DgzktoARGh0dHA6Ly9vY2RuLmV1L25ld3N3ZWVrLXdlYi8xYWY2NzUyNy0zOTkxLTQ1Y2MtODY2Zi04M2EzODI3ZGNhYTUuanBnkZUCAM0CAMLD.jpg
Tym razem nie będzie recenzji książki, ale chyba nie pożałujecie. Trafiłam na ten artykuł, dzięki któremu dowiecie się kilku szczegółów o pisarzu, którego nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Wychowany w domu w którym nieustannie dochodziło do konfrontacji nauki i religii, i co nie dziwi, miało ogromny wpływ na jego późniejszą twórczość. Każdy kto przeczytał choćby jedną z jego książek, na pewno to potwierdzi.
Jego ojciec uczył matematyki w elitarnej szkole PEA, do której dostaje się tylko jeden kandydat na sześciu i której uczniowie chodzą w mundurkach, mieszkają na kampusie, a po maturze lądują na Harvardzie, w Yale albo innej prestiżowej uczelni. I która ma drugą co do wielkości szkolną bibliotekę na świecie – 160 tysięcy książek. Brown senior przez 30 lat pisał podręczniki i książki popularnonaukowe. Tłumaczył synowi, że matematyka to język cudów i jeśli istnieje Bóg, można go znaleźć w liczbach.
Matka Dana szukała Boga we wspólnocie Kościoła episkopalnego. Modliła się, grała na organach i była płomienną anglikanką. Dan spędził dzieciństwo między szkolnym kampusem i kościołem. Rozwiązywał zagadki, które podrzucał mu ojciec, rysował mapy, szukał ukrytych w ogródku skarbów. Swoją pierwszą książkę podyktował matce, kiedy miał pięć lat.
–
Jedną nogą byłem w świecie ojca, a drugą u matki – opowiada Brown. –
Paradoksalnie miały ze sobą sporo wspólnego. Obydwa były na swój sposób magiczne. W moim dzieciństwie tajemnice religii i nauki istniały obok siebie i były w równym stopniu pociągające. Mama powiedziała: „Pokażę ci kościół, pokażę Biblię, bo to jest mój świat. Jeśli ci się nie spodoba, to OK”. Z kolei ojciec opowiadał mi o cudach nauki. Szedłem do księdza i pytałem: która wersja jest prawdziwa? Adam i Ewa czy ewolucja? A ksiądz na to: „Grzeczni chłopcy nie zadają takich pytań”. Aż któregoś dnia pomyślałem, że kreacjonizm to szaleństwo. Nie wierzę w Boga, który urodził się z dziewicy i został ukrzyżowany. Ani w tego z długą siwą brodą. Oczywiście każdy lubi się czasem położyć na trawie wieczorem, spojrzeć w rozgwieżdżone niebo i pomyśleć, że tam, na górze, musi coś być. Też tak robię. Tylko że ja myślę, że to kosmici....Brown ma swoją codzienną rutynę. Wstaje o czwartej rano, pije koktajl witaminowy z ziarnami chia, które są niezwykle odżywcze i prawie nie mają kalorii, kawę z dodatkiem masła i oleju kokosowego, dzięki któremu kofeina pobudza jeszcze skuteczniej, i siada do pracy. Jego komputer co godzina automatycznie blokuje ekran na równą minutę, w trakcie której Brown robi pompki i przysiady. Pisze do południa, potem robi sobie wolne na resztę dnia. –
Ale to nie znaczy, że moi bohaterowie idą za moim przykładem – uśmiecha się. –
Mówią do mnie cały czas. Czasem trudno jest się na czymkolwiek skupić.Jego pierwszych książek nikt nie czytał. Swój debiut, „Cyfrową twierdzę”, wydał, kiedy miał 34 lata .....
Więcej znajdziecie tu :
http://www.newsweek.pl/kultura/ksiazki/ ... aign=fb_nw
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.