Dlatego, ponieważ większość zaaawansowanych Liitokali (kolega wspomniał tu o Lii 500 Engineer) chwali się pomiarem rezystancji wewnętrznej ogniwa a niestety nie potrafią tego zmierzyć.
Problem polega na tym że na podstawie tego pomiaru automatycznie dobierają " właściwy " prąd ładowania. Podobnie jest np. z zaawansowanymi modelami Nitecore (one też mają podobny problem). Może to być niebezpieczne dla akumulatora, może to być niebezpieczne także dla nas. Wiem, wiem że niektórzy mają Lii od 5 lat i sobie chwalą - na zdrowie. 
Oczywiście gorzej by było gdyby Lii ładowały wyższym prądem, gdyby mogły skoczyć np do 3 A, chociaż ta ostatnia, najnowsza uderza już chyba nawet do 2 czy 2,5 A....oczywiście nie na wszystkich slotach, ten trick jest zarezerwowany tylko dla najlepszych. Występują tam również problemy z pomiarem pojemności, generalnie wygląda na to że ładowarka została źle "zaprojektowana". No ale nie ma się co dziwić, cała firma Liitokala, to w rzeczy samej malutki pokój w biurowcu i pani sekretarka, nic poza tym. Kolega @
Jednak chyba najlepiej scharakteryzował ją inny forumowicz - @
To tyle, oczywiście można kupić jedną z tych podstawowych, idiotoodpornych Liitokali bez wyświetlacza, podobno te jeszcze jakoś się bronią ale przy budżecie 80 PLNów szarpnąłbym się na Miboxera C2-3000 (trzeba się śpieszyć, ostatnie sztuki) lub ewentualnie flagowe dwukanałowce od Xtara, a w przypadku kiedy nie używamy ogniw 2×700 everActive LC-2100 również może być dobrym wyborem.
Za 80 PLN można również kupić bardzo wolne ale za to czterokanałowe - Xtar VC4 lub Miboxer C4 ( ten jest trochę lepszy i trochę szybszy od Xtara ).
Jednak ja osobiście bym na tym nie oszczędzał - Miboxer C4-12 kosztuje jakieś ca 40 PLN więcej niż zakłada budżet, to naprawdę niewiele ponieważ ładowarka to coś co zostaje z nami na dłużej, na rok, dwa, trzy...To są tylko pozorne oszczędności. Brakuje 40 złotych to poczekać z miesiąc a tymczasem kupić jakiegoś najprostszego i najtańszego Xtara na jedno ogniwo, proste.
