Odkopię temat. Wczoraj w nocy (ostatniej nocy pobytu) uruchomiłem czujkę w pokoju. Wyła może z pół minuty ale udało mi się rozrzedzić atmosferę poduszką i wyłączyć czujkę. Chciałem wywietrzyć, więc otworzyłem balkon i drzwi na korytarz i... uruchomiłem czujkę na korytarzu, taką dużą czerwoną z kogutem
ale przestała wyć po może 10 sekundach. Pokój miałem w willi z tzw. apartamentami samoobsługowymi (rejestracja, meldunek i wszystkie formalności przez internet, klucz do pokoju w szafce na szyfr przysyłany na maila, zero obsługi w budynku). Nikt nie przyjechał, nikt nie dzwonił. Obok czujki na korytarzu kamera więc widać kto wyszedł z pokoju i z którego. Rano dostałem maila z podziękowaniem za pobyt, zniżkę na kolejną rezerwację i ankietkę do wypełnienia. Teraz się zastanawiam, czy te czujki od razu dają sygnał gdzieś, czy w takiej sytuacji gdzie nie ma obsługi to tylko sygnał o zagrożeniu i podejmowane są działania dopiero po zgłoszeniu od gości hotelu. Są miejsca gdzie jakiekolwiek nieprawidłowości z automatu są nadawane Straży Pożarnej i Policji (ale są to dość strategiczne obiekty) i ci przyjeżdzają w kilka minut od zdarzenia nawet jak nikt nie zadzwoni, ale jestem ciekawy jak to wygląda w hotelach. Z drugiej strony, ktoś kto ma dom z czujkami i nalepką jakieś agencji ochrony ma chyba te czujki z tzw. "połączeniem z bazą".
Jak to jest waszym zdaniem?