W zalewie dripperowych lokomotyw, których jednym z głównych zadań wydaje się być wywoływanie oparzeń gardła
coraz rzadziej mówi się o parownikach, które nawiązują do PIERWOTNEJ idei drippu czyli perfekcyjnego oddawania smaku, połączonego z szybkim i prostym setupem oraz wytwarzaniem całkiem pokaźnej chmury. Jeszcze trochę, a waperscy nowicjusze, dopiero co przechodzący na jasną stronę mocy, tylko w zarośniętych pajęczynami czeluściach starych wątków na forach będą mogli poczytać co mają do zaoferowania klasyczne drippery
I dlatego tu wkraczam JA
żeby krzewić tradycję
i przedstawić Wam moich Mistrzów Smaku!
ORIGEN v2 - Stary KrólParownik, którego twórcą jest węgierski moder
Norbert światło dzienne w wersji pierwszej ujrzał w okolicach połowy roku 2013. Krótko później powstała wersja 2, z trochę przebudowanym zasobnikiem na liquid i innym radełkowaniem nakrętek, a w zeszłym roku wersja 3, która właściwie to różni się od dwójki chyba tylko konstrukcją górnego kapa. Nie wnikam bo to właśnie wersja 2 zasługuje na miano drippera KULTOWEGO. Najpierw konstrukcja:
Góra dość typowa: wyprofilowany główny komin z zestawem 3 razy 3 otwory o średnicach 2, 1.5 i 1.2 mm plus pierścień z dwoma otworami 2mm. Dlaczego tak? Oczywiście dlatego żeby umożliwić albo symetryczny nawiew na dwie grzałki w trybie dual, albo tylko z jednej strony przy jednej grzałce. Rzecz niby oczywista ale na pewno nie można powiedzieć, że stosowana we wszystkich dripperach (niestety).
Dół jest ciekawszy. Trzpień centralny to oczywiście elektryczny "plus" z przewierconym otworem na drut, który dokręca się pomiędzy solidnymi nakrętkami. Nie trzeba robić żadnych owijek wokół trzpienia, tylko ciach drut w dziurę, dokręcamy i gitarra - rozwiązanie sprawdza się idealnie. A co z drugim końcem drutu? No tu już nie jest tak idealnie bo z bliżej niewyjaśnionych powodów Norbert zastosował śruby, które wszyscy znamy pod nazwą
śruba wewnątrzsześciokątna Bauera i Schaurte, czasami nazywane też imbusami/inbusami
(od
Innensechskantschraube Bauer und Schaurte). Czyli bez odpowiedniego kluczyka nie podchodź... Druga sprawa to że Origen jest dedykowany pod grzałki PIONOWE - układ punktów mocowania drutu wskazuje na to jednoznacznie:
No i fajnie - rzeczywiście zamontowanie pionowej grzałki w Origenie jest szybkie i banalne. Ale ... przeciągnięcie knota już NIE! Patrząc na powyższe zdjęcie można sobie wyobrazić, że pęseta jest właściwie niezbędna, a i tak pod grzałką nie ma zbyt wiele miejsca żeby nią operować. No chyba że montujemy mesh
:
Ale mesh to osobna historia, zostajemy przy bawełnie. Aby sobie ułatwić jej wymianę zdecydowanie warto robić w Origenie grzałki poziome. Kosztuje to trochę więcej zachodu, zwłaszcza na początku, ale po paru grzałkach trwa praktycznie tyle samo a ZDECYDOWANIE ułatwia późniejsze "serwisowanie" parownika.
Sorry za skopaną ostrość.Sprawdzone i potwierdzone, że zmiana orientacji grzałki nie wpływa w sposób znaczący na walory smakowo-chmurowe Origena.
No właśnie, walory... Dochodzimy w końcu do punktu, w którym Origen bryluje. Mówiąc krótko, kiedy jakieś dwa lata temu pierwszy raz go odpaliłem zrzucił mnie z krzesła
i właściwie to stan ten trwa do teraz.
Jak na razie nie znalazłem drippera (ani ogólniej parownika), który TAK ODDAJE SMAK! (z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę) A dodatkowo idzie to w parze z całkiem niezłym potencjałem jeśli chodzi o generowanie chmury - w dość "spokojnym" konfigu z
jedną grzałką w okolicach 0,6-0,8 ohma i mocą ~20W Origen zaspokaja mnie w 100%, a przy mocniejszych liquidach (powyżej 6mg) potrafi wręcz wywołać mały wytrzeszcz oczu
Tak że chylę czoła przed Norbertem! Le MagisterTo parownik stworzony przez francuską ekipę
Vaponaute, bardziej znaną z "klimatycznego" zasilania Le Petit Gros (do dzisiaj żałuję, że je sprzedałem
). Dość nietuzinkowa konstrukcja wypuszczona w ilości 1050 sztuk (niestety). Wygląda tak:
Widzimy, że górny kap ma oczywiście inny kształt, ale układ otworów powietrznych jest bardzo podobny do ... tak, tak, Origena
Na dole natomiast rzuca się w oczy przede wszystkim tarcza osadzona na centralnym trzpieniu. Po co to komu? Ano po to żeby po założeniu górnego kapa jego profil zapobiegał wylewaniu się liquidu z dolnego "zbiornika". I wiecie co? To DZIAŁA! Na dół można wlać około 2 ml liquidu i jeśli nie odstawimy z Magistrem jakiegoś tańca derwisza to można sobie spokojnie wapować bez obawy o wycieki
PIĘKNA sprawa. Do Origena też można wlać nawet chyba więcej niż 2 ml, ale przy pochyleniu go do poziomu żeby wziąć sztacha wszystko to leci do otworów powietrznych ...
Jeśli chodzi o mocowanie grzałki to jest trochę bardziej upierdliwe niż w Origenie bo środkowy trzpień nie ma dziury więc trzeba trochę powalczyć z tymi nakrętkami, potrzebne są też trochę dłuższe odcinki bawełny żeby poprowadzić ją do tych wycięć i dalej na dół, ale to NIEISTOTNE bo
Le Magister pali co najmniej tak samo dobrze jak Origen!!!
Powiem tak: po tym jak 2 lata temu dorwałem Origena przez moje ręce przewinęło się pewnie ze 20 dripperów. WSZYSTKIE (bez wyjątku) poszły między ludzi albo do dzisiaj leżą gdzieś w szufladzie. No nie było na niego zawodnika... Przed kupnem Magistra długo się wzbraniałem, po pierwsze na zasadzie "co to za przekombinowana konstrukcja?", po drugie dlatego, że jest nieosiągalny w oryginale. W końcu przemogłem się jakiś miesiąc temu i ................. od miesiąca Origen, wprawdzie dumnie, ale stoi sobie na półce i trochę się kurzy
Le Magister jest na najlepszej drodze do zdetronizowania Starego Mistrza. Chociaż nie, inaczej:
Sądzę, że te dwa parowniki dłuuugo pozostaną (moimi) Mistrzami NieTylkoSmaku!UWAGA 1: niniejszy tekst powstał na podstawie czysto subiektywnych wrażeń moich steranych życiem kubków smakowych. Wiadomo, że nie każdy odbierze je tak samo. Ale jednak ośmieliłem się go popełnić ze względu na to jak oceniły Origena osoby, którym go poleciłem - rekordzista ma w tej chwili PIĘĆ Origenów i jedzie głównie na nich. Ale było też kilka osób (konkretnie dwie), którym zupełnie nie podszedł.UWAGA 2: pokazany na zdjęciu Le Magister jest niestety klonem. Oryginał jest po prostu NIEOSIĄGALNY NIGDZIE . Ciekawe dlaczego... W każdym razie gdyby ktoś, gdzieś, zobaczył oryginał do kupienia to płacę każde pieniądze (no, w granicach )