Wreszcie nadszedł ten dzień, że i ja napiszę coś o grzałkach. Uwaga – to prawdopodobnie nigdy się nie powtórzy, więc korzystajcie z okazji. Trochę mnie to krępuje, bo nie mam w tym żadnego doświadczenia. Do tej pory nie testowałam grzałek, a moje plecionki sprawują się tak dobrze, że nie odczuwałam potrzeby aby coś zmieniać, ale jako osoba która lubi nowe wyzwania z dużym zaciekawieniem podeszłam do grzałek @
Azgara. Powiem Wam w sekrecie, że nawet przeczytałam kilka recenzji naszych kolegów i wiem jak to zrobić, ale.... jako przekorna osoba, która nie chadza utartymi szlakami, odrzuciłam ściągi.
Aby jednak udowodnić, że wiem jak to zrobić, z prędkością światła napiszę:
Po zamontowaniu w ........ ( tu dowolny atomizer- najlepiej ulubiony) , następnie uformowaniu i wygrzaniu (strasznie to skomplikowane, ale trudno) grzałka dała rezystancję...... ( ileś tam oma). Po zalaniu liquidem mamy kolejną zmianę ( cholera wie dlaczego, ale nie będę tym sobie głowy zawracać). Ten zwrot rezystancja naprawdę brzmi naukowo i wiem nawet że dual da nam o połowę mniejszą niż singiel. Następnie trzeba koniecznie napisać na czym umieściliśmy nasz atomizer – wskazany jest reprezentacyjny i ładny box, typu Tesla.
Jak już wcześniej napisałam jakoś nie przemawia do mnie taki sposób prezentacji grzałki. Trudno panowie, jakoś to przeżyjecie. Dodam tylko że w moich testach ograniczyłam się do singla, bo nigdy nie pociągały mnie ekstremalne moce.
Aby porównać pracę wszystkich pięciu grzałek i tym samym solidnie je przetestować, pożyczyłam od brata – dzięki @
adamsud - zawsze mogę na Tobie polegać - kilka atomizerów DTL. Ustawiałam je niczym żołnierzy na biurku, dałam komendę spocznij i zaczęłam pufać. Przede wszystkim skoncentrowałam się na ilości i jakości chmury, oraz odczuwanym smaku, bo to moim zdaniem jest najciekawsze.
Wszystkie opisane wcześniej grzałki sprawowały się pod tym względem bardzo dobrze. Ilość chmury szybko mnie przysłoniła, ale to pewnie wina moich niewielkich gabarytów.
Gorzej było z kaszlem, bo jednak ten styl wapowania jest mi obcy, a kłęby dymu śmiesznie łaskotały w gardło. Kaszel jaki mnie opanował wręcz przeraził moją mamę (która chwilowo u mnie mieszka), do tego stopnia że szybko dostałam tabletkę na przesuszone gardło. Mimo tych niewielkich trudności, bo kto by się przejmował zdaniem mamy, kontynuowałam doświadczenie. Lubię nowe wyzwania i po jakimś czasie opanowałam napady kaszlu i mogłam się skupić na smaku. I tu zonk ..... nie spodziewałam się że moje mięty pokażą nowe oblicze, ale to fakt. Dla objaśnienia dodam, że na ogół w moich mieszankach oprócz mięty jest jakiś owocowy dodatek. I tutaj możliwości tych grzałek objawiły się w całej krasie. Poczułam obok mięty całą słodycz truskawki, gruszki, świeżość cytryny, mięsistość brzoskwini. To było niesamowite wrażenie. Z ciekawości spróbowałam też podarowany mi ostatnio liquid tytoniowy i było dobrze, nawet lepiej niż dobrze. Gęsta, aromatyczna chmurka oprócz zadymienia pokoju, dała mi coś co lubię najbardziej, czyli całą gamę smaków, które wspaniale się przeplatały i potęgowały doznania. I to moi panowie jest najlepsze w tych grzałkach.
Azgar, dziękuję
– masz talent i gest, a to fajne połączenie. Przepraszam za opóźnienie, ale znasz przyczynę
Wrzucam kilka fotek Twoich grzałek, zrobionych przez @
adamsud-a:
grzałka 1.jpg
grzałka2.jpg
grzałka3.jpg
grzałka4.jpg
PS
Moja mama zaproponowała, abym zaprosiła kilku waperów do przedstawień w teatrze, gdzie się udziela. Mam nadzieję że znajdą się chętni. Pomyślcie jaką fajną zadymę... sorry, chciałam powiedzieć, że sztuczny dym zrobimy....
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.