Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Jedyny sens jaki ma e palenie w tej chwili dla mnie to maksymalne zejście z mocą ,czyli do zerówek.Podejrzewam że nigdy nie rozstanę się z e-papierosem bo 25 lat nałogowego palenia wyrobiło we mnie odruchy . W sumie jakoś mi to nie przeszkadza.Cieszę się natomiast że uniknąłem zbieractwa.Mam i zawsze miałem dwa , max trzy zestawy których używałem zamiennie.To co mi pasowało ,zostawało u mnie.Każdy zakup analizowałem pod katem przydatności i funkcjonalności.Zatrzymałem się na Nemezisie i Kayfunie jako podstawowym zasilaniu do pracy i to spokojnie mi wystarcza.Opinie innych na temat mojego sprzętu nie za bardzo mnie obchodzą.Pogoń za nowinkami nabija tylko kasę naszym żółtym braciom ,co zresztą skrzętnie wykorzystują.Skoro jest popyt jest i podaż. Dzisiaj początkujący kupuje 100 Watowego boxa i parownik z grzałką 0,5 oHm i jest mocno zdziwiony ze nie chmurzy jak Rip. To tak jak kierowcę świeżo po kursie prawa jazdy posadzić do rajdówki.Nikt nie chce poznać podstaw ,wszyscy chcą gotowych odpowiedzi.
E=palenie ma sens tylko mentalność ludzka pcha go w złym kierunku.
E=palenie ma sens tylko mentalność ludzka pcha go w złym kierunku.
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
To jest normalna kolej rzeczy. Pamiętacie początki PC albo telefonów komórkowych? Najpierw była era "wtajemniczonych", a potem przyszli "znafcy" i "pozamiatali". Kto miał Nokia Communicator albo Treo, od dłuższego czasu patrzy z przerażeniem na fejsikowców z kulfonami. Teraz się ci sami ludzie (i/lub ich potomstwo) "zainteresowali" e-fajkami, więc mamy rezultaty. Moim zdaniem nie warto takim pomagać ani niczego tłumaczyć, bo najpierw by im trzeba było mózgi powymieniać. W końcu co w tym złego, że sobie któryś krzywdę e-papierosem zrobi? Czym to się będzie różniło od złamania kręgosłupa z wykorzystaniem roweru? (Bo rower, jak wiadomo, służy do skakania po dachach, a dachy są tylko po to, żeby po nich skakać na rowerach i kręcić o tym filmiki na youtube).
Jedyna nadzieja, że gdzieś uda nam się skryć przed tą szarańczą, bo jak nie, to, jak za komucha, pozostanie nam się udać na tzw. "emigrację wewnętrzną".
Jedyna nadzieja, że gdzieś uda nam się skryć przed tą szarańczą, bo jak nie, to, jak za komucha, pozostanie nam się udać na tzw. "emigrację wewnętrzną".
-
- Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: ndz cze 21, 2015 9:55 am
- Lokalizacja: Sandomierz
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podzięk.: 125 razy
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Pamiętacie jak to było na samym początku ? Sprzęt w 2009/2010 roku był.........no jaki był. To że się człowiek spiął, zawziął, zawściekł i odstawił śmierdziele na rzecz tego wynalazku zakrawa niemal na bohaterstwo. Kieszenie pełne bateryjek, spojrzenie omiatające pomieszczenie żeby zlokalizować gniazdka i podświadomy strach na ile jeszcze wystarczy tego zasilania. Wylewające atomki, bezustanne przycinanie i układanie waty, spinacze, wykałaczki, sprężynki, strzykawki, igły itd.
Świat e-p poszedł do przodu, pojawiły się nowe konstrukcje, lepsze, wygodniejsze, wydajniejsze. To normalna kolej rzeczy.
Normalne jest też, że waperzy chcieli, chcą i będą chcieli mieć takie sprzęty. Pogoń za nowościami ? To oczywiste. Niektórzy myślą, że pojawiające się na rynku konstrukcje są z gruntu lepsze bo nowe. Niestety od dłuższego czasu nic rewolucyjnego się nie pojawia. Nowe opakowanie, nowe kształty, lekki tuning,w to wszystko. Pogoń za nowościami to w gruncie rzeczy pogoń za odgrzanym kotletem owiniętym w inny papierek.
Jasne, że dobrze by było sobie nowości kupić, potestować i wybrać to co nam najbardziej odpowiada.
Czy to potrzebne komuś ? Tak, są ludzie którzy namiętnie kupują nowe zasilania, parowniki, Kolekcje po naście sztuk mają. A ja pytam po co ? Chyba tylko po to żeby mieć, bo jakoś nie daję wiary, że użytkują ten sprzęt każdego dnia. Ale jestem w stanie to zrozumieć.
Mam 3 zasilania i 3 czajniki. Wystarcza mi aż nadto. Jeśli coś nowego kupuję to coś starszego sprzedaję. Dlaczego ? Bo od początku mam cel- uwolnić się od nałogu. Nie idzie to łatwo. Im mniejsza dawka nikotyny, tym dłużej trwa zanim się dojrzeje do jeszcze niższego poziomu.
To co się teraz dzieje na forach poświęconych e-p to jakaś masakra. Ludzie nie traktują już e-papierosa jako środka, narzędzia, sposobu do uwolnienia się z nałogu. Teraz to rekwizyt dodający szpanu, lansu i pewności siebie coraz młodszym, nigdy nie palącym analogów ludziom. Pęd do wielkiej chmury i niskiej oporności motywowane : chęcią relaksu, organizowaniem zawodów w trikach z dymu i tego typu bzdety.
Dlatego nie dziwię się, że coraz mniej waperów tam wchodzi, doradza, podpowiada, uczy, tłumaczy bo przeważnie to jak rzucanie pereł przed wieprze.
Ja sobie robię często przerwy ( jedna trwała kilka miesięcy) od wchodzenia na "zielone" bo to co się nieraz tam wyrabia przypomina czeski film.
Może ja już za stary jestem, za tępy i za głupi,że nie rozumiem, ale zmieniał się już nie będę.
Mój plan: zejść na 3mg, potem na 0 i odzyskać wolność.
I nie ustąpię bom zawzięty.
Świat e-p poszedł do przodu, pojawiły się nowe konstrukcje, lepsze, wygodniejsze, wydajniejsze. To normalna kolej rzeczy.
Normalne jest też, że waperzy chcieli, chcą i będą chcieli mieć takie sprzęty. Pogoń za nowościami ? To oczywiste. Niektórzy myślą, że pojawiające się na rynku konstrukcje są z gruntu lepsze bo nowe. Niestety od dłuższego czasu nic rewolucyjnego się nie pojawia. Nowe opakowanie, nowe kształty, lekki tuning,w to wszystko. Pogoń za nowościami to w gruncie rzeczy pogoń za odgrzanym kotletem owiniętym w inny papierek.
Jasne, że dobrze by było sobie nowości kupić, potestować i wybrać to co nam najbardziej odpowiada.
Czy to potrzebne komuś ? Tak, są ludzie którzy namiętnie kupują nowe zasilania, parowniki, Kolekcje po naście sztuk mają. A ja pytam po co ? Chyba tylko po to żeby mieć, bo jakoś nie daję wiary, że użytkują ten sprzęt każdego dnia. Ale jestem w stanie to zrozumieć.
Mam 3 zasilania i 3 czajniki. Wystarcza mi aż nadto. Jeśli coś nowego kupuję to coś starszego sprzedaję. Dlaczego ? Bo od początku mam cel- uwolnić się od nałogu. Nie idzie to łatwo. Im mniejsza dawka nikotyny, tym dłużej trwa zanim się dojrzeje do jeszcze niższego poziomu.
To co się teraz dzieje na forach poświęconych e-p to jakaś masakra. Ludzie nie traktują już e-papierosa jako środka, narzędzia, sposobu do uwolnienia się z nałogu. Teraz to rekwizyt dodający szpanu, lansu i pewności siebie coraz młodszym, nigdy nie palącym analogów ludziom. Pęd do wielkiej chmury i niskiej oporności motywowane : chęcią relaksu, organizowaniem zawodów w trikach z dymu i tego typu bzdety.
Dlatego nie dziwię się, że coraz mniej waperów tam wchodzi, doradza, podpowiada, uczy, tłumaczy bo przeważnie to jak rzucanie pereł przed wieprze.
Ja sobie robię często przerwy ( jedna trwała kilka miesięcy) od wchodzenia na "zielone" bo to co się nieraz tam wyrabia przypomina czeski film.
Może ja już za stary jestem, za tępy i za głupi,że nie rozumiem, ale zmieniał się już nie będę.
Mój plan: zejść na 3mg, potem na 0 i odzyskać wolność.
I nie ustąpię bom zawzięty.
-
- Użytkownik
- Posty: 26
- Rejestracja: wt cze 16, 2015 1:27 pm
- Lokalizacja: Skarżysko-Kamienna
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podzięk.: 28 razy
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
W moim przypadku występują rzadkie, ale jednak okresy wymiany całego "parku maszynowego" (sprzętu).
Bywa to raz na około dwa lata, niedawno przeszedłem taki "atak" i sporo gotówki wydałem.
Ale to jest nic w stosunku do okresu jak paliłem papierosy i rocznie wydawałem na ten nałóg prawie 7 tyś rocznie.
Obecnie jest to powiedzmy, około 20% tego i co najważniejsze wapowanie całkowicie mnie oderwało od śmierdziuchów.
Czuję się zdecydowanie lepiej od lat, prawie pięciu i nie zamierzam tego zmieniać.
Czasem myślę sobie, może i chmurzenie rzucić, teraz przypuszczam było by mi zdecydowanie łatwiej.
Ale jeśli sprawia mi to przyjemność i skutków ubocznych nie odczuwam, to mam i tego sobie odmawiać, zastanawiam się w imię czego
Alkoholu nie piję (w ogóle), piwa nigdy nie lubiłem, próbowałem i zastanawiałem się, co Oni w tym browarze widzą.
Żeby nie było - hola, hola, kobiety nadal mi się bardzo podobają.
Bywa to raz na około dwa lata, niedawno przeszedłem taki "atak" i sporo gotówki wydałem.
Ale to jest nic w stosunku do okresu jak paliłem papierosy i rocznie wydawałem na ten nałóg prawie 7 tyś rocznie.
Obecnie jest to powiedzmy, około 20% tego i co najważniejsze wapowanie całkowicie mnie oderwało od śmierdziuchów.
Czuję się zdecydowanie lepiej od lat, prawie pięciu i nie zamierzam tego zmieniać.
Czasem myślę sobie, może i chmurzenie rzucić, teraz przypuszczam było by mi zdecydowanie łatwiej.
Ale jeśli sprawia mi to przyjemność i skutków ubocznych nie odczuwam, to mam i tego sobie odmawiać, zastanawiam się w imię czego
Alkoholu nie piję (w ogóle), piwa nigdy nie lubiłem, próbowałem i zastanawiałem się, co Oni w tym browarze widzą.
Żeby nie było - hola, hola, kobiety nadal mi się bardzo podobają.
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Marcin pisze:A jak to wygląda u Was?
Szczerze, na samym początku E-P wymknęło mi się spod kontroli na zasadzie przybrania gigantycznych rozmiarów nałogu kolekcjonerskiego czy uzależnienia od forów . Ale szybko to ukróciłem, uświadamiając sobie, że to, co miało de facto po prostu wyjść mi na zdrowie i zmniejszyć wydatki na nałóg, zaczęło wciągać mnie w spiralę zbieractwa i kosztowo/czasowo przekroczyło wszelkie dopuszczalne granice. A kiedy już stanąłem przed dylematem, czy kupić nowy fikuśny sprzęt, czy prezent dla Dziecka, to palnąłem się w łeb i wybór stał się prosty
Od tamtego czasu E-P traktuję zdecydowanie bardziej użytkowo. Sprzęt ogranicza się do dwóch setów, z czego de facto używam tylko jednego, bo w pełni mi wystarcza. Ale czy to znaczy, że idę na łatwiznę z tym, co wapuję, o nie... jestem zbyt wielkim smakoszem . Dlatego w tym temacie tj. liquidów i baz zawsze będę używał tego, co możliwie najlepsze.
A fora? Mam podobnie do Amsawa, chcę się odwdzięczyć - za zdobytą wiedzę, wskazówki, polecane produkty, samemu e-paleniu niejako za odmienienie mojego życia na lepsze. Chociaż priorytety są z góry jasno określone i najzwyczajniej w świecie czas poświęcany Rodzinie i pracy nie pozwala mi na zbyt częstą obecność wirtualną i zaangażowanie.
Niemniej niewątpliwie czerpię z E-P przyjemność, chociaż wciąż z nikotyną, a moja żona od pół roku ciągnie same zerówki, dla czystej przyjemności chmurzenia moich liquidów, które są przepycha i muszę przez to zamawiać je w podwójnych ilościach . A fora? Wiedza, dobre słowo i rozrywka - wszystko w zrównoważonych proporcjach. Bo najważniejszy, a najtrudniejszy do osiągnięcia jest właśnie ten złoty środek... wówczas jak najbardziej, TO MA SENS
Pozdro
Łukasz
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Marcin pisze:Jestem innego zdania. Bo niby czemu, olejek to złe określenie? "Olejek - gęsta oleista ciecz..."
Czyli za cholerę nie pasuje do liquidu
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
[shadow=blue]Marcin
Impulsownik kinetyczny na prowadnicy trzonkowej [/shadow]
Czyli po prostu czujnik? Jak Ty musisz wszystko skomplikować...
[shadow=blue]Marcin
Całe szczęście, znalazłem sobie nowy cel w życiu, i chcę się temu całkowicie poświęcić...[/shadow]
Nie przejmuj się, też Ci pomożemy!Jesteś wśród przyjaciół, nie w takich sytuacjach pomagaliśmy i niektórzy nawet zza grobu są nam wdzięczni...
Impulsownik kinetyczny na prowadnicy trzonkowej [/shadow]
Czyli po prostu czujnik? Jak Ty musisz wszystko skomplikować...
[shadow=blue]Marcin
Całe szczęście, znalazłem sobie nowy cel w życiu, i chcę się temu całkowicie poświęcić...[/shadow]
Nie przejmuj się, też Ci pomożemy!Jesteś wśród przyjaciół, nie w takich sytuacjach pomagaliśmy i niektórzy nawet zza grobu są nam wdzięczni...
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Wiecie... To nie jest kwestia kryzysu czy innych takich tam
To już po prostu nie jest to co kiedyś. Czasami nawet po zaciągnięciu się chmurką, czuję obrzydzenie (to nie bober )...
A do tego jak pomyślę, że trzeba znowu wybełtać, namieszać olejki, to mi się odechciewa tego wszystkiego
No i jeszcze kręcenie grzałek, wymiana waty... Nie mam już do tego zapału...
Ale głód nikotyny silniejszy i robię to wszystko z musu
Pamiętam jak kiedyś dążyło się i zbierało na PV (lans), na oryginalnego TGT (większy lans)...
Teraz to jest bez sensu...
@ robertanisz...
Piszesz o tłumaczeniu, że lejemy liquid a nie olejek...
Jestem innego zdania. Bo niby czemu, olejek to złe określenie? "Olejek - gęsta oleista ciecz..."
Kiedyś Kszywho, tłumaczył to tak: Olejek, to jest taki do ciasta, i jak dziecko to podłapie, to może wziąć butelkę i się napić...
Nic głupszego... Gorsze jak rodzic mówi "poprawnie", liquid ale zachwyca się smakiem w stylu: o jaka ta poziomka jest pyszna, a ten banan? Istne cuuudo... To jest bardziej niebezpieczne od nazywania liquidu olejkiem. Poza tym, mądry rodzic wytłumaczy dziecku, że tego nie wolno ruszać, i z pewnością schowa olejki tam, gdzie bachor nie sięgnie.
Tak więc, jak klient mówi olejki, to ja już nie reaguję. Bo po co? Tak już się też przyjęło i nie ma sensu z tym walczyć.
Tego się nie wypleni. To tak jakby oduczyć ludzi mówić "młotek", choć prawidłowa i pełna nazwa tego narzędzia to: Impulsownik kinetyczny na prowadnicy trzonkowej
Dawno już się tak nie rozpisałem na żadnym forumie
Podsumowując... Czas skończyć ze zbieractwem (nawet dla lansu) i z nałogiem.
Całe szczęście, znalazłem sobie nowy cel w życiu, i chcę się temu całkowicie poświęcić, a rzucenie tego cholerstwa wyjdzie mi tylko na zdrowie
To już po prostu nie jest to co kiedyś. Czasami nawet po zaciągnięciu się chmurką, czuję obrzydzenie (to nie bober )...
A do tego jak pomyślę, że trzeba znowu wybełtać, namieszać olejki, to mi się odechciewa tego wszystkiego
No i jeszcze kręcenie grzałek, wymiana waty... Nie mam już do tego zapału...
Ale głód nikotyny silniejszy i robię to wszystko z musu
Pamiętam jak kiedyś dążyło się i zbierało na PV (lans), na oryginalnego TGT (większy lans)...
Teraz to jest bez sensu...
@ robertanisz...
Piszesz o tłumaczeniu, że lejemy liquid a nie olejek...
Jestem innego zdania. Bo niby czemu, olejek to złe określenie? "Olejek - gęsta oleista ciecz..."
Kiedyś Kszywho, tłumaczył to tak: Olejek, to jest taki do ciasta, i jak dziecko to podłapie, to może wziąć butelkę i się napić...
Nic głupszego... Gorsze jak rodzic mówi "poprawnie", liquid ale zachwyca się smakiem w stylu: o jaka ta poziomka jest pyszna, a ten banan? Istne cuuudo... To jest bardziej niebezpieczne od nazywania liquidu olejkiem. Poza tym, mądry rodzic wytłumaczy dziecku, że tego nie wolno ruszać, i z pewnością schowa olejki tam, gdzie bachor nie sięgnie.
Tak więc, jak klient mówi olejki, to ja już nie reaguję. Bo po co? Tak już się też przyjęło i nie ma sensu z tym walczyć.
Tego się nie wypleni. To tak jakby oduczyć ludzi mówić "młotek", choć prawidłowa i pełna nazwa tego narzędzia to: Impulsownik kinetyczny na prowadnicy trzonkowej
Dawno już się tak nie rozpisałem na żadnym forumie
Podsumowując... Czas skończyć ze zbieractwem (nawet dla lansu) i z nałogiem.
Całe szczęście, znalazłem sobie nowy cel w życiu, i chcę się temu całkowicie poświęcić, a rzucenie tego cholerstwa wyjdzie mi tylko na zdrowie
-
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
Tommy Black pisze:Ja kocham ten świat,po prostu.
Rozumiem to, też tak miałem, żyłem trawnikiem i ludźmi na nim. Teraz mam już inne priorytety, inne zainteresowania, e-p spadło na dalsze miejsca moich hobby
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Re: Czy to jeszcze ma w ogóle sens?
A co w ogóle ma sens? Życie samo w sobie jest sensem...Fakt, trzeba je przeżyć,nawet jeśli jak mawiał prof.Bardini ma się złe lata i dobre dni... Ale nie o to, temu zgorzkniałemu,zużytemu i niesfornemu mimo to Kucykowi chyba chodzi.Żyjemy dla chwil,niektórzy chwilami,dla sztuki,muzyki,teatru...I to trzeba znaleźć w sobie.Dla mnie całe to e-p stało się swoistym teatrem.Ta magia i tajemnica teatru przeniosła się na moje biurko.Pełne rekwizytów, tajemnych mikstur,wędrujących chmur, tajemniczych rurek,pudełek,drucików,skrawków bawełny,szmatek...
Ja nie wpychałem bawełny do grzałki, ja ubieralem tę grzałkę aby odegrała rolę wielkiej władczyni chmury i smaku...
Z czasem znalazłem innych aktorów, znalazłem też publiczność...Ja kocham ten świat,po prostu.
Ja nie wpychałem bawełny do grzałki, ja ubieralem tę grzałkę aby odegrała rolę wielkiej władczyni chmury i smaku...
Z czasem znalazłem innych aktorów, znalazłem też publiczność...Ja kocham ten świat,po prostu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości