W zasadzie większość jest brandowanych jako Flavorika, ale to to samo.
Pierwsze (i drugie, ale o tym zaraz) wrażenie negatywne. Po pierwsze aromaty pakowane w zgrzewany blister, który jest trudny do otwarcia bez nożyczek, a do tego bardzo nieekologiczny. Buteleczki są bardzo lepiące, nie wiem czym, a zapach przesącza się na zewnątrz i to bardzo. Nie mam pojęcia czy przesącza się przez materiał butelek, czy prędzej zamknięcie jest nieszczelne, ale cholera wie jak to przechowywać, bo jak włożyłem wszystko do woreczka ze ściągaczem i zapakowałem do szuflady, to cała szuflada już tym daje i zaczyna być czuć w pokoju.
Po drugie, i to już nie jest problem Inawery, tylko mój - ewidentnie muszę się do tych aromatów przyzwyczaić, bo zachowują się inaczej od tego, czego używam zazwyczaj, czyli głównie MA, ale też Select, Los Aromatos, wyroby z aromatyczny.pl i parę innych. Nie bawię się jakoś bardzo w aptekarza i nie odmierzam co do kropli, i zazwyczaj nie ma większej różnicy w smaku czy dam 5%, czy 6% aromatu. A tutaj po kilku testach mam wrażenie, że przekroczenie minimalnie nawet pewnego pułapu daje katastrofę w smaku. Mixowanie aromatów też jest bardziej nieprzewidywalne.
Przykłady.
Dałem 2% "Wunder Waffle" i średnio było coś czuć. Dolałem, żeby było 4% i po czasie uraczył mnie smak i zapach... zjełczałego masła.
Zmieszałem jakiś Graham Cracker z Yes We Cheesecake i otrzymałem aromat identyczny do.... wymiocin.
Serio, w życiu tak mną nie telepneło, prawie skończyłem z głową w muszli klozetowej.
Ciężka sprawa będzie, żeby to ogarnąć, a zużyć trzeba bo mi z szuflady przesiąka.
k87
, Intake RTA x 2
