VapeLab pisze: Otóż dobre sto lat temu pewien niemiecki filozof (O. Spengler) napisał pewien traktat. Był to Zmierzch zachodu. Głównym założeniem tego (w sumie można uznać) działa był fakt, że cywilizacje rodzą się, trwają, przeżywają kryzys i upadają, po czym rodzi się nowa cywilizacja i tak w kółko.
Istotnie, Oswald Spengler szukał diagnozy świata posługując się "morfologią historyczną". Kultury powstają, rozkwitają i zamierają, przeradzając się w pewnym momencie w cywilizacje a to rodzi pytania o pytania o sens ludzkich działań.To także pytania o religie i kultury. Te tak łatwo nie upadają choć jak widać ludzkość robi wszystko aby dość dyskusyjne tezy Spenglera wcielać w życie na drodze do samodestrukcji. Bo przecież świat i tak wciąż kroczy naprzód acz są i tacy którym to nie jest do niczego potrzebne. Jak choćby naszym przedstawicielom katolickiego kościoła i niektórym politykom. Jak choćby prezydenckiemu ministrowi Krzysztofowi Szczerskiemu. Człowiek ten, ponoć światły i wykształcony, w książce „Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy”, która została wydana jeszcze w 2017 roku. Spośród wielu myśli ministra na uwagę bez wątpienia zasługują… katolickie paszporty. Polityk zgłaszał w książce chęć pracy nad takim projektem. Paszport zawierałby modlitwy oraz informacje o wspólnotach katolickich, polskich misjach i duszpasterstwach działających na terenie Europy Zachodniej. Czemu właściwie miałyby służyć takie katolickie paszporty? Ano temu, by Polak, który wyjedzie za granicę, nie zapomniał przypadkiem, jakiego jest wyznania. Bo poza granicami kraju czekają na niego lewicujący intelektualiści, którzy mogliby próbować go przerobić na swoją modłę. Katolickie paszporty miałyby być zatem czymś w rodzaju talizmanów, które uchronią wyjeżdżających Polaków przed zgubą i będą zawsze przypominać o Kościele katolickim.
Biada zatem naszym współobywatelom którzy osobliwie religii pana Szczerskiego nie wyznają albo w ogóle żadnej nie wyznają bowiem religia nie jest im do niczego tak naprawdę potrzebna.
Nie jestem pesymistą jak Spengler, jak On wrogiem demokracji, ale czy takich ludzi nie trzeba przypadkiem, jak to ładnie napisać...pozabijać?
Zdaniem ministra Szczerskiego Polak, który emigruje do „ateizowanych krajów zachodnioeuropejskich” miałby emigrować z „jasnym przesłaniem”. Jakim? Miałby „nieść światło wiary”, ale nie tylko dla siebie czy swojej rodziny, ale także dla… otaczających go ludzi. Czyli, jakby nie patrzeć, można przypuszczać, że chodzi o nieoficjalne nawracanie. Zwłaszcza, że minister dodaje, że wyjeżdżający Polacy mogliby realizować „ideę reewangelizacji Europy”. To ważne, bo jego zdaniem Europa sobie nie radzi i – uwaga – „trawi ją potop”. Porównania idą zresztą jeszcze dalej. Krzysztof Szczerski uważa, że czas na „polskiego Noe”, który niejako uratuje Europę przed dalszym odchodzeniem od wiary. Dodaje również, że wiele narodów ma wręcz czekać na Polskę, która miałaby na nowo wskazać im drogę.To w sumie nic nowego, już to znany choć na szczęście najbardziej z kart naszej literatury.Choć trzeba uczciwie przyznać że tuz przed II Wojną mieliśmy pismo "Morze i Kolonie". Jego celem było propagowanie wśród społeczeństwa „idei morskiej oraz korzyści wynikających z eksploatacji morza”, ale także dążenie do „pozyskania kolonii dla Polski, względnie terenów dla nieskrępowanej ekspansji narodu polskiego”. Równocześnie uchwalono rezolucję wskazującą, iż „należyte wyzyskanie wychodźstwa może stać się jednym z najtrwalszych fundamentów mocarstwowego rozwoju Polski, zważywszy dalej, że gospodarcza samowystarczalność Państwa Polskiego w posiadaniu własnych kolonii pozyska zasadnicze oparcie” całego społeczeństwa. Posiadanie kolonii, oprócz aspektów prestiżowych, miało odegrać znaczny wpływ na zrównoważenie polskiego bilansu handlowego i płatniczego.
Czyli wzorce z dawnych lat pan Sczerski sobie dość łatwo przyswoił acz dodatkowo wsparcie w postaci wiary nie tylko na sztandarach ale teraz i w postaci paszportów jakby nadają temu większą siłę moralną. Na razie moralną...
VapeLab pisze:Wracając jednak do poprzedniej mojej wypowiedzi, to ośrodki miejskie już od dawna stoją w opozycji do tradycji. We Francji, tak samo jak u nas, kultywowanie tradycji bardziej jest widoczne poza granicami miast, zresztą klasztory, o których wspominałem, znajdują się wszakże z dala od cywilizacji
Są z dala od cywilizacji bo do tej cywilizacji już od dawna nie pasują. Nie współbrzmią, nie tworzą niczego nowego.To pielęgnowanie swoistej tradycji, obrzędów i zabobonów. Nie ma w tym nic złego. Tyle że świat i im i nam ucieka coraz bardziej.Spengler pisze globalnie nawiązując do nauki, religii, ekonomii, filozofii, sztuki, polityki. Wskazuje główne nurty, trendy, które są w każdej kulturze.Spengler mówi, że faktycznie zrozumieć otaczającą rzeczywistość mogą jedynie ludzie jej współcześni.Co zrozumieją ludzie zamykający się na świat i otoczeni murem własnych hermetycznych przekonań?Oni nawet nie zauważą kolejnego upadku, tym razem upadku ich własnej religii. Ale mamy demokrację, Unię, prawda? Na szczęście mamy też wolną wolę i wolność z której nie umiemy korzystać. Dobrze że choć umiemy i mamy co czytać...