Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki

Tematy luźne, swobodne, nie do końca poważne
Awatar użytkownika
Azgar
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1705
Rejestracja: śr sie 30, 2017 7:49 pm
Lokalizacja: Michrów
Podziękował: 1293 razy
Otrzymał podzięk.: 1694 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Azgar » śr cze 24, 2020 12:58 pm

Ślimaki nie mają płci.... :lol1:
Awatar użytkownika
Tenmen
Patronauta
Patronauta
Posty: 2389
Rejestracja: wt paź 18, 2016 10:45 am
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 4559 razy
Otrzymał podzięk.: 2736 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Tenmen » śr cze 24, 2020 12:34 pm

Ciekawe czy smaczny ? ;) ;) ;) Achatina fulicia to chyba samiczka ? ;) ;)
Awatar użytkownika
Azgar
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 1705
Rejestracja: śr sie 30, 2017 7:49 pm
Lokalizacja: Michrów
Podziękował: 1293 razy
Otrzymał podzięk.: 1694 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Azgar » śr cze 24, 2020 12:28 pm

Nowe zwierzątko dla mojego syna, który jest alergikiem.

Achatina fulicia albino, inaczej ślimak afrykański olbrzymi.
Zobaczymy jak ten maluch urośnie, dorosłe osobniki mogą osiągnąć nawet 20cm długości.

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Krasnal45
Moderator
Moderator
Posty: 6684
Rejestracja: sob cze 20, 2015 6:38 am
Lokalizacja: Aglomeracja Śląska
Podziękował: 5173 razy
Otrzymał podzięk.: 7643 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Krasnal45 » śr cze 24, 2020 10:20 am

No, ja też zrozumiałem, że to komplet. :lol:
__________________________________
Obrazek
__________________________________
Od 22.02.2013 bez analoga.
You don't smoke? Do not vape!
Obrazek
Awatar użytkownika
Tenmen
Patronauta
Patronauta
Posty: 2389
Rejestracja: wt paź 18, 2016 10:45 am
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 4559 razy
Otrzymał podzięk.: 2736 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Tenmen » śr cze 24, 2020 10:16 am

Wszystkim zainteresowanym odpowiadam pies nie jest do oddania, bo to egzemplarz wyjątkowy. ;) ;) ;) ;)
Awatar użytkownika
Tenmen
Patronauta
Patronauta
Posty: 2389
Rejestracja: wt paź 18, 2016 10:45 am
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 4559 razy
Otrzymał podzięk.: 2736 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Tenmen » śr cze 24, 2020 9:54 am

Mam takiego psiego komboja, leży u mnie i się kurzy, jeśli ktoś chętny mogę mu wysłać w cenie przesyłki.

Obrazek
Awatar użytkownika
Tomba
Patronauta
Patronauta
Posty: 5830
Rejestracja: wt maja 21, 2019 1:29 pm
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 5236 razy
Otrzymał podzięk.: 7081 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Tomba » pn cze 22, 2020 5:57 am

No Halinka, albo jednak popijasz browarka, albo masz problem z rozpoznawaniem lewej i prawej - czyli odwieczny problem kobiet. :lol1:

A piesek śliczny. :ok:
_____________________________________________
:czajniczek: Obrazek
................. Od 21.05.2009 zero analogów......................................
Awatar użytkownika
Halah
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 468
Rejestracja: wt lut 18, 2020 4:24 pm
Lokalizacja: Polska
Podziękował: 1338 razy
Otrzymał podzięk.: 1109 razy
Płeć: Kobieta

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Halah » sob cze 20, 2020 11:45 am

To ja przedstawię Wam mojego Okrucha.
Przymierzam się do tego od dłuższego czasu, ale jakoś do tej pory nie umiałam napisać czegoś… akceptowalnego.

Ponieważ post będzie opowiadał o bardzo ważnym elemencie mojego życia, to trochę się zamierzam rozpisać. Także jeśli ktoś nie lubi czytać moich tekstów, to zapraszam na koniec posta, tam są zdjęcia mojej Bianki… bo to o niej będzie ten tekst.

Bjanusza jest psem cudownym. Każdy opiekun tak mówi o swoim psie - a przynajmniej powinien tak mówić - ale moja Bianka nawet według osób, które znają ją tylko trochę jest dosyć niezwykłym psem. Nie wynika to jedynie z jej niezaprzeczalnej urody, a z raczej charakteru. Bianka jest psem… bardzo zmyślnym i bystrym, ale też posłusznym, kulturalnym i… lękowym. Niekoniecznie zalęknionym i choć może na początku była właśnie pełna lęku, tak dziś po prostu przejawia tendencje do strachu i wycofania, zwłaszcza w kontakcie z nieznajomymi ludźmi. Co ciekawe, najbardziej boi się osób pijanych oraz wysokich i silnych mężczyzn... Bianka potrafi też pokazać zęby, czasem bardzo dosłownie, choć nigdy nikogo nie ugryzła. Z kilku psów musiałam ją ściągać, ale obyło się bez szwów w każdym razie. Moja Agentka raczej sama nie zaczyna sprzeczki, ale kiedy sprowokowana czy nawet zaczepiona, nie odpuszcza do końca, czyli do mojej interwencji. :lol: A nie raz miałam taką sytuację, że ktoś do mnie mówi “niech się pieski pobawią” a ja odpowiadam, że mój piesek różnie się potrafi zachować i tak na oko mogę już teraz powiedzieć, że nie jest skora do zabawy z Pana / Pani psem lub, co gorsza, suką… bo to właśnie z sukami Bianka nie dogaduje się wcale. Był kiedyś jeden wyjątek, ale to bardziej z konieczności niż z wyboru… To właśnie z powodu płci moja Bjanusza wdała się w dosyć groźnie wyglądającą bójkę z odwiecznym wrogiem, Amstaffką Maggie. O dziwo, to mój pieseł wyszedł z tego starcia bez szwanku, nie wiem jakim cudem... Ale jak ktoś się wyjątkowo upiera, to wypuszczam moją Brytanię… mimo że później to ja muszę ją ściągać z tego drugiego psa, czego robić nie lubię, bo zawodnik numer 2 może mnie przecież chapnąć w tym czasie.

A jak to się w ogóle zdarzyło, że trafiłam na tak cudownego psa? Otóż 8 lat temu studiowałam, mieszkałam pod Warszawą i w dodatku mieszkałam sama. Tak więc postanowiłam zrealizować swoje marzenie i zaadoptować psa. Najpierw poprosiłam moich rodziców, by obiecali i podpisali krwią cyrograf, że jeśli coś mi się stanie - na przykład zabije mnie autobus albo seryjny morderca typu @
Awatar użytkownika
Metall
- to zaopiekują się tym psem. Ponieważ rodzice zgodzili się przejąć obowiązki w przypadku jakiejś nieoczekiwanej tragedii, to w pewną październikową sobotę pojechałam do schroniska w Celestynowie i zagadałam do jednej z Wolontariuszek. Powiedziałam, że chcę zaadoptować psa, który będzie mieszkał ze mną w mieszkaniu. Dodałam, że zależy mi, by pies nie był starszy niż 2 lata, ale nie młodszy niż rok, żeby był względnie zdrowy i nie po jakichś prawdziwych traumach, ponieważ nie miałam wtedy żadnego doświadczenia z psami i nie poradziłabym sobie z psem po przejściach... Zależało mi też, aby pies nie ważył więcej niż 5 kilo. Jako że mieszkałam sama, to czasem odwiedzałam moich rodziców. Ale też ja przeprowadzałam się w swoim życiu chyba łącznie ze 20 razy, więc wiedziałam, że pewnie jeszcze nie raz będę zmieniać miejsce zamieszkania… a tak mi się wydawało, że podróżowanie z dużym psem to jest gehenna, o czym miałam później okazję się przekonać i potwierdzić te przekonania… no właśnie. :P Ale wracamy do schroniska… Powiedziałam też, że pies kategorycznie musi być suką. :lol: Nie może być w ciąży i najlepiej, żeby już była wysterylizowana. Wolontariuszka cierpliwie wysłuchała mojej litanii próśb, po czym oznajmiła mi, że nie ma u nich ani jednej suczki, która by spełniała moje oczekiwania. Wynikało to głównie z tego, że małe psy są adoptowane praktycznie od razu… Ale ja się nie poddałam i powiedziałam, że w takim razie chciałabym przejść się po schronisku i poznać inne psy.
Gdzieś w połowie spaceru po tym dosyć koszmarnym miejscu, moim oczom ukazała się biała, smutna i wystraszona suńka. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Nie było widać jej żeber, ale była bardzo chuda i jakby… zmarnowana, czy zaorana życiem. Jednak coś w niej mnie poruszyło i zapytałam wolontariuszkę co to za pies. Tak właśnie poznałam Biankę.
Pamiętam ten nasz pierwszy kontakt, kiedy klatka się otworzyła i Bianka spojrzała mi z oddali w oczy. Przez jakieś 10 minut nie chciała do mnie podejść, choć wykazywała zainteresowanie. Ale ja cierpliwie czekałam, usiadłam na ziemi i oparłam się plecami o kraty… w końcu do mnie podeszła i choć miała głowę dokładnie na wysokości mojego gardła - co jest generalnie uważane za niebezpieczną sytuację - to nie odpuściłam i nie uciekłam. Bianka tak na mnie patrzyła i patrzyła, aż w końcu zaczęła mnie obwąchiwać. Wtedy spokojnie, powoli wyciągnęłam rękę w jej stronę i dała mi się pogłaskać… wszystko fajnie / pięknie, ale przecież ten pies waży jakieś 20 kilo! A ja chciałam czworonoga, którego w pociągu będę mogła bez problemu wsadzić do jakiejś torby... Tak więc z ogromnym bólem serca i wręcz łzami w oczach, wyszłam z klatki i… postanowiłam pojechać do domu. Jednak wsiadając do samochodu uznałam, że nie jestem w stanie jej tam zostawić, po prostu nie jestem w stanie. Totalnie straciłam głowę i serce i już wiedziałam, że sprawa jest zakończona i nieważne, czy ten pies waży 20 czy 60 kilo. Tak więc się stało i po dopełnieniu formalności, zabrałam Biankę do samochodu. Była trochę przestraszona, ale dzielnie maszerowała za mną na smyczy. Do samochodu już musiałam ją wsadzić, ale tam siedziała spokojnie i nie szykowała się do ucieczki przez okno, choć trochę się trzęsła, biedactwo…

Ale, jaka jest historia Bianki? Jak znalazła się w schronisku? Wolontariusze wiedzieli tylko tyle, że została znaleziona przy drodze szybkiego ruchu w okolicy samego schroniska. Była ewidentnie zaniepokojona i przerażona, choć niekoniecznie wypatrująca ukochanego opiekuna… jednak nie to jest tutaj najbardziej tragiczne. Otóż wraz z Bianką po ulicy pałętała się jej siotra. Dziewczyny były z tego samego miotu, można powiedzieć, że bliźniaczki, bo widziałam zdjęcie siostry, ochrzczonej w schronisku Latte. Tak więc piesełki były już bezpieczne w schronisku, ale po 3 tygodniach przyjechało młode małżeństwo z Wawra i zaadoptowało Latte. Wolontariuszki prosiły ich, żeby zabrali obydwie, bo skoro mają dom z ogrodem, to nie będzie to dla nich dużo większe obciążenie. Jednak nowożeńcy nie chcieli wziąć też Bianki i w końcu wolontariuszki przystały na taką decyzję - bo w końcu lepiej żeby dom znalazł jeden pies niż żaden… Tak oto Bianka straciła siostrę i jedynego przyjaciela oraz towarzysza niedoli, przez co przestała jeść i z czasem nie chciała nawet pić… Straciła jakieś 20% wagi ciała i podupadła na zdrowiu, choć towarzysza z boksu miała całkiem sympatycznego i mieszkali sami… ale to jednak nie była Latte. :cry:

Bjanusza po krótkiej podróży samochodem, wylądowała u mnie w mieszkaniu. Wtedy mieszkałam na 3. piętrze i pamiętam, że musiałam ją wnieść po schodach, bo za cholerę nie chciała wejść sama… Grzecznie szła na smyczy z samochodu do budynku i później chętnie, choć niepewnie, weszła do samego mieszkania… ale te schody w międzyczasie? Musiałam ją po nich nosić 3 razy dziennie przez pierwszy miesiąc naszego wspólnego życia. :lol: Ale sobie muskuły wtedy wyrobiłam…

Dobra, już nie będę przesadzać z tym tekstem. Chciałam opisać, jak Bianka znalazła się w moim życiu i jej historię…
Imię nadali jej już w schronisku, ale ponieważ trochę na nie reagowała, to nie chciałam jej mącić w głowie i zmieniać jeszcze imienia… Na początku niekoniecznie mi się to imię podobało, ale po kilku miesiącach uznałam, że bardzo do niej pasuje. Krótkie, proste, urocze, takie jakby szczere… zupełnie jak Bianka. :serce:

Na koniec małe zestawienie. Było mi bardzo trudno wybrać jakąś sensowną ilość zdjęć, nawet spośród moich ulubionych, bo wszystkich to mam chyba z tysiąc… ale w końcu zdecydowałam się na te 4 i zrobiłam z nich kolaż dla Was.

Obrazek

Na górze po lewej stronie zdjęcie zatytułowane “Mój Mały Gremlin.” Po lewej zblazowana Bianka na moim łóżku. Na dole po prawej Bianeczka w całej okazałości, Puszcza Bukowa w Szczecinie. Na koniec, na dole po lewej Bianka dobiera się do mojej kawy… która co prawda wygląda jak browar, ale zapewniam, że o 12 w południe browca nie popijam. :lol:

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich czytających te słowa Salonowiczów.
Awatar użytkownika
Tenmen
Patronauta
Patronauta
Posty: 2389
Rejestracja: wt paź 18, 2016 10:45 am
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 4559 razy
Otrzymał podzięk.: 2736 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: Tenmen » pn cze 01, 2020 9:43 am

slaviop pisze:Koty nie są moje. To zwierzyna koleżanki. Pierwszy raz mnie zobaczyły i już byla akceptacja. Baranek od kota. Cudowne uczucie...


Ciekawe jak to jest dostać z bańki od kota. :) :)

M.
Awatar użytkownika
ErNOL
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 2269
Rejestracja: pt lis 29, 2019 11:30 am
Lokalizacja: łódzkie
Podziękował: 2614 razy
Otrzymał podzięk.: 2821 razy
Płeć: Mężczyzna

Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki.

Postautor: ErNOL » pn cze 01, 2020 7:20 am

Zgadzam się jak nie wiem co... Sam mam dwa kociaki... Jeden jest mocno przytulaśny... I jak pisze Kolega @
Awatar użytkownika
slaviop
- uczucie bezcenne... ;) :D
2 kilogramy parowników + reklamówka (papierowa) modów... :facepalm:
www.ernol9xp7.blogspot.com
Máte zpackané hlavy ...
Czarna owca... :jezor:
Rest in peace brother... [*]
***** *****
Obrazek

Wróć do „OFF Topic”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości