Ja zaczynałam od tak zwanych długopisów z wysepki ESW.
Później były długopisy z otchłani Internetu, następnie Joyetech eGo AIO i zajadle nienawidzony iJust S... Mam taką nietypową być może przypadłość, że wapując praktycznie nie potrafię zaciągać się MTL.
Kiedy paliłam papierosy analogowe, to zaciągałam się standardowo, czyli najpierw do paszczy, a dopiero później do płuc. Piszę o tym, ponieważ znam takich zawodników, którzy dym tytoniowy walą bezpośrednio w płuco.
Jednak przy chmurzeniu jakoś tak nie umiem MTL po prostu i nawet na tych starych stickach próbowałam zaciągać się od razu do płuc, choć pewnie trudno w to uwierzyć…
Wapuję więc wyłącznie DL, czy jak kto woli DTL. Miałam krótki romans z parownikami MTL na tyle luźnymi, że mogłam chmurzyć dopłucnie, ale wtedy potrzebowałam czegoś, co generuje mniejszą chmurę ze względu na porę roku i psa… Jednak jakiś czas temu doszłam do wniosku, że to bez sensu i sprzedałam / rozdałam wszystkie parowniki MTL. Teraz wolę zrobić sobie lekką grzałkę i chmurzyć spokojnie albo dłużej trzymać chmurę w płucach, bo wtedy wydychamy jej mniej. Spirometrię mam w normie i nie odczuwam negatywnych objawów chmurzenia, wręcz czuję się dobrze pod względem oddechowym, choć jest to też zapewne kwestia odstawienia petów…
Jeśli chodzi o zużycie płynu, to chyba jestem nienormalna, bo dziennie zużywam minimum 30 ml, często dobijam nawet do 50/60 ml… Mimo to, odczuwalnych skutków ubocznych brak.
Choć zgadzam się z @
Mareckimt, że na pewno nie jest to obojętne dla organizmu i układu oddechowego.
Gorąca, sucha chmura i spłycony smak, to zawsze wina źle dobranego bądź zrobionego setupu, ale nie będę się rozpisywać, bo @
Metall wszystko pięknie wyłożył.
Padło pytanie, jakich parowników używamy. Jestem wyznawcą DL, ale nie lubię atomizerów, przez które można oddychać, jak to dobrze ujął @
Superlux. Przez chwilę kochałam Kylina Mini, który ma taki właśnie przelot pod tytułem stodoła, ale później odkryłam Pharaoha Mini oraz Intake i Kylin poszedł w odstawkę… Parowniki typowo DL, których obecnie używam, to Serpent Elevate, Destiny, Hala i od niedawna Mato. Natomiast parowniki nadal DL, ale już z nieco większym oporem, to Pharaoh Mini, Intake, Druga, Recurve i Blotto. Chociaż tak mi się wydaje, że określenie granicy pomiędzy DL i RDL jest zależne od użytkownika, bo każdy tę granicę ma w innym miejscu… Mam jeden atomizer MTL, konkretnie Merlina MTL od Augvape, ale on ma wiele możliwości w zakresie ustawień. Ja używam go bez żadnych wkładek zmniejszających przelot, więc dostaję mocno restrykcyjne DL…
Nie wyobrażam sobie chmurzenia metodą MTL. Jestem wielbicielką smaków owocowych, sporadycznie deserowych, ale nigdy nie wiązałam tego z metodą zaciągania, teraz już to wszystko ma sens.
Bo ja nie znoszę aromatów tytoniowych, które w DL smakują okropnie, aż mam mdłości na samą myśl…
Jeśli chodzi o przechodzenie z MTL na DL, to niewiele mogę napisać, ponieważ u mnie od zawsze DL… Ja bym stawiała na parowniki na jedną grzałkę i raczej łatwe w obsłudze. Potrzebują mniej mocy, więc mniej się nagrzewają i ryzyko gorącej chmury znacznie się zmniejsza. Łatwa obsługa powoduje, że nawet słaby setup sobie poradzi. Najlepszy wydaje mi się tutaj Destiny, ale to tylko moja opinia…
Generalnie temat ciekawy, przemyślenia zawsze spoko.