Moja matka jest lekarzem pracującym w dość specyficznym miejscu, ale to nie jest ważne. Jak większość osób parających się tą profesją zamawia sobie prenumeraty pism
jak "Medycyna po Dyplomie" etc. Żebyście Wy Drodzy Salonowicze wiedzieli jakie czasem tam artykuły się pojawiają szkalujące EIN to się w głowie nie mieści. Następnym razem jak wpadnę w odwiedziny i znów zacznę słuchać tyrady o szkodliwości, to będzie znaczyło, że pojawił się kolejny artykuł sponsorowany (te gazety w sumie to jak każda gazeta branżowa jedna wielka reklamówką). Jak uda mi się odnaleźć taki "artykuł" to machnę fotki i podrzucę tutaj celem dokonania werbalnego linczu
I krótka anegdotka, która pasuje do tego co napisałem powyżej:
Jak funkcjonowałem jeszcze jako człek stacjonarnie zaopatrujący lud pracujący w substancje niesmoliste, to po strzykawki, co jest logiczne, latało się do apteki, gdyż była kilka kroków dalej. Był tam taki stary farmaceuta, który wyżej s... no był osobą dość przemądrzałą. Kiedyś zapytał mi się, po co mi tyle tych strzykawek, gdyż obawiał się o mój los widząc we mnie reinkarnację Ryśka z Dżemu. Jego czujny nos wywęszył, że coś się dzieje. Oczywiście bez namysłu palnąłem, że mieszam sobie liquidy. Ledwo udało mi się dokończyć zdanie a w człowieka tego wstąpił sam diabeł, oczy mu zapłonęły jak Leninowi i niczym podopieczny Dzierżyńskiego rozpoczął przesłuchanie, którego wynik był dobrze znany. Zapamiętałem z tej całej sytuacji dwie ważne sprawy - wiedzę czerpał z jakiegoś pisma dla farmaceutów a sprawa dotyczyła POChP (czyli temat mocno oklepany).
Tak więc podsumowanie - pisma branżowe dla osób związanych z medycyną (przynajmniej w Polsce) w jakiś dziwny sposób wypowiadają się mocno negatywnie o EIN. Tutaj pozostaje już tylko miejsce na tworzenie teorii spiskowych
