W USA co dwudziesty dorosły przeszedł na e-papierosy i jak donosi American Heart Association (AHA) nałóg ten potrafi zwiększyć ryzyko ataku serca o prawie 60%. Oprócz tego e-palacze mają o 71% wyższe szanse na udary i zawały.
Powiem wprost. Wkurzył mnie ten artykuł i nie byłabym sobą, gdybym się z nim nie rozprawiła. O tym „badaniu” już pisałam w Salonie w materiale pod tytułem: „O tym jak żongluje się faktami na temat e-papierosów.”
Tym, którym nie chce się go szukać przypomnę:
basika pisze:I tu mam świeżutki przykład takiego badania w którym stwierdzono, że waping zwiększa ryzyko udaru, zawału serca i choroby wieńcowej.
https://newsroom.heart.org/news/e-cigar ... d-arteriesZnany nam kardiolog i badacz redukcji szkód tytoniu, dr Konstantinos Farsalinos , odniósł się do niego, twierdząc, że wnioski są błędne i "
stanowią nadużycie epidemiologiczne i dezinformację".
Farsalinos wyjaśnił, że w badaniu przekrojowym zapytano uczestników, czy zdiagnozowano u nich chorobę serca i czy używają e-papierosów; natomiast badanie nie dostarczyło informacji, czy uczestnicy rozpoczęli stosowanie e-papierosów przed rozwojem choroby, czy po niej. lub na jak długo. Korelacja nie równa się przyczynie.Naukowiec stwierdził, że wyjaśnienie korelacji między tymi dwoma czynnikami w sposób, w jaki przeprowadzono te badania, byłoby podobne do powiązania między kiedykolwiek stosowaniem leków obniżających poziom cholesterolu i mających zawał serca . Farsalinos zwrócił uwagę, że szukając takiej korelacji, można stwierdzić, że kiedykolwiek stosowanie leków anty-cholesterolowych wiąże się z wyższym o 115% prawdopodobieństwem wystąpienia zawału serca (więcej niż dwukrotnie).
"
Czy powinniśmy twierdzić, że" kiedykolwiek przyjmowanie przepisanych leków obniżających poziom cholesterolu, skorygowanych o hipercholesterolemię, jak również inne czynniki ryzyka, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zawału serca "? Oczywiście, że nie, to byłoby absurdalne - powiedział.
Wyjaśnił, że wyraźnie istnieje problem w analizie i że naukowcy na pewno wiedzą o wadach tego badania
Kardiolog stwierdził, że badanie to w rzeczywistości nie dostarcza żadnych informacji o żadnym ryzyku związanym z użyciem e-papierosów.
"Nie dowodzi zwiększonego ryzyka i oczywiście nie dowodzi, że takie ryzyko nie istnieje. Po prostu nie mogą odpowiedzieć na pytanie, czy e-papierosy zwiększają ryzyko chorób serca, czy nie ", powiedział.
Dodał, że jest przekonany, że zarówno autorzy opublikowanego badania, jak i American Heart Association , którzy wydali oświadczenie dla prasy, są świadomi tych podstawowych zasad epidemiologicznych, jak każdy naukowiec.
"Jest to prosta, podstawowa wiedza dla studenta medycyny, nie mówiąc o uznanych naukowcach. I wiedzą, że stwierdzenia o "podwyższonym ryzyku" są błędne. Dlaczego więc używają tych stwierdzeń? Może powinniśmy ich zapytać ... "- zakończył Farsalinos
Moi drodzy, nie mamy wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, ale na pewno możemy i powinniśmy reagować na kłamstwo i pomówienia. Warto to robić i warto być przyzwoitym, jak mawiał Władysław Bartoszewski, o czym przypominam panu Orłowskiemu i badaczom, którzy nie patrząc na skutki swoich działań, niszczą produkty redukcji szkód, a tym samym zabierają szansę na godne życie wielu palaczom, i to jest haniebne i niewybaczalne.
Tu kolejny cytat z tego obrzydliwego artykułu jaki nam przedstawił @
Pelikan2:
Opublikowane w ubiegłym roku przez Public Health England badanie pokazało, że około 44% palaczy jest przekonanych, że e-papierosy są tak samo niebezpieczne jak te tradycyjne.
Autor zapomniał chyba, że to właśnie takie artykuły są przyczyną tego, że ludzie boją się przerzucić na e-papierosy, które są mniej szkodliwe od tradycyjnych, i które mogłyby im pomóc. Mam nadzieję, że nie ma wśród bliskich palaczy, bo strasząc ich e-papierosami, bierze odpowiedzialność za ich zdrowie i życie.
Haze pisze:Proponuję trochę zmienić tytuł wątku, bo te dowody nie są zbyt "twarde"...
Tommy Black pisze:Oczywiście że zostanie zmieniony.
Tak, zgadzam się, choć nowy tytuł też mnie nie zachwycił. Przede wszystkim pierwsze zdanie bardziej utkwi w świadomości czytelnika, niż to drugie – będące wyjaśnieniem, że jest to kolejne kłamstwo, a tego chyba nie chcemy? Mam inny pomysł. Stwórzmy taki uniwersalny tytuł –
Lista hańby - będący swoistym workiem na takie nierzetelne, a czasami wręcz kłamliwe artykuły. Nadawanie im rangi, kopiowanie sensacyjnych tytułów, to promocja, a to są zwykłe dziennikarskie śmieci i tak, moim zdaniem, powinniśmy je traktować w Salonie.
Jeśli się ze mną zgodzicie, zrobię to jeszcze dzisiaj.