@
slaviop bardzo Ci współczuję, bo wiem przez co przechodzisz. Mnie też życie nie oszczędziło. 28 lat temu ktoś chciał być zabawny i pchnął mnie do wody, skończyło się złamaniem kręgosłupa szyjnego z urazem rdzenia kręgowego, miałem wtedy 15 lat, od tamtej pory jestem sparaliżowany od szyi w dół i poruszam się na wózku, mieszkam w bloku i prawie w ogóle nie wychodzę z domu, bo mam do pokonania schody.
Jak by tego było mało, to we wrześniu 2017r. wykryto u mnie czerniaka złośliwego IV stadium z przerzutami do węzłów chłonnych w lewej dolnej pachwinie i guz na pośladku 8,5 cm. Onkolog zaczął obdzwaniać szpitale w całej Polsce, które zajmują się leczeniem czerniaka, ale stan był tak beznadziejny, że tylko w Warszawie zgodzili się mnie leczyć.
W styczniu 2018r. przeszedłem operację, usunięto mi guza i wycięto węzły chłonne. Po operacji Pani onkolog przyszła do mnie na salę chorych i poinformowała, że jestem już czysty i wróciłem do domu.
Po dziesięciu miesiącach u mnie w mieście zrobiono mi TK, chociaż w zaleceniach z Warszawy powinno być robione co 3 miesiące, ale onkolog u mnie w mieście chciał być mądrzejszy i upierał się, że co trzy miesiące to przesada, okazało się, że są już przerzuty do płuc, wątroby, trzustki.
Skontaktowałem się z Warszawą i zacząłem chemioterapię w tabletkach którą trzeba przyjmować 2 razy dziennie, po dwóch tygodniach chemia mało co mnie nie zabiła i spędziłem 3 tygodnie w szpitalu.
Miałem zmniejszane dawki 2 razy bo sytuacja się powtarzała, teraz zamiast 11 tabletek dziennie biorę 5, ale ważne że leczenie działa, guzy z przerzutów się zmniejszyły i pozostawały bez zmian. Obecnie leczę się w Rzeszowie, bo mam o wiele bliżej do domu, tomograf mam robiony co 3-4 miesiące, a pod koniec 2021r. chyba stał się cud, na badaniu TK wyszło, że nie ma śladu po nowotworze i od tamtej pory jestem czysty, czyli już prawie rok, ale chemię i tak dalej przyjmuję, bo lekarze boją się odstawić, ale skoro dzięki temu mam żyć, to w ogóle mi to nie przeszkadza
.png)
.
Tak że Sławku bądź dobrej myśli, nie poddawaj się, trzeba WALCZYĆ i mieć POZYTYWNE nastawienie. Nie czytaj dużo o tej chorobie w internecie, bo każdy przypadek jest inny i człowiek może jeszcze bardziej się zdołować. Bądź silny trzymam za Ciebie kciuki.
Pozdrawiam Paweł.
eD