałem i nie żułem wędzonych dębowych trocin, ale jak wiadomo smak jest przedłużeniem zapachu, więc tylko tak to mogę ująć. Smak wędzonego drzewa jest bardzo delikatny i trzeba mocno wysilić zmysły, żeby go wyczuć. I teraz najważniejsze. Efektem końcowym tzw. aftertaste jest pozostający w gardle bardzo delikatny posmak tego napitku, o który nam chodziło. Rzadko bywa, aby liquid był skomponowany tak wielowarstwowo. Moim skromnym zdaniem, tutaj mamy do czynienie z takim przypadkiem, co nie czyni go od razu jakimś topowym zawodnikiem. Smaki nie są tu za bardzo uwydatnione, jak na mój gust, są ciut za słabe, aczkolwiek koncepcja mi się podoba. Ot, taka ciekawostka smakowo-kulturowa. Jak chcecie intensywnego smaku anielskiego napoju to niestety, w tym przypadku, tylko dobry monopolowy pomoże, ewentualnie sytuację może uratować bratni Bourbon No. 9.
Test robiłem po ok. 10. dniach dojrzewania, a jak powszechnie wiadomo i liquid i whisky lubią leżakowanie, więc jeśli coś się zmieni za kilka miesięcy, to dam Wam znać. Ma to jakiś tam potencjał, ale czy zostanie w moim repertuarze, o tym pomyśle, gdy osuszę butelczynę na osi nadchodzącego czasu.
Chmurka z Wami.
Najpierw nazwa, bo wszyscy, jak czytam, spodziewali się tu wspaniałego smaku i aromatu 21. letniej whisky i to jeszcze najlepiej single malt. Hola, hola nazwa brzmi Whisky Oak, co w wolnym tłumaczeniu brzmi dębina przesączona aromatem whisky czyli "wylizujemy" pustą dębową beczkę.
Więc otwieram korek i wącham. Pierwsze wrażenie to suszone śliwki i woń kominka przesączonego i przewędzonego zapachem spalonego drewna. To zgadzałoby się z wędzonym jęczmieniem z założeń receptury single malt. Ale na tym raczej koniec skojarzeń. Zalewam, smakuję. Na początku lekka słodycz, która kojarzy mi się tylko ze smakiem wigilijnego kompotu z suszonych owoców z przewaga śliwki właśnie. Potem smak przechodzi delikatnie w tę wędzoną dębinę. Nie, nigdy nie lizałem i nie żułem wędzonych dębowych trocin, ale jak wiadomo smak jest przedłużeniem zapachu, więc tylko tak to mogę ująć. Smak wędzonego drzewa jest bardzo delikatny i trzeba mocno wysilić zmysły, żeby go wyczuć. I teraz najważniejsze. Efektem końcowym tzw. aftertaste jest pozostający w gardle bardzo delikatny posmak tego napitku, o który nam chodziło. Rzadko bywa, aby liquid był skomponowany tak wielowarstwowo. Moim skromnym zdaniem, tutaj mamy do czynienie z takim przypadkiem, co nie czyni go od razu jakimś topowym zawodnikiem. Smaki nie są tu za bardzo uwydatnione, jak na mój gust, są ciut za słabe, aczkolwiek koncepcja mi się podoba. Ot, taka ciekawostka smakowo-kulturowa. Jak chcecie intensywnego smaku anielskiego napoju to niestety, w tym przypadku, tylko dobry monopolowy pomoże, ewentualnie sytuację może uratować bratni Bourbon No. 9.
Test robiłem po ok. 10. dniach dojrzewania, a jak powszechnie wiadomo i liquid i whisky lubią leżakowanie, więc jeśli coś się zmieni za kilka miesięcy, to dam Wam znać. Ma to jakiś tam potencjał, ale czy zostanie w moim repertuarze, o tym pomyśle, gdy osuszę butelczynę na osi nadchodzącego czasu.
Chmurka z Wami.
-
- Płeć:
Tobacco Bastards
@ jaaano To też już wiedzą, że to jakiś weekendowy spęd fanów wyrobów z włóczki a nie masówka po naszemu.
-
- Użytkownik
- Posty: 142
- Rejestracja: śr lis 07, 2018 5:57 pm
- Lokalizacja:
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podzięk.: 62 razy
- Płeć:
Tobacco Bastards
W odpowiedzi proszę umieścić sprostowanie iż pomylili zdjęcia.
W Polsce demonstracje wyglądają tak:
i raczej by nie chcieli żeby ekipa wpadła po sample.
W Polsce demonstracje wyglądają tak:
i raczej by nie chcieli żeby ekipa wpadła po sample.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Płeć:
Tobacco Bastards
@ lesstro Innej opcji nie ma a przy okazji jak coś jest dla kogoś niewapowalne, to ma doskonałą okazję odpocząć od inhalacji, bo po prostu kopci wtedy na siłę a co za tym idzie - mniej (przetestowane na sobie)
Nawet Flavormonksy przypomniały sobie o mnie dzisiaj, bo im się nudzi:
W sumie przy okazji czas wziąć ich kolejne wynalazki do krótkich serii chociażby, ale to temat na inną dyskusję, więc nie robię
Nawet Flavormonksy przypomniały sobie o mnie dzisiaj, bo im się nudzi:
W sumie przy okazji czas wziąć ich kolejne wynalazki do krótkich serii chociażby, ale to temat na inną dyskusję, więc nie robię
-
- Użytkownik
- Posty: 655
- Rejestracja: śr gru 14, 2016 10:10 am
- Lokalizacja: Elbląg
- Podziękował: 435 razy
- Otrzymał podzięk.: 727 razy
- Płeć:
Tobacco Bastards
jaaano pisze:Sumując - nie wylewamy !
U mnie wszystkie płynne nieudane eksperymenta wędrują do znajomego który jako wielbiciel miętówek zabija wszystko miętą
Ekologia Panie
-
- Użytkownik
- Posty: 142
- Rejestracja: śr lis 07, 2018 5:57 pm
- Lokalizacja:
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podzięk.: 62 razy
- Płeć:
Tobacco Bastards
Również jestem przeciwny kiblom w tym zastosowaniu choć może niedosłownym bo już parę ładnych lat pewna grupa aromatów ze znanej poniekąd firmy pomimo dawnej utraty okresu spożycia i utrzymania w "ori" pojemnikach nadal funkcjonuje w tym specyficznym miejscu jako łamacz swoistego zapaszku.
Mało tego pomimo upływu czasu dzielnie walczą z dedykowanymi odświeżaczami
Biorąc pod uwagę okres "działania' tychże aromatów w formie zamkniętej wróżyłbym producentowi świetlaną przyszłość na rynku odświeżaczy zapachowych do aut pomimo iż mają niemałe grono wielbicieli w zgodności z przeznaczeniem tychże aromatów.
Sumując - nie wylewamy !
U mnie wszystkie płynne nieudane eksperymenta wędrują do znajomego który jako wielbiciel miętówek zabija wszystko miętą
Mało tego pomimo upływu czasu dzielnie walczą z dedykowanymi odświeżaczami
Biorąc pod uwagę okres "działania' tychże aromatów w formie zamkniętej wróżyłbym producentowi świetlaną przyszłość na rynku odświeżaczy zapachowych do aut pomimo iż mają niemałe grono wielbicieli w zgodności z przeznaczeniem tychże aromatów.
Sumując - nie wylewamy !
U mnie wszystkie płynne nieudane eksperymenta wędrują do znajomego który jako wielbiciel miętówek zabija wszystko miętą
-
- Płeć:
Tobacco Bastards
Muszla klozetowa to jest ostateczność ostateczności, lepiej trzymać bo nigdy nie wiadomo kiedy przyjdą chude lata
-
- Użytkownik
- Posty: 655
- Rejestracja: śr gru 14, 2016 10:10 am
- Lokalizacja: Elbląg
- Podziękował: 435 razy
- Otrzymał podzięk.: 727 razy
- Płeć:
Tobacco Bastards
nester pisze:Mam wrażenie że Flavor monks, jak wiele innych firm, tworzy jedną bazę tytoniową i na jej podstawie robi 10 różnych aromatów, które to różnią się tylko jakimiś detalami, ale jak komuś smak tej bazy nie podchodzi to od razu całą linię może wylać do kibla
Pozwolę sobie się nie zgodzić i zgodzić zarazem, bo chyba wiem o czym myślisz. Wspólnych wzorców można dopatrywać się faktycznie w Oryginalu, Lighcie i Custardzie. Coshiba, Dark Fire i Burbon, jak dla mnie, mają zupełnie inne nuty.
A zgodzę się, że mam tak samo. W większości przypadków, biorąc dowolny aromat z repertuaru danego producenta, od razu czuć, że pochodzi on właśnie od tego, a nie innego wytwórcy. Nie wiem czym jest to spowodowane, czy, jak mówisz, jedna baza i wariacje z lenistwa, czy rodzaj stosowanych komponentów, czy tez infrastruktura produkcyjna. Tak samo jest z obiadem od mamusi, cokolwiek by nie ugotowała, od razu rozpoznasz, że to jej danie. Ale żeby zaraz wylewć do kibla... no nie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości