Adam! Świetna ta recenzja. Cieszę się że z reguły kupujesz pierwszy to co ja chcę kupić. A nie było męskich? :-P
Ja teraz poczekam na V2.
No i najważniejsza informacja którą Twój Pebble pokazuje. Jesteś w Poznaniu. Mam nadzieję że ja sobie skonfiguruję też tę funkcję prawidlowo.
Zbyt często bowiem nie wiem gdzie naprawdę jestem. Szczególnie w poniedziałki...
Upadek obyczajów czyli smart-zegarek PEBBLE
Regulamin forum
O czym jest to subforum to już wiadomo. A skoro wiadomo to pisujemy tu tylko o tym. Smartwatch to stosunkowo nowy gadżet, ale w pisaniu o nim czy pytaniu o niego, nie ma nic nowego.
O czym jest to subforum to już wiadomo. A skoro wiadomo to pisujemy tu tylko o tym. Smartwatch to stosunkowo nowy gadżet, ale w pisaniu o nim czy pytaniu o niego, nie ma nic nowego.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
-
- Użytkownik
- Posty: 1867
- Rejestracja: wt cze 09, 2015 8:30 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 3123 razy
- Otrzymał podzięk.: 2544 razy
- Płeć:
Upadek obyczajów czyli smart-zegarek PEBBLE
Świetna recenzja, ale to norma u Ciebie
Najgorsze, że chcąc kupić tę zabawkę, która strasznie mi się spodobała, musiałbym sprawić sobie smartfona.
No i tu pies pogrzebany
Najgorsze, że chcąc kupić tę zabawkę, która strasznie mi się spodobała, musiałbym sprawić sobie smartfona.
No i tu pies pogrzebany
-
- Ekspert
- Posty: 3788
- Rejestracja: śr cze 17, 2015 6:58 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 3899 razy
- Otrzymał podzięk.: 6121 razy
- Płeć:
Upadek obyczajów czyli smart-zegarek PEBBLE
Od paru dni jestem człowiekiem upadłym ponieważ moje zasady runęły w gruzy. No OK, nie wszystkie tylko jedna, i wcale nie jakaś fundamentalna ale jednak ... Chodzi mianowicie o jedyny uznawany przeze mnie element męskiej biżuterii czyli zegarek. Jako może nie do końca kolekcjoner, ale na pewno miłośnik porządnych, klasycznych zegarków na smartwatche spoglądałem do tej pory z pogardą zmieszaną z obrzydzeniem. I nie chodziło tu nawet o ich "zabawkowość" (nie mam nic do komputerów, lubię komputery) czy wykonanie (niektóre droższe modele trzymają poziom bardzo przyzwoitej klasyki) ale głównie o baterie - czas życia typowego smartwatcha na jednym ładowaniu w porywach sięga 1,5 dnia a najlepiej założyć, że trzeba go ładować każdej nocy. No sorry ale zegarek, który nie wytrzyma mi wyjazdu na weekend w góry to jakieś NIEPOROZUMIENIE. Druga rzecz to wyświetlacze - ekrany LED są bardzo fajne, ale z reguły nie w pełnym słońcu. Osłaniać ręką zegarek żeby sprawdzić godzinę? Toż to jakieś NIEPOROZUMIENIE.
Aż tu nagle trafiłem na recenzję smartzegarka, który teoretycznie nie ma powyższych wad ponieważ:
* bateria wytrzymuje 5-7 dni,
* ekran zrobiony jest na ePapierze (jak Kindle) i to kolorowym,
* a do tego jego powstanie było finansowane w ramach Kickstartera (za co z punktu ma u mnie plus).
Chodzi oczywiście o smartzegarek Pebble Time, który np. na Amazonie można kupić w cenie poniżej 500 zł (z wysyłką):
Z baterią w dalszym ciągu szału nie ma, ale chyba głównie ten ePapier jakoś zachęcił mnie do poeksperymentowania. Na zasadzie: kupić -> utwierdzić się w przekonaniu, że smartwatche są do doopy -> sprzedać. No i teraz napiszę dlaczego mija trzeci tydzień a Pebble jest cały czas na mojej ręce . Tym razem nie będę wchodził w szczegóły techniczne czy jakieś wielkie testy, tylko opiszę rzeczywiste wrażenia/sytuacje Z ŻYCIA WZIĘTE (mojego życia, konkretnie 3 ostatnich tygodni).
1. INTEGRACJA z telefonem komórkowym - największa siła, wręcz POTĘGA smartzegarków. Dlaczego? Kilka sytuacji:
a) siedzisz na Niesłychanie Ważnej Nasiadówie. Telefon wyciszony w marynarce. Nagle zaczyna wibrować ... i tak 3 razy pod rząd... widać że ktoś się chyba mocno dobija. Jeśli nasiadówa jest faktycznie bardzo ważna, albo jeśli jesteś właśnie w trakcie wygłaszania prezentacji, to trochę głupio wyciągać telefon i zacząć smerać po ekranie. Mając smarta wystarczy rzut oka na zegarek i już wiesz czy to dzwoni żona z informacją, że w środku miasta skończyło jej się paliwo czy też dostałeś po prostu 3 maile o powiększaniu penisa, biustu i warg.
b) jedziesz samochodem, telefon został w kurtce rzuconej z tyłu, albo w torbie, albo nawet niech leży na półce. Dzwoni telefon. Jeden rzut oka na nadgarstek i widzisz: Szef? O 17:30? Pffff, niech se dzwoni. Nawet nie zdejmujesz rąk z kierownicy .
c) tenże samochód. Przychodzi sms: "gdzie jesteś bo nie wiem czy już wstawiać ziemniaki?". Jeden rzut oka na zegarek, 4 naciśnięcia przycisków i wysyłasz predefiniowaną odpowiedź: "będę za 20 minut". Wysyłasz Z ZEGARKA, bez smerania po ekranie telefonu w czasie jazdy.
I tu moja obserwacja: po wykonaniu różniczkowej analizy statystycznej swoich sms-ów obliczyłem, że co najmniej ich połowa wyczerpuje się w treści: "OK" albo "Fajnie, dzięki" albo właśnie "Będę za 10 (20) minut". Wprowadziłem je sobie do zegarka i teraz załatwiam je paroma naciśnięciami przycisków zegarka. Jak dla mnie GE-NIAL-NE!!
d) umówiłe(a)ś się z Tommym na Bardzo Ważny Telefon wieczorem. No ale najpierw trzeba uśpić dziecko. Czyli wiadomo: fosa napełniona, most zwodzony podniesiony, wszystko powyłączane, telefony wyciszone nawet z wibry. No, w końcu zasnęło. Z satysfakcją rozwalasz się w fotelu i odpalasz film/książkę/tvn24. A Tommy dzwoni i dzwoni, a telefon leży i leży wyciszony. Wrrrróć! Nie leży, bo Pebble poinformuje Cię o połączeniu .
2. BUDZIK. Wierzę w tzw. fazy snu, zresztą to nie jest kwestia wiary, to po prostu fakt (i w sumie temat na osobny wątek). Na Pebbla powstały już co najmniej 3 darmowe aplikacje, które starają się analizować naszą aktywność podczas snu i zacząć wybudzanie wtedy kiedy trzeba, a nie w fazie snu głębokiego. Na razie jeszcze je testuję i uczucia mam mieszane, ale potencjał na pewno jest.
3. KROKOMIERZ - doceni każdy kto biega, uprawia marsze, albo chce chociaż wiedzieć jak wygląda jego aktywność w ciągu dnia. Nie rozpisuję się, ale znam osoby, które na dedykowane krokomierze wydały po kilkaset złotych. Tutaj dostajemy to niejako w bonusie.
4. SYSTEM. W Pebble nie ma Androida ani dotykowego ekranu. Nie ma więc pierdyliarda opcji i aplikacji, których i tak nie uruchomisz bo przecież kto trafi w 3-milimetrową ikonkę? A nawet jak przypadkiem trafisz to i tak bez lupy niewiele zobaczysz. Mamy 4 przyciski (góra-dół-OK-Anuluj) i tyle (można pod nie podpiąć dodatkową funkcję/aplikację odpalaną dłuższym wciśnięciem). Dzięki temu obsługa Pebbla przypomina obsługę typowego "elektronika". A aplikacje projektowane są w sposób maksymalnie prosty i efektywny. Czyli znowu coś co lubię.
5. EKRAN. Każdy kto używa ebooków będzie wiedział o co chodzi. Ekran Pebble ma tę dziwną właściwość ePapieru, że im mocniejsze oświetlenie tym jest bardziej czytelny. W pełnym słońcu efekt psuje trochę szkiełko, które chyba jakoś rozprasza światło i powoduje efekt bladości, ale i tak czytelność pozostaje na całkiem dobrym poziomie. Najlepiej jest w dobrze/normalnie oświetlonych pomieszczeniach. A jak robi się ciemno to potrząsamy 2 razy nadgarstkiem i załącza się podświetlenie.
6. KONFIGUROWALNOŚĆ. A konkretnie możliwość ustawiania różnych cyferblatów. I nie chodzi tu o to, że możemy sobie wgrać tarczę Omegi, bo wygląda to dość średnio - ePapier to jednak nie LED. Chodzi o ilość informacji jaką możemy zmieścić na ekranie. Mój ulubiony ostatnio cyferblat wygląda tak:
Jak widać mam natychmiastową informację o:
* połączeniu z telefonem i baterii,
* pogodzie (jeśli ktoś wierzy w te prognozy),
* dniu tygodnia wraz z pełną datą,
* ilości kroków i przebytym dystansie.
Zna ktoś zegarek, który pokazuje tyle rzeczy na raz? Bo ja nie...
Ktoś obawia się, że cyferki będą za małe i nieczytelne? Nie ma problemu - można sobie znaleźć tarczę z bukwami na 2 centymetry, np. taką:
Cyferblatów jest do pobrania pewnie parę tysięcy, większość jest darmowa, za niektóre trzeba zapłacić, najczęściej 99 centów .
7. WAGA. Rzecz, która chyba ostatecznie przekonała mnie do Pebbla. Po tygodniu noszenia smarta, stwierdziłem że założę sobie coś "normalnego". Padło na tytanowego Tissota, którego z racji użytego materiału odbierałem jako bardzo lekkiego (zwłaszcza w zestawieniu z jego gabarytami). Założyłem i poczułem się jakbym sobie przywiązał do ręki pół cegły . Różnica wynosi pewnie kilkadziesiąt gramów ale wrażenie jest niesamowite...
PODSUMOWUJĄC
TAK, WIEM że zegarek powinien pokazywać czas, robić to dokładnie, być solidny i niezawodny i wystarczy. W pełni się zgadzam.
Ale Pebble prawie wszystko to spełnia (dyskutować można jedynie o solidności). A do tego ma parę funkcji mocno ułatwiających życie. Tak że nie zamierzam wprawdzie wyprzedawać swoich zegarków, ale coś czuję że będą gościły na mojej ręce bardziej od święta Tym bardziej że na horyzoncie majaczy już Pebble Time 2 z większą baterią i ekranem!
Aż tu nagle trafiłem na recenzję smartzegarka, który teoretycznie nie ma powyższych wad ponieważ:
* bateria wytrzymuje 5-7 dni,
* ekran zrobiony jest na ePapierze (jak Kindle) i to kolorowym,
* a do tego jego powstanie było finansowane w ramach Kickstartera (za co z punktu ma u mnie plus).
Chodzi oczywiście o smartzegarek Pebble Time, który np. na Amazonie można kupić w cenie poniżej 500 zł (z wysyłką):
Z baterią w dalszym ciągu szału nie ma, ale chyba głównie ten ePapier jakoś zachęcił mnie do poeksperymentowania. Na zasadzie: kupić -> utwierdzić się w przekonaniu, że smartwatche są do doopy -> sprzedać. No i teraz napiszę dlaczego mija trzeci tydzień a Pebble jest cały czas na mojej ręce . Tym razem nie będę wchodził w szczegóły techniczne czy jakieś wielkie testy, tylko opiszę rzeczywiste wrażenia/sytuacje Z ŻYCIA WZIĘTE (mojego życia, konkretnie 3 ostatnich tygodni).
1. INTEGRACJA z telefonem komórkowym - największa siła, wręcz POTĘGA smartzegarków. Dlaczego? Kilka sytuacji:
a) siedzisz na Niesłychanie Ważnej Nasiadówie. Telefon wyciszony w marynarce. Nagle zaczyna wibrować ... i tak 3 razy pod rząd... widać że ktoś się chyba mocno dobija. Jeśli nasiadówa jest faktycznie bardzo ważna, albo jeśli jesteś właśnie w trakcie wygłaszania prezentacji, to trochę głupio wyciągać telefon i zacząć smerać po ekranie. Mając smarta wystarczy rzut oka na zegarek i już wiesz czy to dzwoni żona z informacją, że w środku miasta skończyło jej się paliwo czy też dostałeś po prostu 3 maile o powiększaniu penisa, biustu i warg.
b) jedziesz samochodem, telefon został w kurtce rzuconej z tyłu, albo w torbie, albo nawet niech leży na półce. Dzwoni telefon. Jeden rzut oka na nadgarstek i widzisz: Szef? O 17:30? Pffff, niech se dzwoni. Nawet nie zdejmujesz rąk z kierownicy .
c) tenże samochód. Przychodzi sms: "gdzie jesteś bo nie wiem czy już wstawiać ziemniaki?". Jeden rzut oka na zegarek, 4 naciśnięcia przycisków i wysyłasz predefiniowaną odpowiedź: "będę za 20 minut". Wysyłasz Z ZEGARKA, bez smerania po ekranie telefonu w czasie jazdy.
I tu moja obserwacja: po wykonaniu różniczkowej analizy statystycznej swoich sms-ów obliczyłem, że co najmniej ich połowa wyczerpuje się w treści: "OK" albo "Fajnie, dzięki" albo właśnie "Będę za 10 (20) minut". Wprowadziłem je sobie do zegarka i teraz załatwiam je paroma naciśnięciami przycisków zegarka. Jak dla mnie GE-NIAL-NE!!
d) umówiłe(a)ś się z Tommym na Bardzo Ważny Telefon wieczorem. No ale najpierw trzeba uśpić dziecko. Czyli wiadomo: fosa napełniona, most zwodzony podniesiony, wszystko powyłączane, telefony wyciszone nawet z wibry. No, w końcu zasnęło. Z satysfakcją rozwalasz się w fotelu i odpalasz film/książkę/tvn24. A Tommy dzwoni i dzwoni, a telefon leży i leży wyciszony. Wrrrróć! Nie leży, bo Pebble poinformuje Cię o połączeniu .
2. BUDZIK. Wierzę w tzw. fazy snu, zresztą to nie jest kwestia wiary, to po prostu fakt (i w sumie temat na osobny wątek). Na Pebbla powstały już co najmniej 3 darmowe aplikacje, które starają się analizować naszą aktywność podczas snu i zacząć wybudzanie wtedy kiedy trzeba, a nie w fazie snu głębokiego. Na razie jeszcze je testuję i uczucia mam mieszane, ale potencjał na pewno jest.
3. KROKOMIERZ - doceni każdy kto biega, uprawia marsze, albo chce chociaż wiedzieć jak wygląda jego aktywność w ciągu dnia. Nie rozpisuję się, ale znam osoby, które na dedykowane krokomierze wydały po kilkaset złotych. Tutaj dostajemy to niejako w bonusie.
4. SYSTEM. W Pebble nie ma Androida ani dotykowego ekranu. Nie ma więc pierdyliarda opcji i aplikacji, których i tak nie uruchomisz bo przecież kto trafi w 3-milimetrową ikonkę? A nawet jak przypadkiem trafisz to i tak bez lupy niewiele zobaczysz. Mamy 4 przyciski (góra-dół-OK-Anuluj) i tyle (można pod nie podpiąć dodatkową funkcję/aplikację odpalaną dłuższym wciśnięciem). Dzięki temu obsługa Pebbla przypomina obsługę typowego "elektronika". A aplikacje projektowane są w sposób maksymalnie prosty i efektywny. Czyli znowu coś co lubię.
5. EKRAN. Każdy kto używa ebooków będzie wiedział o co chodzi. Ekran Pebble ma tę dziwną właściwość ePapieru, że im mocniejsze oświetlenie tym jest bardziej czytelny. W pełnym słońcu efekt psuje trochę szkiełko, które chyba jakoś rozprasza światło i powoduje efekt bladości, ale i tak czytelność pozostaje na całkiem dobrym poziomie. Najlepiej jest w dobrze/normalnie oświetlonych pomieszczeniach. A jak robi się ciemno to potrząsamy 2 razy nadgarstkiem i załącza się podświetlenie.
6. KONFIGUROWALNOŚĆ. A konkretnie możliwość ustawiania różnych cyferblatów. I nie chodzi tu o to, że możemy sobie wgrać tarczę Omegi, bo wygląda to dość średnio - ePapier to jednak nie LED. Chodzi o ilość informacji jaką możemy zmieścić na ekranie. Mój ulubiony ostatnio cyferblat wygląda tak:
Jak widać mam natychmiastową informację o:
* połączeniu z telefonem i baterii,
* pogodzie (jeśli ktoś wierzy w te prognozy),
* dniu tygodnia wraz z pełną datą,
* ilości kroków i przebytym dystansie.
Zna ktoś zegarek, który pokazuje tyle rzeczy na raz? Bo ja nie...
Ktoś obawia się, że cyferki będą za małe i nieczytelne? Nie ma problemu - można sobie znaleźć tarczę z bukwami na 2 centymetry, np. taką:
Cyferblatów jest do pobrania pewnie parę tysięcy, większość jest darmowa, za niektóre trzeba zapłacić, najczęściej 99 centów .
7. WAGA. Rzecz, która chyba ostatecznie przekonała mnie do Pebbla. Po tygodniu noszenia smarta, stwierdziłem że założę sobie coś "normalnego". Padło na tytanowego Tissota, którego z racji użytego materiału odbierałem jako bardzo lekkiego (zwłaszcza w zestawieniu z jego gabarytami). Założyłem i poczułem się jakbym sobie przywiązał do ręki pół cegły . Różnica wynosi pewnie kilkadziesiąt gramów ale wrażenie jest niesamowite...
PODSUMOWUJĄC
TAK, WIEM że zegarek powinien pokazywać czas, robić to dokładnie, być solidny i niezawodny i wystarczy. W pełni się zgadzam.
Ale Pebble prawie wszystko to spełnia (dyskutować można jedynie o solidności). A do tego ma parę funkcji mocno ułatwiających życie. Tak że nie zamierzam wprawdzie wyprzedawać swoich zegarków, ale coś czuję że będą gościły na mojej ręce bardziej od święta Tym bardziej że na horyzoncie majaczy już Pebble Time 2 z większą baterią i ekranem!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Claude [Bot] i 0 gości