USA - EIN do podziemia, a Maryśka dostaje zielone światło
-
- Użytkownik
- Posty: 1109
- Rejestracja: pn paź 14, 2019 7:12 am
- Lokalizacja:
- Podziękował: 264 razy
- Otrzymał podzięk.: 964 razy
- Płeć:
Re: USA - EIN do podziemia, a Maryśka dostaje zielone światło
Tiaaaa firmy amerykańskie produkujące w Shenzen z własnym brandem za +40 dolców
Tępi ludzie są jak tępe noże. Specjalnej krzywdy nie zrobią, ale jak wnerwiają...
(: ɐuzoɯ oʞʇsʎzsʍ oʇ ǝɔɥɔ ǝıs ʞɐɾ
-
- Użytkownik
- Posty: 2067
- Rejestracja: sob lip 27, 2019 2:20 pm
- Lokalizacja:
- Podziękował: 2128 razy
- Otrzymał podzięk.: 2038 razy
- Płeć:
USA - EIN do podziemia, a Maryśka dostaje zielone światło
No to prawdopodobnie wychodzi na to, że EIN miałyby prostszy żywot i lepszą przyszłość, gdyby 95% producentów to były firmy amerykańskie a nie chińskie.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
USA - EIN do podziemia, a Maryśka dostaje zielone światło
Rzeczywistość to nie jest kwestia zero jedynkowa. Oto dwie wersje pewnego tekstu:
0.
Zbyt długo traktowaliśmy posiadanie marihuany jako problem wymiaru sprawiedliwości i podstawę do oskarżenia, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i wysyłanie do więzienia ludzi palących marihuanę jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
1. Zbyt długo traktowaliśmy używanie ein jako problem zdrowotny i podstawę do oskarżenia i zakazywania, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i utrudnianie życia ludziom używającym ein jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
0.
Zbyt długo traktowaliśmy posiadanie marihuany jako problem wymiaru sprawiedliwości i podstawę do oskarżenia, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i wysyłanie do więzienia ludzi palących marihuanę jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
1. Zbyt długo traktowaliśmy używanie ein jako problem zdrowotny i podstawę do oskarżenia i zakazywania, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i utrudnianie życia ludziom używającym ein jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
-
- Patronauta
- Posty: 5830
- Rejestracja: wt maja 21, 2019 1:29 pm
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 5236 razy
- Otrzymał podzięk.: 7081 razy
- Płeć:
USA - EIN do podziemia, a Maryśka dostaje zielone światło
Jeszcze w tym roku Stany Zjednoczone prawdopodobnie zalegalizują marihuanę. Liczy się tylko kasa. Zapewne za dużo tracą na "nielegalnej", więc czemu państwo nie może zarobić?
Amerykański Komitet Sądownictwa przegłosował właśnie ustawę o legalizacji marihuany na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Projekt w przyszłym tygodniu trafi najprawdopodobniej do Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.
Jeśli Izba również ją zatwierdzi, marihuana zostanie zalegalizowana w Stanach na poziomie federalnym, co oznacza, że rekreacyjną marihuanę będzie można kupić legalnie w każdym stanie, a cała marihuanowa branża przestanie borykać się z problemami wynikającymi z obecnej sytuacji.
USA: legalna marihuana
Aktualnie bowiem rekreacyjną trawkę można kupić legalnie w 11 stanach, jednak ze względu na to, że na poziomie federalnym nadal pozostaje ona nielegalną substancją, legalnie działające sklepy mają często kłopoty natury logistycznej – nie mogą np. oferować swoim klientom korzystania z terminali płatniczych, rozliczać niektórych wydatków w taki sam sposób, jak inne branże, czy ubiegać się o kredyty (lub dotacje) na rozwój działalności.
Sam projekt ustawy autorstwa Jerrolda Nadlera, oprócz usunięcia konopii indyjskich z listy nielegalnych substancji i usunięcia ich z rejestru karnego wyroków skazujących za posiadanie konopi, przewiduje również wprowadzenie podatku akcyzowego, z którego środki będą inwestowane na terenie społeczności najbardziej dotkniętych aktualnym zakazem legalnego handlu konopiami.
Zbyt długo traktowaliśmy posiadanie marihuany jako problem wymiaru sprawiedliwości i podstawę do oskarżenia, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i wysyłanie do więzienia ludzi palących marihuanę jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
Chichot historii
To, że amerykańscy politycy coraz śmielej rozmawiają o legalizacji marihuany i – nawet jeśli nie teraz – zapewne niebawem ją zalegalizują jest trochę ironiczne. Przypomnijmy, że to właśnie Stany Zjednoczone były prowodyrem, jeśli chodzi o jej delegalizację.
Kiedy w 1937 roku Kongres Stanów Zjednoczonych ustawą Marihuana Tax Act zdelegalizował wszystkie rodzaje i odmiany konopi, na amerykańskim rynku dostępnych było ponad 2000 leków i preparatów na bazie marihuany. Kulisy uchwalenia tych przepisów do dzisiaj pozostają niemałą kontrowersją, a powody delegalizacji samych konopi nie miały nic wspólnego z ich działaniem.
Najwięcej zasług na tym polu przypisuje się zresztą Harry’emu Anslingerowi – pierwszemu szefowi Federalnego Biura ds. Narkotyków, które zostało powołane w 1930 r., czyli w czasach, w których w Stanach panowała jeszcze alkoholowa prohibicja. Anslinger doskonale rozumiał, że jeśli uda mu się zdemonizować narkotyki, umocni to znacząco jego pozycję.
Największe sukcesy na tym polu odniósł w latach 60. To m.in. dzięki staraniom Anslingera, w 1961 r. marihuana została zdelegalizowana we wszystkich państwach należących do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Członkowie ONZ podpisali wtedy „Jednolitą konwencję o środkach odurzających” i zadeklarowali się, że wycofają konopie z użycia w przeciągu 25 lat. I tak właśnie trawka otrzymała łatkę nielegalnej substancji. W tym miejscu bardzo pasuje cytat Johna Ehrlichmana, zaufanego doradcy Richarda Nixona, który wojnę z narkotykami w latach 60. opisał tak:
"Kampania Nixona w 1968 roku i jego późniejsza prezydentura były skupione na dwóch wrogach: lewicowych ruchach antywojennych i czarnych. […] Wiedzieliśmy, że nie możemy zdelegalizować antywojennej opozycji i nie możemy zdelegalizować bycia czarnym. Ale dzięki utożsamieniu hipisów z marihuaną i czarnych z heroiną mogliśmy zacząć nękać te grupy, kryminalizując narkotyki. Mogliśmy zakłócać ich spotkania, aresztować liderów, robić naloty na ich domy i szkalować ich każdego dnia w wieczornych wiadomościach. Czy wiedzieliśmy, że kłamiemy w sprawie narkotyków? Oczywiście, że tak.
Aktualnie coraz więcej polityków i przedstawicieli prawa przyznaje, że żadnemu państwu nie udało się wygrać tzw. wojny z narkotykami. Do tego dochodzi też coraz większa akceptacja rekreacyjnie zażywanych konopi przez opinię publiczną na całym świecie. Nie wspominając już o świetnych wynikach finansowych legalnie działającego, marihuanowego sektora, co oczywiście przekłada się na wpływy z podatków w stanach, które wyszły przed szereg i jakiś czas temu zalegalizowały rekreacyjną marihuanę na własną rękę.
Uwaga, przewiduję przyszłość i mówię co będzie dalej
Nawet jeśli nie uda się zalegalizować marihuany na poziomie federalnym w Stanach Zjednoczonych teraz, to uda się to niebawem. Potencjalny zysk z legalizacji tej używki jest po prostu za duży, żeby w nieskończoność ignorować ten temat.
Kiedy w Stanach rekreacyjne konopie staną się legalne i powszechne, a cała branża znacznie się rozrośnie, w Waszyngtonie pojawią się wynajęci przez nią, wpływowi lobbyści, którzy prędzej czy później, będą chcieli wymóc na amerykańskich politykach zapewnienie im kolejnych rynków zbytu. Na przykład w Europie.
Wtedy okaże się, że ONZ stwierdzi nagle, że dotychczasowa polityka antynarkotykowa była strasznym błędem i trzeba ją natychmiast zmienić. Amerykanie będą oczywiście dysponować wtedy przetestowaną już i kompleksową siecią dystrybucji, gotową na otwarcie europejskiego, dziewiczego jeśli chodzi o rekreacyjną trawkę (no dobra, nie licząc kilku krajów, gdzie już teraz jej hodowanie jest nielegalne tylko w teorii) i trochę na nas zarobią. Tak, czy inaczej: legalizacja marihuany jest tylko i wyłącznie kwestią czasu. I wydaje mi się, że już niewiele go zostało."
Źródło: https://www.spidersweb.pl/2019/11/legal ... tml?full=1
Amerykański Komitet Sądownictwa przegłosował właśnie ustawę o legalizacji marihuany na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Projekt w przyszłym tygodniu trafi najprawdopodobniej do Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.
Jeśli Izba również ją zatwierdzi, marihuana zostanie zalegalizowana w Stanach na poziomie federalnym, co oznacza, że rekreacyjną marihuanę będzie można kupić legalnie w każdym stanie, a cała marihuanowa branża przestanie borykać się z problemami wynikającymi z obecnej sytuacji.
USA: legalna marihuana
Aktualnie bowiem rekreacyjną trawkę można kupić legalnie w 11 stanach, jednak ze względu na to, że na poziomie federalnym nadal pozostaje ona nielegalną substancją, legalnie działające sklepy mają często kłopoty natury logistycznej – nie mogą np. oferować swoim klientom korzystania z terminali płatniczych, rozliczać niektórych wydatków w taki sam sposób, jak inne branże, czy ubiegać się o kredyty (lub dotacje) na rozwój działalności.
Sam projekt ustawy autorstwa Jerrolda Nadlera, oprócz usunięcia konopii indyjskich z listy nielegalnych substancji i usunięcia ich z rejestru karnego wyroków skazujących za posiadanie konopi, przewiduje również wprowadzenie podatku akcyzowego, z którego środki będą inwestowane na terenie społeczności najbardziej dotkniętych aktualnym zakazem legalnego handlu konopiami.
Zbyt długo traktowaliśmy posiadanie marihuany jako problem wymiaru sprawiedliwości i podstawę do oskarżenia, a nie jako osobisty wybór i kwestię zdrowia publicznego. Ściganie na szczeblu federalnym i wysyłanie do więzienia ludzi palących marihuanę jest nie tylko nierozsądne, ale też niesprawiedliwe – powiedział Jerrold Nadler.
Chichot historii
To, że amerykańscy politycy coraz śmielej rozmawiają o legalizacji marihuany i – nawet jeśli nie teraz – zapewne niebawem ją zalegalizują jest trochę ironiczne. Przypomnijmy, że to właśnie Stany Zjednoczone były prowodyrem, jeśli chodzi o jej delegalizację.
Kiedy w 1937 roku Kongres Stanów Zjednoczonych ustawą Marihuana Tax Act zdelegalizował wszystkie rodzaje i odmiany konopi, na amerykańskim rynku dostępnych było ponad 2000 leków i preparatów na bazie marihuany. Kulisy uchwalenia tych przepisów do dzisiaj pozostają niemałą kontrowersją, a powody delegalizacji samych konopi nie miały nic wspólnego z ich działaniem.
Najwięcej zasług na tym polu przypisuje się zresztą Harry’emu Anslingerowi – pierwszemu szefowi Federalnego Biura ds. Narkotyków, które zostało powołane w 1930 r., czyli w czasach, w których w Stanach panowała jeszcze alkoholowa prohibicja. Anslinger doskonale rozumiał, że jeśli uda mu się zdemonizować narkotyki, umocni to znacząco jego pozycję.
Największe sukcesy na tym polu odniósł w latach 60. To m.in. dzięki staraniom Anslingera, w 1961 r. marihuana została zdelegalizowana we wszystkich państwach należących do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Członkowie ONZ podpisali wtedy „Jednolitą konwencję o środkach odurzających” i zadeklarowali się, że wycofają konopie z użycia w przeciągu 25 lat. I tak właśnie trawka otrzymała łatkę nielegalnej substancji. W tym miejscu bardzo pasuje cytat Johna Ehrlichmana, zaufanego doradcy Richarda Nixona, który wojnę z narkotykami w latach 60. opisał tak:
"Kampania Nixona w 1968 roku i jego późniejsza prezydentura były skupione na dwóch wrogach: lewicowych ruchach antywojennych i czarnych. […] Wiedzieliśmy, że nie możemy zdelegalizować antywojennej opozycji i nie możemy zdelegalizować bycia czarnym. Ale dzięki utożsamieniu hipisów z marihuaną i czarnych z heroiną mogliśmy zacząć nękać te grupy, kryminalizując narkotyki. Mogliśmy zakłócać ich spotkania, aresztować liderów, robić naloty na ich domy i szkalować ich każdego dnia w wieczornych wiadomościach. Czy wiedzieliśmy, że kłamiemy w sprawie narkotyków? Oczywiście, że tak.
Aktualnie coraz więcej polityków i przedstawicieli prawa przyznaje, że żadnemu państwu nie udało się wygrać tzw. wojny z narkotykami. Do tego dochodzi też coraz większa akceptacja rekreacyjnie zażywanych konopi przez opinię publiczną na całym świecie. Nie wspominając już o świetnych wynikach finansowych legalnie działającego, marihuanowego sektora, co oczywiście przekłada się na wpływy z podatków w stanach, które wyszły przed szereg i jakiś czas temu zalegalizowały rekreacyjną marihuanę na własną rękę.
Uwaga, przewiduję przyszłość i mówię co będzie dalej
Nawet jeśli nie uda się zalegalizować marihuany na poziomie federalnym w Stanach Zjednoczonych teraz, to uda się to niebawem. Potencjalny zysk z legalizacji tej używki jest po prostu za duży, żeby w nieskończoność ignorować ten temat.
Kiedy w Stanach rekreacyjne konopie staną się legalne i powszechne, a cała branża znacznie się rozrośnie, w Waszyngtonie pojawią się wynajęci przez nią, wpływowi lobbyści, którzy prędzej czy później, będą chcieli wymóc na amerykańskich politykach zapewnienie im kolejnych rynków zbytu. Na przykład w Europie.
Wtedy okaże się, że ONZ stwierdzi nagle, że dotychczasowa polityka antynarkotykowa była strasznym błędem i trzeba ją natychmiast zmienić. Amerykanie będą oczywiście dysponować wtedy przetestowaną już i kompleksową siecią dystrybucji, gotową na otwarcie europejskiego, dziewiczego jeśli chodzi o rekreacyjną trawkę (no dobra, nie licząc kilku krajów, gdzie już teraz jej hodowanie jest nielegalne tylko w teorii) i trochę na nas zarobią. Tak, czy inaczej: legalizacja marihuany jest tylko i wyłącznie kwestią czasu. I wydaje mi się, że już niewiele go zostało."
Źródło: https://www.spidersweb.pl/2019/11/legal ... tml?full=1
_____________________________________________
................. Od 21.05.2009 zero analogów......................................
................. Od 21.05.2009 zero analogów......................................
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości