MA pisze:mój opiekun (po spełnieniu formalności jak do zdobycia wizy USA w czasach galopującej komuny) wczoraj mnie stamtąd zabrał
To tylko dobrze świadczy o tym schronisku. Takie działania mają z założenia stanowić sito na potencjalnych oszołomów, którzy za tydzień dojdą do wniosku, że jednak nie chcą zwierzaka i w najlepszym przypadku go odniosą, a w gorszym wywalą z auta w lesie. W szanującej się fundacji adopcyjnej miałbyś jeszcze lepsze jazdy, bo tam na porządku dziennym są wstępne wywiady środowiskowe, potem wizyta domowa w celu obejrzenia warunków, w jakich zwierzak ma przebywać (oglądanie posłania, ocena karmy itd). A często po adopcji zdarzają się też wizyty kontrolne. Prawie jak przy adopcji dziecka.