ODCZAROWYWANIE OGÓRKA
czyli rzecz krótka o Fredegundzie co za Chilperyka wyjść nie chciała.Rzadko się biorę za recenzję i zazwyczaj jest to słomiany zapał. Ale opowiem Wam pewną historię i postaram się odczarować
urok jaki został rzucony na ogórka, który choć u nas za warzywo jest uznany, hen w dalekich krainach owocem się mieni.
Mowa tu o aromacie
Fredegonde od sławetnej firmy
814. Wiecie może, że dziadek właściciela był Polakiem a nazwisko jego brzmi Cichocky?
Nie wiedzieliście? To już notujcie ten fakt w kronikach!
W owym czasie zarazy, nieustępliwie przebierając w statystykach królewskich natknąłem się na dość dziwny fakt i postarałem się go powiązać
z wieloma rozmowami przy okazji polecania mieszanek alchemicznych. Lud nasz krzywi się na widok ogórka! A jeśli zestawimy go
z lewoskrętną witaminą C oraz absyntem staje się niczym czarownica co czarami swymi trzodę zabija, rzeki truje i klątwy diabelskie rzuca.
Z boskiego nadania naszego Cesarza zobligowany zostałem do niesienia światła wiedzy i mądrości w ten lud nasz pospolity.
Dawno temu, nim wstąpiłem do klasztoru, gdy jeszcze byłem paziem i od garnka swą fryzurę przycinałem odkryłem pewną miksturę tajemną.
Produkował ją nijaki Vincent zwany "dans les Vapes" co w królestwie frankijskim swe wywary sprzedawał podczas festynów wszelakich
a przede wszystkim odpustów.
Zwał się ten płyn Grand Maitre co w wolnym tłumaczeniu znaczy "ten, co hemoroidy leczy", jeśli dobrze przetłumaczył to
nasz nadworny tłumacz. Proszę spojrzeć na rycinę:
Zapytacie może, co ma wspólnego mandarynka z herbatą do ogórka z absyntem?
Otóż po latach stwierdziłem, że bardzo wiele i nim me ciało złożą w klasztornej kaplicy, postaram się wszystko wyjaśnić.
Wszystko zaczęło się od przypadku. Wiele lat upłynęło od kiedy miałem styczność z zacnym płynem Vincenta.
Cały dwór smakował w tym rarytasie a gońcy królewscy nie nadążali go zwozić ale w pewnym momencie wszystko
upadło, gdyż papież nałożył klątwę i wszystkie swe spostrzeżenia o diabolicznym pochodzeniu zawarł w bulli TPD.
Jakiś czas temu postanowiłem zejść do najgłębszego lochu i wśród ksiąg zakazanych odnaleźć choćby jakąś wzmiankę,
co by podobnego udało się stworzyć. Zrozpaczony wielotygodniowymi poszukiwaniami, chory na suchoty,
zmieszałem miksturę o nazwie Fredegonde, którą ktoś umyślnie ukrył wśród różnych szpargałów.
- Ogórek, absynt i tajemniczy owoc grejpfrut... To nie może się udać! - pomyślałem wówczas.
Dziś już wiem, że tylko głupcem byłem a swą głupotę do dziś odpokutowuję wieczornym biczowaniem mych umęczonych pleców.
Wywar dojrzewał raptem dwa długie tygodnie wyczekując gdy księżyc znajdzie się w nowiu.
Zgodnie z zapisami wytworzyłem go przy użyciu mieszaniny glikolu oraz gliceryny w zbalansowanych proporcjach,
stężenia 16,7 % a do testów wykorzystałem starodawny parownik Vapor Giant v2.5, przywieziony z jednej z bitew
stoczonych z dynastią salicką.
O ja grzeszny! Gdy węgiel zapłoną nad wywarem i pierwszy powiew uderzył w me suchotnicze płuca doznałem olśnienia.
Jakby moc piekielna nakazywała mi wdychać więcej i więcej, rozkoszować się tym smakiem nim minie bezpowrotnie.
Momentalnie przed oczyma ukazał mi się sam orszak anielski niosący beczkę zakazanego bimbru Vincenta,
potem pamiętam, że obudziłem się rano na chłodnej posadzce przy studni.
To było to! Jakbym odnalazł sposób na przemianę ołowiu w złoto, bardzo identyczny do tego, co znałem z dawnych lat.
Od razu wziąłem się za pisanie do Cesarza, że choć papież nadal zakazuje i każe sobie słono płacić za odkupienie,
to jest sposób na rozkoszowanie się tym, co kiedyś było powszechne. W opisie zawarłem wówczas takie stwierdzenia:
Smak podobny, niczym znany roztwór na gardło opata StrepsiliusaSłodki choć brak cukrów wszelakich, ogórek z absyntem smakuje jak zielona herbata przywożona z krain dalekich,
Posiada prawoślazowe nuty, które nadają aksamitu niczym purpura bizantyjska,
Owy tajemniczy grejpfrut smakuje słodko i kwaskowato, z doniesień wiem, że to podobna czerwona jego odmiana.
Odzew był natychmiastowy, Cesarz nakazał rozpracować formułę i zwozić do królestwa, by radość na twarzach poddanych
znów zagościła. Lecz lud strachliwy i płochliwy, nieufny wobec szarlatańskich mieszanin. I oto jestem ja,
by przekazać Wam jedno - jest to obok Bathilde jeden z najlepszych aromatów od 814.