Akumulatorowi najbardziej szkodzi nadmierne rozładowanie. W Twoim przypadku z przyczyn które podałeś: krótkie przejazdy, wiele rozruchów.
Ładowanie dwa razy do roku, jak zalecał Twój sprzedawca, nawet megaextrasuperhiper prostownikiem pomoże jak umarłemu kadzidło.
Przede wszystkim zaopatrz się w woltomierz np.
https://allegro.pl/listing?string=gniazdo%20zapalniczki%20woltomierz%20cyfrowy.
Napięcie nieobciążonego akumulatora powinno przekraczać 12V, jeśli nie, to trzeba doładować jak najszybciej.
Doładować możesz dowolnym prostownikiem, który nie uszkodzi elektroniki pojazdu przy podłączaniu. Czy podładujesz do 70%, czy do 100%
jest sprawą drugorzędną. Oczywiście lepiej naładowany wytrzyma trochę dłużej zanim napięcie znowu spadnie do 12V.
Napięcie należy sprawdzać przed uruchomieniem samochodu i po zatrzymaniu i wyłączeniu silnika i świateł.
Ponadto akumulator może być uszkodzony przez wypadnięcie czynnej masy z płyt (np. z powodu silnego wstrząsu) i przez to zwarcie wewnętrzne celi.
Myślę, że tak skończył żywot Twój akumulator (mój też, po siedmiu latach)).
W tym przypadku nawet codzienne doładowywanie nie jest w stanie zapobiec uszkodzeniu.
Przydatne, być może, linki:
https://zap.pl/pl-porady-dla-uzytkownikowhttps://akustrefa.pl/poradnik-eksperta-2/item/1373-ladowanie-akumulatorahttps://www.akumulator.pl/strona-porad/#obsluga