Od jakiegoś czasu używam wyłącznie atomizerów na fabryczne grzałki. Przetestowałem już wszystkie możliwe jakie tylko mogłem zdobyć. Wszystkie ale to dosłownie wszystkie działają więcej niż poprawnie, niektóre wprost znacznie lepiej niż najlepsze, najbardziej wymyślne i odlotowe jakie dotąd miałem. I co najważniejsze, większość płynów smakuje nawet na nich lepiej niż na ukręcanych nieraz godzinami grzałkach salonowych krętaczy. Nie muszę się martwić żadnymi "setupami", układaniem bawełny, wysokością montażu, wyciekami etc...Nawet te grzałki nie chcą się zepsuć, wykończyć, produkować akroleinę i inne świństwa. Na szczęście asortyment ich się skończył i nic nowego nie mam do wkręcania w atomizery. Skończyły mi się też dobre i zacne salonowe liquidy.Sam już niczego nie będę mieszał.Trochę z rozpaczy,trochę z ciekawości, zakupiłem kilkanaście gotowych, przeważnie tzw. premixów.Nazw nie podam.Ceny od 6,90 przez 16,90 do 39,90 zł.
To było dobre doświadczenie. Jeszcze się dziwię a więc żyję i wszystko niby w porządku ze mną.
Ale są momenty w których moje zdziwienie przechodzi w przerażenie. Bo ktoś przecież oprócz mnie te liquidy chmurzy...Na pewno nie ich twórcy. Chyba że to sadomasochiści z misją pozyskiwania towarzystwa. Jakim cudem innym to mogło trafić do sklepów?
Wracam do początku...piękne, najnowsze atomizery stoją czysto i równo jak rekruci w austrowęgierskiej kompanii. Nie zatankuję ich, bo obok mam kilka już zatankowanych świetnie działających. A skoro świetnie działają to po cholerę mam katować resztki wzroku i uzbrajać je nawet w najnowszą, nie testowaną jeszcze bawełnę?
Testowania gotowych liquidów mam naprawdę dość i to na dość długo jak mi się zdaje i moim zmysłom też. Ba, mnie już nawet przestały interesować wszelkie nowości. Atomizery, wiadomo, mam kilka tak działających że nie odczuwam żadnego , nawet moralnego, imperatywu kupienia nowych. To samo z zasilaniami. Te które mam, nawet w znacznym nadmiarze, też działają świetnie. Ogniwa? No tak, tu do niedawna był pochowany pies...ale odżył wraz z zakupem solidnej partii dobrych akumulatorów. Może dripy choć? Spora kolekcja pozwala mi dopasować je nawet pod kolor skarpetek. Stojaki, futerały, etui, wszystko jest i takie jak potrzeba. Dziś otworzyłem warsztatowe pudełko z miernikiem, grzałkami, szczypcami, obejrzałem, nawet z pewnym ale chwilowym zaciekawieniem i zamknąłem. Zatankowałem w 3 sekundy atomizer , nie uroniwszy nawet ćwierć kropli liquidu i ze zgrozą stwierdziłem; ja już nie jestem waperem. Jestem zwykłym użytkownikiem ein. Pospolitym, zwyczajnym konsumentem glikolu gliceryny i odrobiny nikotyny. Jakiegoś smaku i zapachu.
Ostatnio pół żartem, pół serio zapowiadałem że zaczynam malować...To było zwykłe niedoszacowanie...