Czy Krytykowi "w tyłku się poprzewracało", że kupił sobie dwa? Nie do końca.
.png ";)")
Po zakupie czarnego i wstępnych oględzinach stwierdziłem, że jest rysa na kominie. W opakowaniu z dodatkowymi szkiełkami powiększającymi okazało się, że na przedłużce do komina też jest rysa. Dopiero przy skręcaniu parownika skoczyło mi ciśnienie. Na zdjęciu wstawionym powyżej komin w czarnym jest skręcony do końca na bazie. Jak widzimy dwa otwory na liquid są zakryte i mamy odsłonięty kawałek decka.
Pierwsza myśl, to oddanie go na reklamację. Sklep, w którym go kupiłem miał tylko jedną sztukę, więc wymiana na inną nie wchodziła w grę. Postanowiłem sprawdzić ile sam zdołam załatwić. Vaperz Cloud to porządna firma i znani są z dobrego obchodzenia się z reklamacjami. Zacząłem od naszego rodzimego oficjalnego dystrybutora, ale nic nie osiągnąłem. Skontaktowałem się z oficjalnym dystrybutorem na UE. Chciałem części, ale nie mieli na stanie. Po kilku kulturalnych mailach skończyło się na tym, że wylądował u mnie drugi Trilogy RTA w kolorze gunmetal. Polecam obsługę klienta Vaperz Cloud. Tyle tytułem wstępu.
Co do samego parownika, to skupię się na tym w kolorze gunmetal. Wykonanie stoi na dość wysokim poziomie. Sprawia wrażenie solidnego. Ten parownik jest typowym dopłucniakiem. Standardowy ustnik potęguje to wrażanie - idzie się do niego przyzwyczaić. Otwory na liquid w bazie są duże, a co za tym idzie transport jest bardzo dobry. Bardziej obawiałbym się wycieku, niż bobra. Zapotrzebowanie na liquid też jest odpowiednio duże. Jeżeli gdzieś spotkaliście się z określeniem „wymaga dużo mocy”, to ten parownik wspina się na wyżyny. Nie ma litości. Próbowałem różnych setupów - duże grzałki typu Flat Clapton, czy Alien nie stanowią dla niego problemu, ale z mniejszymi z DKMS też radzi sobie świetnie. Jedyne co nas ogranicza to otwory do ich montażu, które nie są zbyt daleko od siebie osadzone.
Oddawanie smaku bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Spodziewałem się średnio oddającego smak generatora cumulusów, a okazuje się, że chmura jest gęsta i smaczna.
Setupu nie jest specjalnie skomplikowany. Przycinamy grzałki na długość od 4 mm do 6 mm w zależności od ich wielkości i podobnie jak w Asgardach zaginamy do środka. Bawełny nie trzeba specjalnie rozczesywać – mamy mnóstwo miejsca, żeby ją rozprowadzić. Powinna delikatnie dotykać dna.
Deck ma jedną bardzo zasadniczą wadę – otwór dopływu powietrza pod grzałkami jest tak skonstruowany, że prowokuje wycieki. Otwory na bawełnę odgradza od niego jedynie cienka ścianka, po której nie ma rady, żeby po jakimś czasie nie zaczął sączyć się liquid. Jest pewien patent na zminimalizowanie potencjalnych wycieków - wkładamy szczypce lub coś cienkiego pod grzałki i odpychamy delikatnie bawełnę od ścianek airflow. Pomimo tych zabiegów ryzyko wycieku nadal istnieje jeżeli stoi nieużywany przez kilka dni.
Problematyczna jest tendencja parownika do łapania gwintów. O ile baza okręca się bez problemu, a nakrętka do dolewania chodzi niesamowicie gładko, to problematyczna jest przedłużka komina. W pierwszym wkręciłem na sucho, a w drugim posmarowałem ją czystą bazą. W obydwu przypadkach nie da się jej odkręcić – zamrażalnik, czy gorąca woda nie zdają egzaminu. Problemem jest konstrukcja, która uniemożliwia dobrze go chwycić. Sam komin też potrafi złapać się przedłużki i rozkręcanie parownika w celu wymiany szkła wymaga użycia siły. Najlepiej od razu zdecydować się jakie szkiełko będziemy używać, bo rozkręcanie go potrafi być niezłym wyzwaniem.
Wypada też wspomnieć, że śruby do mocowanie grzałek są dość filigranowe.
Podsumowując, w moim odczuciu ten parownik jest dobrym wyborem, jeżeli szukamy czegoś do dużych i smaczny chmur. Oczywiście można zrobić mniejszy setup i przymknąć airflow – w tej konfiguracji też działa, ale brakuje mu pazura. To taki Asgard Mini RDA w wersji RTA. Możliwe, że bliżej mu do dużego Asgarda RDA, ale nie miałem przyjemności go testować.
