Salonowe lwy - czyli nasze zwierzaki

[rafi]

„Albo York albo twój nabiał..., muszę coś przeżuć”

[Tommy Black]

Wiesz co? Może i dobrze się stało. Yorki nie są dobre. Jedyna zaleta to taka że trzeba je krótko gotować.

[E-Styx]

Widać to olbrzymie rozczarowanie i chęć zemsty.Ja bym uważał.

Uważam jak tylko mogę, bo to - jak pisałem - Bolesław jest zdobyczny i "po przejściach", co spowodowało, że nieco zestresowany. A że właściciele Yorków są często bezmyślni, a one same wrzaskliwe i z zerowym instynktem samozachowawczym, to kilka (już lekko przeżutych) wydobywałem z paszczy.

[Tommy Black]

Uchwycony w chwili rozczarowania, spowodowanego zakazem przeżucia napotkanego na spacerze Yorka.

Widać to olbrzymie rozczarowanie i chęć zemsty.Ja bym uważał.

[E-Styx]

"Zdobyczny" towarzysz życia. Bolesław.
Uchwycony w chwili rozczarowania, spowodowanego zakazem przeżucia napotkanego na spacerze Yorka.

[chniak]

Żona i syn chcieli psa.
No więc przywiozłem.

Do psa trochę nie podobna ale aportuje piłki do zabawy.

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

[E-Styx]

mój opiekun (po spełnieniu formalności jak do zdobycia wizy USA w czasach galopującej komuny) wczoraj mnie stamtąd zabrał

To tylko dobrze świadczy o tym schronisku. Takie działania mają z założenia stanowić sito na potencjalnych oszołomów, którzy za tydzień dojdą do wniosku, że jednak nie chcą zwierzaka i w najlepszym przypadku go odniosą, a w gorszym wywalą z auta w lesie. W szanującej się fundacji adopcyjnej miałbyś jeszcze lepsze jazdy, bo tam na porządku dziennym są wstępne wywiady środowiskowe, potem wizyta domowa w celu obejrzenia warunków, w jakich zwierzak ma przebywać (oglądanie posłania, ocena karmy itd). A często po adopcji zdarzają się też wizyty kontrolne. Prawie jak przy adopcji dziecka.

[Alchemik]

A co mi tam... Pochwalę się jeszcze jednym zdjęciem zrobionym przez pracowników schroniska dla zwierząt w Gliwicach. Miało trafić na stronę i pomóc w znalezieniu nowego domku dla tej ślicznotki, lecz... nie zdążyli Szybki Lopez przy mnie to ślamazara

[Alchemik]

Pozwolcie, że się przedstawię... Mam na imię Maze (a właściwie to Mazikeen, lecz kto by tak wołał do takiego maleństwa) i mam 10 tygodni Jeszcze wczoraj mieszkałam w schronisku dla zwierząt w Gliwicach, lecz mój opiekun (po spełnieniu formalności jak do zdobycia wizy USA w czasach galopującej komuny) wczoraj mnie stamtąd zabrał i stałam się pełnoprawnym członkiem rodziny Oczywiście ku radości całej rodziny

A teraz wybaczcie, gdyż jak na młodą damę przystało... idę spać po nieprzespanej nocy

[rafi]

Za pierwszym razem usunięto moją pannę

Zawsze chciałem mieć kota, ale miałem podobno uczulenie

Dzieciaki nas namówiły i okazało się że już nie mam...





Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk