Kolega @
Haze raczył był mi napisać w temacie powitalnym, że prawdopodobnie nie znalazłem jeszcze swojego Pacanowa w temacie e-palenia, skoro wciąż popalam analogowe ścierwo. Zainspirował mnie tym samym do założenia tematu, w którym będę się dzielił z Wami (pro publico bono oczywiście) swoimi postępami i wątpliwościami na krętej drodze wędrowcy poszukującego Prawdy.
Na zamówiony sprzęt jeszcze czekam. Postanowiłem jednak wczoraj wieczorem, nie zważając na liczne niebezpieczeństwa, rozpocząć przyśpieszony kurs początkującego wapera. Mam już elektronicznego moda Jojetech-a , jakiegoś moda mechanicznego oraz dwa proste atomizery. Do tej pory korzystałem z gotowych grzałek, już skręconych. Chyba jednak przesadzałem z brakiem zapału do ich wymieniania(tak jakoś raz na kwartał), gdyż smak chmurzenia nie był rewelacyjny. Teraz postanowiłem sobie samodzielnie i na własną odpowiedzialność przygotować grzałkę z jakiegoś drutu, który sprezentowała mi kiedyś szanowna siostra. Trzeba Wam wiedzieć, że posiadam biurko w swojej pieczarze. Biurko jednak stoi sobie na uboczu pokryte w całości rzeczami "niezbędnymi", które w każdej chwili mogą być przydatne. Do tego nie posiada odpowiedniego oświetlenia. Uznałem więc, że wygodniej będzie mi przygotować ową grzałkę w łazience, przy szafce. Przynajmniej światło jest tam odpowiednie. Udałem się więc do łazienki z niezbędnym oprzyrządowaniem - śrubokrętami, cążkami do paznokci, latarką, watą, drutem itp. Przycupnąłem przy szafce w pozycji tyleż samo mało wygodnej, co i mało reprezentacyjnej. Rozkręciłem atomizer, wyrzuciłem maź która się tam znajdowała. Wziąłem drut, wybrałem śrubokręt o średnicy grotu 2mm (zmierzone suwmiarką) i sprawnie nawinąłem ten drut na śrubokręt. I o co tyle hałasu ? Bardzo mnie się to nawijanie spodobało
. Nie trwało to jednak długo. Przy zdejmowaniu skręconego drutu ze śrubokręta nagle coś się naprężyło, świsnęło i ..... pooooszło w pis-du
. Nie chciało mi się szukać tej grzałki. Łazienkę mam, po porządkach wykonanych przez małżonkę, dość dużą. Przygotowałem (korzystając z tej samej technologii) drugą grzałkę. I tutaj pojawiły się pierwsze schody. Sprężynkę usiłowałem przykręcić do podstawy atomizera (diabli wiedzą jak ta część się nazywa). Tylko te śrubki takie małe, sprężynka ledwo widoczna. Nie widziałem czy wąsy od sprężynki są pod śrubką czy nad. Ręce mi się trzęsły, gdyż pół godziny wcześniej wróciłem z siłowni, na którą bez entuzjazmu uczęszczam z nastoletnim synem (wierzcie mi na słowo, że po sporym wysiłku fizycznym ręce drżą przez jakiś czas nie gorzej niż w delirium alkoholowym). KOSZMAR. Powiadam Wam - koszmar
. Jakimś cudem przykręciłem wreszcie to dziadostwo do tego drugiego dziadostwa. Teraz trzeba było moje dzieło wypróbować. Przykręciłem podstawę atomizera do moda i nacisnąłem guziczek. I ............. nic. Grzałka nie żarzy. Na modzie pojawił się komunikat "not found atomizer". Już się trochę wkurzyłem. Tyle pracy ......
Pomyślałem, że może użyłem zbyt wielu zwojów przy moim sprawnym skręcaniu albo średnica śrubokręta jest za wielka, przez co opór grzałki jest za duży. Wywaliłem swoje rękodzieło i przystąpiłem do kolejnej próby. Tym razem do skręcania użyłem wykałaczki. Ma mniejszą średnicę niż śrubokręt. Odliczyłem na głos sześć zwojów. Po raz kolejny dziurawiąc palce drutem założyłem tę sprężynkę przeklinając już dosyć szpetnie również na głos. Skręciłem sprzęt. Naciskam guziczek i ... jest!!! Jest!!! Żarzy się. Upajałem się tym widokiem
. Wetkałem watę, oblałem obficie liquidem. Złożyłem całość i znowuż nacisnąłem guziczek. I ..... dupa. Dymu nie ma, "not found atomizer". Myślałem, że szlag mnie trafi na miejscu
. Już chciałem tym sprzętem cisnąć o ścianę ale przez przypadek atomizer odrobinę się odkręcił od moda i pojawił się dym. Chyba za mocno przykręciłem jedną część do drugiej i .. widocznie tak nie wolno i już.
Rozpisałem się. Streszczę więc wyciągnięte wnioski. Konstruktywny wniosek jest taki, że muszę sobie przygotować miejsce do komfortowej zabawy z tym sprzętem. Wniosków nie konstruktywnych na forum publicznym nie mam odwagi napisać.
P.S. Własnoręcznie skręcona grzałka działa świetnie. Zupełnie inne doznania smakowe. Jestem z siebie dumny i nie mam zamiaru się poddać.