Salonowe mole książkowe
-
- Użytkownik
- Posty: 2204
- Rejestracja: czw cze 11, 2015 7:47 pm
- Lokalizacja: Łuków
- Podziękował: 4062 razy
- Otrzymał podzięk.: 2405 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
W wersji audio wdała firma STORYBOX ,a lektorem jest Wiktor Zborowski.
Tak przynajmniej podaje internet.
Tak przynajmniej podaje internet.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
A ja właśnie przeczytałem opis.Zaczynał się podobnie jak cytowane niżej zdanie Roberta.Tak się zaczyna większość amerykańskich horrorów...albo tak:
Znużone rutyną małżeństwo wyjeżdża do opuszczonej chaty na wsi, albo grupa młodzieży odnajduje w lesie...
robertanisz pisze:Wykładowca uniwersytecki po przejściach chcąc poskładać sobie życie kupuje stary dom w lesie.Ma być miło ,cicho i spokojnie.Potem się okaże ze tak nie będzie.
Skoro, jak napisał Robert, książkę wydano jako audiobooka, to być może trafi na moje samochodowe radio a tam rzadko mam ciemne okna...
-
- Użytkownik
- Posty: 2204
- Rejestracja: czw cze 11, 2015 7:47 pm
- Lokalizacja: Łuków
- Podziękował: 4062 razy
- Otrzymał podzięk.: 2405 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Przeczytałem niedawno książkę Stefana Dardy "Dom na Wyrębach". Jakbym wiedział przed rozpoczęciem czytania że to horror na pewno bym jej nie ruszył.Nie czytam takich książek.Jednak nic o niej i autorze nie wiedząc sięgnąłem po książeczkę.Powiem że naprawdę dobrze się czytało.Autorowi dobrze udało się zbudować atmosferę powieści.Jest ponuro,smutno i ogarnia nas poczucie niepokoju.Wszystko zaczyna się tak spokojnie ,myślałem ze to jakaś powieść obyczajowa.Potem się rozkręca.
Wykładowca uniwersytecki po przejściach chcąc poskładać sobie życie kupuje stary dom w lesie.Ma być miło ,cicho i spokojnie.Potem się okaże ze tak nie będzie.Dobrze moim zdaniem oddana jest atmosfera narastającego niepokoju,grozy. Znam pewną, kobietę która zachęcona moją recenzją chciała przeczytać "Dom na wyrębach",nie skończyła .A przez kilka dni bała się spojrzeć w ciemne okno .Może ktoś z Was będzie chciał samemu sprawdzić jak się to czyta.
Po lekturze zacząłem szukać informacji o książce i autorze.Powiem Wam że druk książki był wznawiany,a nawet została wydana w formie audio.
Tommy zaproponował dziś film ,młodzi ludzie próbują okraść niewidomego weterana.....Też nie miałem na niego chęci ,ja i horror? A jednak warto było obejrzeć,tak jak i przeczytać książkę o której napisałem.
Może ktoś wstawi okładkę książki.
Wykładowca uniwersytecki po przejściach chcąc poskładać sobie życie kupuje stary dom w lesie.Ma być miło ,cicho i spokojnie.Potem się okaże ze tak nie będzie.Dobrze moim zdaniem oddana jest atmosfera narastającego niepokoju,grozy. Znam pewną, kobietę która zachęcona moją recenzją chciała przeczytać "Dom na wyrębach",nie skończyła .A przez kilka dni bała się spojrzeć w ciemne okno .Może ktoś z Was będzie chciał samemu sprawdzić jak się to czyta.
Po lekturze zacząłem szukać informacji o książce i autorze.Powiem Wam że druk książki był wznawiany,a nawet została wydana w formie audio.
Tommy zaproponował dziś film ,młodzi ludzie próbują okraść niewidomego weterana.....Też nie miałem na niego chęci ,ja i horror? A jednak warto było obejrzeć,tak jak i przeczytać książkę o której napisałem.
Może ktoś wstawi okładkę książki.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Michael Herr opublikował swoją książkę w 1977 roku.To jedyna jego książka.W ubiegłym roku, w listopadzie, polskie wydawnictwo Karakter wydało pierwsze polskie tłumaczenie "Depesz"
Arcydzieło reportażu wojennego napisane przez współtwórcę filmu "Czas Apokalipsy".
Nikt nie pokazał wojny w Wietnamie (i wojny w ogóle) tak jak on. Michael Herr przez dwa lata (1967–1969) pracował jako korespondent pisma „Esquire”. Towarzyszył żołnierzom na froncie, był świadkiem ich wojennego delirium. Po powrocie napisał Depesze – swoją jedyną, uważaną za majstersztyk, książkę. W literacko olśniewający sposób przedstawił w niej to, co zobaczył w Wietnamie: obłęd, szał zabijania, tłumiony narkotykami strach, roztrzaskaną ludzką psychikę. Tekst – pełen hipnotycznych wizji, poetyckich metafor i żołnierskiego slangu – oddając stan surrealnego upojenia wojną, jest równocześnie jej sugestywnym oskarżeniem. Niektóre z postaci sportretowanych w Depeszach stały się pierwowzorami bohaterów filmu Coppoli Czas Apokalipsy, którego Herr był współscenarzystą.
Ksiązkę fantastycznie się czyta słuchając ścieżki dźwiękowej z filmu Coppoli. Szczególnie dwóch utworów Ride Of The Valkyries i Orange Light. Ale samobójcom nie polecam...
Dodam tylko że muzykę skomponował sam reżyser wraz ze swoim ojcem Carmine Coppolą.Nieco pomagał perkusista zespołu The Grateful Dead - Mickey Hart.Co słychać...
Książka w dobrej cenie tu:
http://virtualo.pl/c231i196409/?utm_sou ... ign=310117
A tu dobry fragment, bez ceny:
Arcydzieło reportażu wojennego napisane przez współtwórcę filmu "Czas Apokalipsy".
Nikt nie pokazał wojny w Wietnamie (i wojny w ogóle) tak jak on. Michael Herr przez dwa lata (1967–1969) pracował jako korespondent pisma „Esquire”. Towarzyszył żołnierzom na froncie, był świadkiem ich wojennego delirium. Po powrocie napisał Depesze – swoją jedyną, uważaną za majstersztyk, książkę. W literacko olśniewający sposób przedstawił w niej to, co zobaczył w Wietnamie: obłęd, szał zabijania, tłumiony narkotykami strach, roztrzaskaną ludzką psychikę. Tekst – pełen hipnotycznych wizji, poetyckich metafor i żołnierskiego slangu – oddając stan surrealnego upojenia wojną, jest równocześnie jej sugestywnym oskarżeniem. Niektóre z postaci sportretowanych w Depeszach stały się pierwowzorami bohaterów filmu Coppoli Czas Apokalipsy, którego Herr był współscenarzystą.
Ksiązkę fantastycznie się czyta słuchając ścieżki dźwiękowej z filmu Coppoli. Szczególnie dwóch utworów Ride Of The Valkyries i Orange Light. Ale samobójcom nie polecam...
Dodam tylko że muzykę skomponował sam reżyser wraz ze swoim ojcem Carmine Coppolą.Nieco pomagał perkusista zespołu The Grateful Dead - Mickey Hart.Co słychać...
Książka w dobrej cenie tu:
http://virtualo.pl/c231i196409/?utm_sou ... ign=310117
A tu dobry fragment, bez ceny:
Dla nas to było jedno wielkie, kolektywne załamanie nerwowe, bo starcia osiągnęły takie natężenie i temperaturę, że nie było w Wietnamie Amerykanina, którego by w jakiś sposób nie dotknęły. Wietnam był jak ciemny pokój pełen śmiercionośnych przedmiotów, Vietcong czaił się wszędzie, a do tego wszędzie naraz, jak rak z przerzutami. To nieprawda, że przegrywaliśmy tę wojnę przez wiele lat po trochu – przegraliśmy ją bardzo prędko, dosłownie w kilka dni, a potem już było jak z tym gościem z piechociarskiej mitologii, co to umarł, ale był zbyt tępy, żeby się skapnąć i położyć. Spełniły się nasze najstraszniejsze obawy przed „żółtą zarazą”; widzieliśmy, jak w całym kraju umierają tysiącami, ale zupełnie nie robili wrażenia osłabionych, a na pewno nie wyczerpanych, jak już czwartego dnia twierdzili Planiści. Terytorium odzyskiwaliśmy szybko, ogromnym kosztem, w totalnym popłochu i z niemal maksymalną brutalnością. Nasza machina siała spustoszenie. Umiała wszystko; nie umiała się tylko zatrzymać. Jak powiedział pewien amerykański major, który chciał (i zdołał) przejść do historii: „Żeby ocalić Ben Tre, musieliśmy je zniszczyć”. W ten sposób odzyskaliśmy „kontrolę” nad większością kraju, co na dobrą sprawę oznaczało, że okupują go Vietcong i WAL, i tak już zostało do dnia, w którym z Wietnamu zniknął ostatni amerykański żołnierz.
Panowie od Planu wzięli się pod ręce i jednym krokiem przeszli na Drugą Stronę Lustra. Rydwan naszego generała stanął w ogniu, on sam oczadział od dymu i opowiadał niestworzone historie o triumfalnym zwycięstwie, aż wreszcie paru wysoko postawionych pobratymców poprosiło go, żeby się jednak opanował i pozwolił im mówić. Według pewnego brytyjskiego korespondenta, z naszymi Planistami było trochę tak, jak gdyby kapitan Titanica ogłosił: „Nie ma powodów do paniki! To tylko chwilowy postój, musimy nabrać lodu”.
Kiedy czwartego dnia wróciłem do Sajgonu, większość informacji z całego kraju zdążyła się już uleżeć i kiepsko to wszystko wyglądało, nawet po odcedzeniu plotek: mówiło się na przykład, że jacyś „biali”, oczywiście Amerykanie, walczą po stronie VC, albo że WAL przeprowadziło w Hue tysiące egzekucji i że na równinach za miastem jest mnóstwo „płytkich grobów”, zresztą obie pogłoski okazały się prawdą. Korespondentów wojennych Ofensywa Tet przyparła do muru tak jak żołnierzy i Wietnamczyków, czyli bardziej niż w ich najśmielszych snach. Dopiero później zrozumiałem, że nawet jeśli zostanie we mnie coś z dziecka, to prawdziwą młodość wycisnęły ze mnie te trzy dni, kiedy przejechałem sto kilometrów dzielące Can Tho od Sajgonu. Widziałem, jak kolegom w Sajgonie totalnie odbija; kilku wyjechało, inni całymi dniami leżeli w łóżku, w takiej depresji, że nie mogli się podnieść. U mnie poszło w drugą stronę, byłem nakręcony, podekscytowany, sypiałem po trzy godziny na dobę. Kumpel z „Timesa” powiedział mi, że najbardziej przeszkadzają mu nawet nie same koszmary, tylko odruch, żeby je zaraz po przebudzeniu zapisać i przesłać agencji. Jeden stary wyjadacz, który od lat trzydziestych pisywał z różnych frontów, usłyszał te nasze jęki, że jest tak strasznie, i aż parsknął: „Ha, no nie mogę z was, naprawdę. A coście se, kurwa, wyobrażali?!”. Nam się wtedy wydawało, że już przekroczyliśmy tę granicę, za którą każda wojna robi się podobna do innych; gdybyśmy wtedy wiedzieli, co tam się jeszcze będzie wyrabiać, może poczulibyśmy się lepiej. Po kilku dniach wznowili loty i zabraliśmy się do Hue.
Upchano nas w sześćdziesięciu w ciężarówce GMC, osiem takich jechało w konwoju z Phu Bai, wioząc ponad trzystu świeżaków, którzy mieli zastąpić ofiary pierwszych walk na południe od Rzeki Perfumowej. Od paru dni było ciemno, szalała burza i trasa zamieniła się w błotniste koryto. W ciężarówkach panował cholerny ziąb, droga była upstrzona liśćmi zdmuchniętymi albo przez wicher, albo przez naszą artylerię, bo cały ten odcinek jeszcze całkiem niedawno znajdował się pod ciężkim ostrzałem. Wiele domów się zupełnie zawaliło, wszystkie co do jednego były zryte przez pociski. Poboczem szły setki uchodźców, mnóstwo rannych. Dzieciaki śmiały się i pokrzykiwały, starcy tylko patrzyli, z tą ich zgodą na nieszczęście, która tylu Amerykanów wprawiała w zakłopotanie i którą tak często brali za obojętność. Ale szli też młodsi, mężczyźni i kobiety, którzy spoglądali na nas z wyraźną pogardą, odciągając wiwatujące dzieci od ciężarówek.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Dam to tu, mimo że pośrednio tylko o książce, natomiast bardzo bezpośrednio w temacie książki którą omawialem wyżej. Resztę dopisuje samo życie, jak zwykle zresztą.
Alternatywne fakty rzecznika prasowego
Powrót popularności Roku 1984 obserwuje się kilka dni po tym, jak rzecznik Białego Domu Sean Spicer oskarżył dziennikarzy o celowe pomniejszanie znaczenia inauguracji prezydenta Donalda Trumpa. Media, jego zdaniem, tak kadrowały obraz, by pokazać, że w zaprzysiężeniu uczestniczyło mniej ludzi, podawały też nieprawdziwe dane na ten temat. Zdaniem Spicera uroczystość "zgromadziła największy tłum, jakiego byliśmy świadkami przy okazji inauguracji".
Jak podaje CNN, dowody statystyczne i fotograficzne mówią o mniejszej frekwencji. Zdjęcia z lotu ptaka wyraźnie pokazują, że w 2009 roku, podczas inauguracji prezydentury Baracka Obamy, pojawiły się większe tłumy.
Bliska doradczyni Donalda Trumpa Kellyanne Conway broniła stwierdzeń Spicera mówiąc, że rzecznik przedstawił "alternatywne fakty".
Jak zauważa CNN, sformułowanie to przypomina działania orwellowskiego Ministerstwa Prawdy, które fałszowało wszystkie dowody świadczące o kłamstwach lub pomyłkach partii.
Robi się coraz ciekawiej, ciekawiej do tego stopnia, że niektórych książek być może już nie będziemy musieli nawet czytać. Coraz popularniejsze audiobooki będą dla nas tworzyć na bieżąco politycy.
Alternatywne fakty rzecznika prasowego
Powrót popularności Roku 1984 obserwuje się kilka dni po tym, jak rzecznik Białego Domu Sean Spicer oskarżył dziennikarzy o celowe pomniejszanie znaczenia inauguracji prezydenta Donalda Trumpa. Media, jego zdaniem, tak kadrowały obraz, by pokazać, że w zaprzysiężeniu uczestniczyło mniej ludzi, podawały też nieprawdziwe dane na ten temat. Zdaniem Spicera uroczystość "zgromadziła największy tłum, jakiego byliśmy świadkami przy okazji inauguracji".
Jak podaje CNN, dowody statystyczne i fotograficzne mówią o mniejszej frekwencji. Zdjęcia z lotu ptaka wyraźnie pokazują, że w 2009 roku, podczas inauguracji prezydentury Baracka Obamy, pojawiły się większe tłumy.
Bliska doradczyni Donalda Trumpa Kellyanne Conway broniła stwierdzeń Spicera mówiąc, że rzecznik przedstawił "alternatywne fakty".
Jak zauważa CNN, sformułowanie to przypomina działania orwellowskiego Ministerstwa Prawdy, które fałszowało wszystkie dowody świadczące o kłamstwach lub pomyłkach partii.
Robi się coraz ciekawiej, ciekawiej do tego stopnia, że niektórych książek być może już nie będziemy musieli nawet czytać. Coraz popularniejsze audiobooki będą dla nas tworzyć na bieżąco politycy.
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Dziś będzie nietypowo.Dziś jest prawdopodobnie czwartek.Więc może być nietypowo.Dlaczego tak może być, to jeszcze nie wiem. Podobnie jak nie wiedzialem że książka
„1984” George’a Orwella jest w USA lekturą szkolną. Wyobrażacie sobie taką lekturę w Polsce?
Zeby przybliżyć tę ksiązkę "1984" posłuże się niemal całym artykulem z
Dodruk “1984” w związku z Trumpem
Firma Signet Classics, wydawca „1984” George’a Orwella, podała, że zleciła dodruk książki, która stała się ostatnio bestsellerem na Amazon.com w związku z analogiami między językiem wykorzystanym w powieści a wypowiedziami rzeczników Białego Domu – pisze w środę AP.
Signet Classics stanowi część grupy wydawniczej New American Library (NAL) specjalizującej się w publikacji dzieł klasycznych w przystępnych cenach. W komunikacie firma poinformowała, że sprzedaż “1984” stała się ostatnio zdumiewająco wysoka jak na książkę uznawaną za lekturę szkolną.
W oświadczeniu Signet Classics czytamy też, że takie powieści jak “1984” Orwella przemawiają do “lęków i niepokojów” czytelników.
Dzień wcześniej brytyjski dziennik “Guardian” poinformował, że “1984” znalazł się we wtorek na 6. miejscu bestsellerów internetowej firmy Amazon; sprzedaż gwałtownie przyspieszyła, gdy rzecznik Trumpa Sean Spicer podważył relacje mediów na temat tłumów zebranych na inauguracji prezydenta, a następnie doradczyni Trumpa Kellyanne Conway ogłosiła, że administracja dostarczy w tej sprawie “fakty alternatywne”.
Jak wyjaśnia “Guardian”, pierwszą osobą, która publicznie porównała taki język do języka stworzonego w powieści Orwella, była znana dziennikarka “Washington Post” Karen Tumulty. Występując w programie Reliable Source sieci CNN powiedziała ona, że “fakty alternatywne to fraza z George’a Orwella”.
Podczas konferencji prasowej rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział: “To był największy tłum, jakiego byliśmy świadkami przy okazji inauguracji. I kropka!”, a Conway odniosła się do tej wypowiedzi.
“Guardian” przypomina, że Orwell w swej dystopii stworzył wizję opresyjnego superpaństwa, które prześladuje obywateli za każdą formę niezależnego myślenia; “nowomowa” i “dwójmyślenie” to formy dostosowania się do polityki i propagandy orwellowskiego reżimu.
I film, który koniecznie trzeba obejrzeć przed albo po przeczytaniu książki.
https://youtu.be/_50jo-jy0zQ
„1984” George’a Orwella jest w USA lekturą szkolną. Wyobrażacie sobie taką lekturę w Polsce?
Zeby przybliżyć tę ksiązkę "1984" posłuże się niemal całym artykulem z
Dodruk “1984” w związku z Trumpem
Firma Signet Classics, wydawca „1984” George’a Orwella, podała, że zleciła dodruk książki, która stała się ostatnio bestsellerem na Amazon.com w związku z analogiami między językiem wykorzystanym w powieści a wypowiedziami rzeczników Białego Domu – pisze w środę AP.
Signet Classics stanowi część grupy wydawniczej New American Library (NAL) specjalizującej się w publikacji dzieł klasycznych w przystępnych cenach. W komunikacie firma poinformowała, że sprzedaż “1984” stała się ostatnio zdumiewająco wysoka jak na książkę uznawaną za lekturę szkolną.
W oświadczeniu Signet Classics czytamy też, że takie powieści jak “1984” Orwella przemawiają do “lęków i niepokojów” czytelników.
Dzień wcześniej brytyjski dziennik “Guardian” poinformował, że “1984” znalazł się we wtorek na 6. miejscu bestsellerów internetowej firmy Amazon; sprzedaż gwałtownie przyspieszyła, gdy rzecznik Trumpa Sean Spicer podważył relacje mediów na temat tłumów zebranych na inauguracji prezydenta, a następnie doradczyni Trumpa Kellyanne Conway ogłosiła, że administracja dostarczy w tej sprawie “fakty alternatywne”.
Jak wyjaśnia “Guardian”, pierwszą osobą, która publicznie porównała taki język do języka stworzonego w powieści Orwella, była znana dziennikarka “Washington Post” Karen Tumulty. Występując w programie Reliable Source sieci CNN powiedziała ona, że “fakty alternatywne to fraza z George’a Orwella”.
Podczas konferencji prasowej rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział: “To był największy tłum, jakiego byliśmy świadkami przy okazji inauguracji. I kropka!”, a Conway odniosła się do tej wypowiedzi.
“Guardian” przypomina, że Orwell w swej dystopii stworzył wizję opresyjnego superpaństwa, które prześladuje obywateli za każdą formę niezależnego myślenia; “nowomowa” i “dwójmyślenie” to formy dostosowania się do polityki i propagandy orwellowskiego reżimu.
I film, który koniecznie trzeba obejrzeć przed albo po przeczytaniu książki.
https://youtu.be/_50jo-jy0zQ
-
- Moderator
- Posty: 4179
- Rejestracja: ndz cze 21, 2015 5:49 pm
- Lokalizacja: Thalloris
- Podziękował: 20800 razy
- Otrzymał podzięk.: 5362 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Nie wiem czy lubicie romantyczne powieści, ale może kogoś zainteresuje ta
Przewrotnie romantyczna powieść. Fisher i Ivy są parą od dziewiętnastu (!) dni czują, że są dla siebie stworzeni. Poza tym wiedzą o sobie niewiele, ale któż by się przejmował błahostkami? Szczególnie że za kilka miesięcy ich życie ma się diametralnie zmienić… Przez ten czas Fisher i Ivy odkrywają, że zakochanie się to jedno, a wytrwanie w uczuciu to zupełnie coś innego.
Premiera 1 lutego! Teraz 30% taniej!
http://bit.ly/2jXVpjT
Przewrotnie romantyczna powieść. Fisher i Ivy są parą od dziewiętnastu (!) dni czują, że są dla siebie stworzeni. Poza tym wiedzą o sobie niewiele, ale któż by się przejmował błahostkami? Szczególnie że za kilka miesięcy ich życie ma się diametralnie zmienić… Przez ten czas Fisher i Ivy odkrywają, że zakochanie się to jedno, a wytrwanie w uczuciu to zupełnie coś innego.
Premiera 1 lutego! Teraz 30% taniej!
http://bit.ly/2jXVpjT
Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś...
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Historia nas uczy że nic się z niej nie uczymy.Więc po dłuższej, też już historycznej przerwie w uczeniu się, ale także w niezawinionej już przeze mnie przerwie w czytaniu, postanowiłem sięgnąć do historii. A skoro już sięgać to na wysoką półkę.
Mój ulubiony, fantastyczny pisarz historyczny Simon Sebag Montefiore, napisał o tej książce:
Autor:Andrew Roberts
Wydawca:Wydawnictwo Magnum
Błyskotliwa, oparta na najnowszych źródłach wielka biografia Napoleona, uznana za najlepszą, jaka powstała w języku angielskim w ostatnich czterdziestu latach. Autor wykorzystał ogromną korespondencję Napoleona, 33 tysiące listów opracowywanych i publikowanych od 2004 roku przez Fundację Napoleońską w Paryżu. Zwiedził też wszystkie najważniejsze miejsca związane z Napoleonem, w tym 53 pola bitew m.in. w Rosji, na Białorusi, w Izraelu, Belgii, Włoszech, Czechach, Austrii, Niemczech i Francji, był również na Wyspie Świętej Heleny. Powstał bogaty w szczegóły, wielowymiarowy i barwny obraz życia jednej z najbardziej fascynujących postaci w historii. To także znakomita rozprawa o sztuce wojny i sztuce uprawiania polityki.
I tu uwaga, a raczej wielkie zdziwienie, które zabrzmi pewnie jak ostrzezenie:
Naprawdę trudno to zrozumieć, zwłaszcza znając ceny obu wersji. Ebooki w regularnych cenach ok. 40 zł, wydania tradycyjne od 80 zł.
Czym więc spowodowane jest takie działanie wydawcy?
Trudno mi sobie wyobrazić taką biografię bez zdjęć, więc pozostaje mi zapolować na to opasłe tomisko w księgarniach.
A fotografie by się przydały choćby jako kontrapunkt nużących opisów bitew. Jakoś większe wrażenie robił na mnie Kodeks Napoleona niż pył bitewny.
Nie narzekamy tu jednak, może Magnum się poprawi, a książkę warto w formie ebooka kupić, bowiem jest tu i to za ( sic) 13,90 zł.
http://www.publio.pl/napoleon-wielki-an ... lek_230117
Mój ulubiony, fantastyczny pisarz historyczny Simon Sebag Montefiore, napisał o tej książce:
Ta książka to prawdziwie napoleoński triumf autora. Jest elegancko napisana, zakrojona na epicką skalę, ciekawymi szczegółami przypomina powieść, narracja pędzi naprzód jak szarżująca kawaleria, a autor tak samo pewnie porusza się po polach bitew, jak po buduarach. Oto wreszcie wyczerpująca, wszechstronna biografia Napoleona.
Autor:Andrew Roberts
Wydawca:Wydawnictwo Magnum
Błyskotliwa, oparta na najnowszych źródłach wielka biografia Napoleona, uznana za najlepszą, jaka powstała w języku angielskim w ostatnich czterdziestu latach. Autor wykorzystał ogromną korespondencję Napoleona, 33 tysiące listów opracowywanych i publikowanych od 2004 roku przez Fundację Napoleońską w Paryżu. Zwiedził też wszystkie najważniejsze miejsca związane z Napoleonem, w tym 53 pola bitew m.in. w Rosji, na Białorusi, w Izraelu, Belgii, Włoszech, Czechach, Austrii, Niemczech i Francji, był również na Wyspie Świętej Heleny. Powstał bogaty w szczegóły, wielowymiarowy i barwny obraz życia jednej z najbardziej fascynujących postaci w historii. To także znakomita rozprawa o sztuce wojny i sztuce uprawiania polityki.
I tu uwaga, a raczej wielkie zdziwienie, które zabrzmi pewnie jak ostrzezenie:
Ponad 950 stron. Ebook zawiera drzewa genealogiczne i mapy, nie zawiera natomiast zdjęć z wydania tradycyjnego.
Naprawdę trudno to zrozumieć, zwłaszcza znając ceny obu wersji. Ebooki w regularnych cenach ok. 40 zł, wydania tradycyjne od 80 zł.
Czym więc spowodowane jest takie działanie wydawcy?
Trudno mi sobie wyobrazić taką biografię bez zdjęć, więc pozostaje mi zapolować na to opasłe tomisko w księgarniach.
A fotografie by się przydały choćby jako kontrapunkt nużących opisów bitew. Jakoś większe wrażenie robił na mnie Kodeks Napoleona niż pył bitewny.
Nie narzekamy tu jednak, może Magnum się poprawi, a książkę warto w formie ebooka kupić, bowiem jest tu i to za ( sic) 13,90 zł.
http://www.publio.pl/napoleon-wielki-an ... lek_230117
-
- Waperka
- Posty: 3854
- Rejestracja: śr cze 24, 2015 12:18 pm
- Lokalizacja:
- Podziękował: 5174 razy
- Otrzymał podzięk.: 6264 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
"Szału nie ma, jest rak". Z ks. Janem Kaczkowskim rozmawia Katarzyna Jabłońska
"Janek ma ze swojego okna niezwykłą perspektywę: i na śmierć, i na życie może patrzeć z dystansu. Na śmierć, bo wciąż żyje pełną piersią. Na życie – bo świadomie i mądrze codziennie zmaga się ze śmiercią. I o życiu, i o śmierci mówi więc takie rzeczy, że oczy stają czasem w słup, a z nóg spadają ciepłe kapcie. Tu nie ma ani grama ględzenia, jest obudzona po zderzeniu ze ścianą ostra, kryształowa intensywność. Janek lubi powtarzać, że przed śmiercią bardzo chciałby jeszcze zrobić coś pożytecznego. Właśnie zrobił."
Szymon Hołownia
Niewiele dodam. Właściwie to nawet nie chcę. Każdy odbierze tę książkę po swojemu, w zgodzie ze swoją wrażliwością, ale na pewno warto ją przeczytać.
To rozmowa z inteligentnym człowiekiem i niebanalnym księdzem, który ma dystans do siebie, świata, śmierci, stara się rozumieć ludzi i ich nie ocenia. Jest w nim ciepło, zrozumienie, wyrozumiałość, dobroć i miłość...
Szkoda, że już go z nami nie ma.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Użytkownik
- Posty: 2204
- Rejestracja: czw cze 11, 2015 7:47 pm
- Lokalizacja: Łuków
- Podziękował: 4062 razy
- Otrzymał podzięk.: 2405 razy
- Płeć:
Salonowe mole książkowe.
Niestety "Król" Szczepana Twardocha wraca do biblioteki nie przeczytany.Mimo dwóch prób,mimo chęci z mojej strony.Jest to już któraś książka tego pisarza której nie byłem wstanie przeczytać.Nie na moich falach ten człowiek nadaje.Wiem że książka zebrała dużo bardzo pochlebnych recenzji ,mimo to ode mnie jej nie dostanie.Miałem wrażenie jakbym czytał Trymanda,a dokładnie jego powieść "Zły"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości