Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
-
- Użytkownik
- Posty: 1867
- Rejestracja: wt cze 09, 2015 8:30 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 3123 razy
- Otrzymał podzięk.: 2544 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
Tommy Black pisze:...
Ale ta Mufka, hmmm...no chcę kota...chcę kota...
No to masz na zachętę - dachowce są najlepsze
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
amsaw pisze:Jeszcze jest pies, ale poczekam na dzień psa
Taaaak,może choć pies nie będzie fotografowany z tym narzędziem do laszczenia u Ciebie...
Ale ta Mufka, hmmm...no chcę kota...chcę kota...
-
- Użytkownik
- Posty: 1867
- Rejestracja: wt cze 09, 2015 8:30 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 3123 razy
- Otrzymał podzięk.: 2544 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
A to moje kociambry, w kolejności chronologicznej:
1. Biały w młodości i w wieku emerytalnym
2. Czarna jeszcze żwawa:
A tu już schorowana staruszka:
3. I nowa znajda, od trzech lat u mnie - Mufka:
Młodziutka i ciut starsza - już wyłaszczona
Jeszcze jest pies, ale poczekam na dzień psa
1. Biały w młodości i w wieku emerytalnym
2. Czarna jeszcze żwawa:
A tu już schorowana staruszka:
3. I nowa znajda, od trzech lat u mnie - Mufka:
Młodziutka i ciut starsza - już wyłaszczona
Jeszcze jest pies, ale poczekam na dzień psa
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
gosiaby pisze:To jest zaprzyjaźniony kotek Jeff, przygarnięty ze schroniska
Jeff wygląda bardzo dostojnie,nobliwie rzekłbym,ma takie arystokratyczne spojrzenie,tak mi bliskie.Mógłbym pojechać z nim na wyścicigi do Ascot,albo pójść do filharmonii...
A skoro jest Dzień Kota,to i ja pozwolę sobie rzucić kota.Na codzień nie rzucam kotami...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Waperka
- Posty: 214
- Rejestracja: wt lip 07, 2015 1:10 pm
- Lokalizacja: Kaszuby
- Podziękował: 775 razy
- Otrzymał podzięk.: 379 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
Lwy, tzn koty, mają dziś swój dzień
To jest zaprzyjaźniony kotek Jeff, przygarnięty ze schroniska
To jest zaprzyjaźniony kotek Jeff, przygarnięty ze schroniska
-
- Waperka
- Posty: 474
- Rejestracja: śr lis 11, 2015 7:38 pm
- Lokalizacja: Ziębice
- Podziękował: 290 razy
- Otrzymał podzięk.: 623 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
chomik pisze: Też mieliśmy królika miniaturkę. Żył ok 10 lat ("usnął" też 2,5 roku temu). To był królik "pierdoła", który siedział w klatce albo obok klatki (klatka była cały czas otwarta). Czasami się przespacerował wzdłuż ściany w kuchni... Nic nie gryzł, nic nie niszczył.
Ta nasza mała psychopatka , nic nie gryzie ( poza dziećmi i mężem ) , nic nie niszczy . Chce spać z pasami i lubi sie do nich przytulać , ale one tego nie lubią :-(
Mielismy Tupka angore , wzietego ze schroniska jako dorosły ( czesto jak się na nas wkurzył to tupał ) tez taka pierdoła , ale lubił kicać po mieszkaniu a najbardziej lubił się przytulać i leżeć na łóżku .
Umarł w kwietniu , nie pamiętam kiedy ostatni raz tak strasznie płakałam , wtedy właśnie doszłam do wniosku że nie mogę mieć tak dużo zwierząt , bo jak odchodzą za bardzo cierpię
Oba nasze króliki załatwiały się do kuwety jak koty , zresztą Lilka dalej załatwia się w kuwecie
To mój kochany Tupencjusz , taka puchata kulka .
-
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
Wspaniały? Nieeeeee.... Ja nie zwracam uwagi na takie drobiazgi. A czego się wstydzić? Że psiunka mała? To - moim zdaniem - nie ma znaczenia. A opinia innych o wielkości mojego psiaczka mnie nie interesuje
Poprzednio mieliśmy buldożka francuskiego. Żyła 9 lat. Rak. Zdiagnozowany w porę. Sterydy. Podarowaliśmy jej dodatkowo 3 miesiące życia. 2,5 roku temu trzeba było ją uśpić...
A Twój króliczek jest milusi. Też mieliśmy królika miniaturkę. Żył ok 10 lat ("usnął" też 2,5 roku temu). To był królik "pierdoła", który siedział w klatce albo obok klatki (klatka była cały czas otwarta). Czasami się przespacerował wzdłuż ściany w kuchni... Nic nie gryzł, nic nie niszczył.
Poprzednio mieliśmy buldożka francuskiego. Żyła 9 lat. Rak. Zdiagnozowany w porę. Sterydy. Podarowaliśmy jej dodatkowo 3 miesiące życia. 2,5 roku temu trzeba było ją uśpić...
A Twój króliczek jest milusi. Też mieliśmy królika miniaturkę. Żył ok 10 lat ("usnął" też 2,5 roku temu). To był królik "pierdoła", który siedział w klatce albo obok klatki (klatka była cały czas otwarta). Czasami się przespacerował wzdłuż ściany w kuchni... Nic nie gryzł, nic nie niszczył.
-
- Waperka
- Posty: 474
- Rejestracja: śr lis 11, 2015 7:38 pm
- Lokalizacja: Ziębice
- Podziękował: 290 razy
- Otrzymał podzięk.: 623 razy
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
chomik pisze:toska pisze:chomik pisze:A to jest moja psiunia zwana "Dzidzia"
Że tak z ciekawości zapytam , chodzisz z nią na spacery ?
Tak Tosiu... Chodzę. Jak nie ma mrozu/śniegu/deszczu to tak z godzinkę potrafi pospacerować. Jak jest zimno, to 10-15 minut i chce do domu
To jesteś wspaniały
Mój mąż nie wyjdzie z naszymi psami na spacer "bo jak on z takimi małymi wypierdkami wygląda , toż to nawet nie jest pies "
Jesli już jest biedak zmuszony jednak wyjść z nimi bo nas nie ma , to tylko na nasze prywatne podwórko , co by go nikt nie widział .
Choć nie powiem często zostawiamy go z obiema dziewczynami przed sklepem , wtedy to się nagada " Ja taki wielkie z takimi pryszczami "
Ta z 3 zdjęcia ma zwężenie tchawicy i niestety nie za dużo może biegać , więc spacer wygląda tak , że jedna leci na smyczy a 2 ja albo dzieci nosimy na rękach
-
- Płeć:
Re: Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.
toska pisze:chomik pisze:A to jest moja psiunia zwana "Dzidzia"
Że tak z ciekawości zapytam , chodzisz z nią na spacery ?
Tak Tosiu... Chodzę. Jak nie ma mrozu/śniegu/deszczu to tak z godzinkę potrafi pospacerować. Jak jest zimno, to 10-15 minut i chce do domu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości