Szanowni Panowie i Panie osły, znaczy posły, znaczy posłowie i posłanki.
Uprzejmie donoszę, a przepraszam, to nie do was. Uprzejmie proszę o zaprzestanie zmian czasu z zimowego na letni i odwrotnie.
Prośbę swą motywuję wieloma niedogodnościami w życiu codziennym.
Przestawienie czasu generuje w moim gospodarstwie domowym nie tylko dodatkowe koszty, ale również stres. Wpływa też negatywnie na pożycie małżeńskie oraz pracę zawodową.
Przede wszystkim, moje pociechy zaczynają wstawać o godzinie, o której ich ojciec zwykł wstawać do pracy, czyli takiej którą ja nazywam barbarzyńską, żona tylko mówi że jestem nienormalny. Generuje to u mnie dodatkowy stres, ponieważ dzieciaki uparcie zajmują toaletę, podczas gdy ja jestem już po porannej kawie i perystaltyka działa u mnie pełną parą. Oczekiwanie pod drzwiami ubikacji z zaciśniętymi pośladkami odbija się negatywnie również na moim zdrowiu, powodując ból brzucha a często też zaparcia. Zmienia się też moje nastawienie do czekających mnie wyzwań. Kolejną niedogodnością jest problem z dojazdem do pracy, bo wszystkie pociągi są opóźnione. Ze względu na cofnięcie czasu maszyniści jadą tak wolno, że w końcu udaje im się wyrobić prawidłową dla PKP normę spóźnienia w przedziale 30-45 minut.
Moja wydajność w pracy pozostawia również wiele do życzenia. Gdy powinienem wyjść na fajkę - chce mi się jeść. O godzinie w której zwykle podrywam sekretarkę szefa (bo poszedł na obiad) - chce mi się palić. Gdy mam przerwę na jedzenie chce mi się z sekretarką...(a szef już wrócił i jej pilnuje). A jak przychodzi iść z chłopakami na browara po tym ciężkim dniu - chce mi się spać (bo jak w robocie powinienem był spać, to mi się zachciało sr..., bo przecież w domu się nie dopchałem) .
W domu też nie jest różowo, bo po takim stresującym dniu, gdy przychodzi pora w której żona powinna rozmasować obolałe ramiona męża (oraz ich okolice, bliższe i te dużo dalsze) moja dziatwa uparcie twierdzi że ich ulubiona bajka jest właśnie teraz i spać na pewno nie pójdą. Nie mówiąc już o takich drobiazgach jak zużywające się pokrętła w zegarkach, którymi przecież trzeba dodatkowo kręcić oraz jak baterie, które przecież muszą działać godzinę dłużej!
W takich warunkach nie da się normalnie funkcjonować!
W związku z powyższym, w trosce o zdrowie fizyczne, psychiczne oraz o trwałość polskich małżeństw wnoszę jak w tytule.
Mający Was w głębokim poważaniu jak i wy mnie
Wyborca
To co mówię to moje zdanie. Mam do niego prawo. Możesz się z nim zgadzać lub nie. Wyraź to kulturalnie. Zawsze mogę je zmienić, jeśli Twoje argumenty mnie przekonają. Ale pamiętaj: użycie argumentu siły świadczy o braku siły argumentów.