EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki

Awatar użytkownika
salto
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 633
Rejestracja: 26 lip 2018, 19:46:31
Punkty reputacji: 1073
Lokalizacja:
Podziękował: 8 razy
Otrzymał podzięk.: 12 razy
Płeć: Mężczyzna

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki

Postautor: salto » 27 paź 2019, 12:12:32

Świetny temat! Dorzucę papierośnicę 510, gdyż mam do niej sentyment (1200 mAh).
Obrazek
Doprecyzuję też dwie kwestie. EIN wynaleźli Amerykanie >>patent Gilberta z 1965<<, >>publikacja o pracach PM z lat '90<<, dla kontrastu Chiński >>"wynalazek" Hona (2003)<<. Oraz to >>w.ata<<** jest określeniem poprawnym na nośnik bawełniany. >>Bawełna<< jest surowcem do produkcji waty. Drzewiej używało się włókien polimerowych. Ja używałem biopolimerów, torebek od herbaty.


:whisky:
_______________________________
** program Forum z jakiś powodów podmienia poprawne określenie "w.ata" (pisane bez kropki oczywiście, to life-hack) na niepoprawne określenie "bawełna". Zauważ @
Awatar użytkownika
Tomba
, że Tobie też poprawił...
Tomba pisze:(informacja dla Administracji – sformułowanie „bawełna” używane celowo, gdyż wtedy nie było bawełny).

Dodam dla Administracji cytat z nośnika Cotton Bacon version 2: "We start with select U.S. grown cotton fiber, than take it through a ....", więc to w.ata.
Obrazek
Awatar użytkownika
jaro1959
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 18 maja 2017, 07:56:53
Punkty reputacji: 2298
Lokalizacja:
Otrzymał podzięk.: 167 razy
Płeć: Mężczyzna

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki

Postautor: jaro1959 » 27 paź 2019, 10:42:18

Dobra robota, Szeryfie, zaczynałem podobnie, jak Ty.
Awatar użytkownika
iron64
Użytkownik
Użytkownik
Posty: 3675
Rejestracja: 26 lis 2018, 13:58:59
Punkty reputacji: 4240
Lokalizacja:
Podziękował: 172 razy
Otrzymał podzięk.: 210 razy
Płeć: Mężczyzna

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki

Postautor: iron64 » 27 paź 2019, 10:39:14

Ja zaczynałem na jakimś klonie Colinssa. Szczerze, tandeta, ale nic innego nie miałem i używałem na przemian z analogami. Dopiero pojawienie się w E-Kingu T3S wraz z lepszymi bateriami spowodowało rzucenie analogów. T3S to też słabe rozwiązanie było, niemniej na tyle skuteczne, że jakiś głos wewnętrzny powiedział mi "po co ci kolejne paczki Chesterfieldów, skoro masz fajnego elektronika i tej paczki nie potrzebujesz?" I to było to, od tego czasu nie palę. Mimo że T3S uważam za bardzo słaby parownik to jednak dzięki niemu nie palę i za to chyba ma moje uznanie.
Dzięki za temat. *friends*
Obrazek
Awatar użytkownika
Tomba
Patronauta
Patronauta
Posty: 5830
Rejestracja: 21 maja 2019, 15:29:29
Punkty reputacji: 10363
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 418 razy
Otrzymał podzięk.: 456 razy
Płeć: Mężczyzna

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki

Postautor: Tomba » 27 paź 2019, 10:36:42

Jesień to taki okres na wyciszenie, przemyślenia i wspominki.
Jakoż, że jestem chyba najstarszym stażem, aktywnym Waperem w naszym kraju, to muszę też zadbać o „pamięć historyczną”. ;)
Natknęło mnie, by tym, którzy nie znają początków i rozwoju EIN przybliżyć trochę tematykę. Myślę, że zawsze warto wiedzieć co i gdzie się urodziło.
Kiedyś kolega Daro z trawnika prowadził portal „Muzeum elektronicznych papierosów”, ale projekt umarł i już go nie ma w necie.
Nie będę dużo się rozpisywał. Podam podstawowe informacje, przedstawię fotki, które pozyskałem z neta (tu przepraszam za jakość zdjęć - chciałem zamieścić moje fotki z trawnika, ale tam nic prawie nie zostało) i kilka słów komentarza, tak, byście zorientowali się o co chodziło w prezentowanym sprzęcie.
Oczywiście nie zaprezentuję całego sprzętu, gdyż jest to fizycznie niemożliwe. Zaprezentuję to, co w mojej ocenie warto.

Postanowiłem, że podzielę tę historię na takie milowe etapy, które będę prezentował cyklicznie co jakiś czas:

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początki
EIN - jak to drzewiej bywało cz. II – era eGo (w tym liquinator ;) )
EIN - jak to drzewiej bywało cz. III – mody własnej produkcji – atomizery (z wyłączeniem gienków)
EIN - jak to drzewiej bywało cz. IV – mody własnej produkcji – zasilania
EIN - jak to drzewiej bywało cz. V – era Genesis i mesha

A więc zaczynamy.

EIN - jak to drzewiej bywało cz. I – początek

1. Ep typu „pen” - PEN COLINSSA

Na tym sprzęcie, w roku 2009 rzuciłem analogi i dlatego stawiam go na pierwszym miejscu:

Obrazek
Obrazek

Akumulatory były o zawrotnej w tamtych czasach pojemności bodajże 180mAh. Uruchamiały się podciśnieniowo (poprzez wciągane powietrze), a później pojawiły się
też na przycisk. Przez pewien okres były też dostępne akumulatory akustyczne, ale nie zdały egzaminu, bo uruchamiały się kiedy chciały pod wpływem dźwięków z otoczenia.
Pod koniec życia tego produktu pojawiły się akumulatory na kabelku, o których wspomnę niżej.
Taki zestaw startowy kosztował coś koło 350 zeta. Sam akumulator 70zł, atomizer 50zł.
Kartridże wypełnione jakąś sztuczną watą mieściły po ok 1,5 ml liquidu (informacja dla Administracji – sformułowanie „w.ata” używane celowo, gdyż wtedy nie było bawełny).
Kratridze były wielokrotnego użytku – zakraplało się watę. Grzałka umieszczona była na dnie atomizera i zrobiona była z metalowej siatki w kształcie podkowy.
Kartridż wkładało się do atomizera, a wata otulała grzałkę. Ilość produkowanej „pary” w porównaniu do tego co mamy dzisiaj była na poziomie niezauważalnym ;)
Coś jak dzisiejsze dripowanie.

W tym momencie nie sposób nie wspomnieć o koleżance Tusi, która odkryła, że wata akwarystyczna może być umieszczana w kartridżach.
Wspomnę też kolegę Wojana, który wymyślił, że pod siatkę atomizera można wkładać kulki z bibuły / serwetek, dzięki czemu poprawi się magazynowanie i transport liquidu.
W obecnej dobie, gdy jest tyle nośników, że możemy sobie dobierać do każdego atomizera inny, to wyżej opisane rozwiązania wydają się dziwne, ale tak właśnie rozwijał się ten rynek.
Firma Colinss, jako pierwsza w Polsce,otworzyła wysepki z EIN. Mieli też bardzo dobry marketing i mocno wypromowali EIN.

W swojej ofercie posiadali też bardzo dobre i drogie liquidy. Cena za 15ml 35 zeta.

Obrazek

Niestety firma Colinss upadła, gdyż nie rozwijała swoich produktów.


2. DSE901

Kolejny kultowy sprzęt:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tu widzimy, że akumulatory były podciśnieniowe, na baterię i na kabelku (potocznie przez nas zwanych „na kibelku”).
Bateria na kibelku, to było dopiero coś, gdyż można było wapować będąc podłączonym do kompa.
Kartridż, czyli pojemnik na liquid, wypełniony sztuczną watą (to pomarańczowe maleństwo) miał pojemność bodajże ok 1ml.
DSE 901 miał swoich zwolenników, bo jak na tamte warunki dobrze oddawał smak. Niestety wadą tego zasilania był odmienny gwint przez co sprzęt nie był kompatybilny z innymi produktami.
Świat poszedł w inną stronę.


3. M401

Jeszcze jedno maleństwo. Tu proszę zwrócić uwagę na atomizer i siatkę, o której wyżej wspominałem. Właśnie tak to wtedy wyglądało.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ten sprzęt też miał swoich zwolenników, dobrze oddawał smak, ale akumulatory były tak małe, że dość szybko zakończył żywot. Bardzo mała była też pojemność kartridży - bodajże 0,6ml.

Wtedy przeliczaliśmy ml na krople - 1ml to ok 10 kropli :lol:

4. ZEFIREK a właściwie jego PAPIEROŚNICA

Ten sprzęt nie cieszył się dużym powodzeniem, ale prezentuję go z uwagi na papierośnicę (power bank). Ideę tę przez pewien okres zaczęli wykorzystywać inni producenci.
Nie znalazłem zdjęć papierośnicy od innego sprzętu, więc zaprezentowałem tą.

Obrazek

5. JOYE 510

No i na koniec tego odcinka sprzęt, który zawojował rynek w tamtym czasie. Wszyscy mieli Joye 510.
Tu już pojawiły się akumulatory w wersji XXL o zawrotnej pojemności 280mAh, oczywiście batki na kibelku, na przycisk, podciśnieniowe – wszystko co człowiek mógł sobie wymarzyć.
Od tego też czasu do dnia dzisiejszego przetrwał gwint 510.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pojawił się pierwszy „tank” – kartridż bez waty, a napełniany liquidem.

Obrazek

I pojawił się jeden z pierwszych kartomizerów, w którym pionowa grzałka otulona była watą i nasączana od góry.

Obrazek

W tym też okresie zaczęło się szaleństwo z regeneracją kartomizerów: pranie, suszenie, rozbiórka i ponowne montowanie z wykorzystaniem odzyskanej po praniu waty.

Dodam na koniec, że wynalezienie EIN jest zasługą Chińczyków (@salto podaje poniżej, że może to być USA). Nie mniej, Chińczycy mają niebagatelny udział w dalszym rozwoju tego rynku.

To tyle jak na pierwszą cześć historii EIN. Mam nadzieję, że się podobało. Może trochę chaotycznie, ale lepiej nie potrafię.

Zapraszam do uzupełniania informacji i komentowania. Zapraszam do zadawania pytań. Zawsze postaram się na nie odpowiedzieć.
Proszę przede wszystkim „starych” Waperów o uzupełnienia i ewentualne sugestie.

Prosiłbym tylko, by komentarze dotyczyły tego okresu i sprzętu. Na inny przyjdzie czas.

Fajnie by było, jakbyście krótko opisywali z którym sprzętem rozpoczynaliście swoją przygodę.

Serdeczną prośbę kieruję do Kolegi @
Awatar użytkownika
Superlux
, by mi pomógł. Kolega ma duży staż i dużą wiedzę i chciałbym z tego skorzystać dla dobra ogółu.
Fajnie by było, jakby Prezes Puch, też dorzucił swoją wiedzę.
Oczywiście zapraszam też innych chętnych.
_____________________________________________
:czajniczek: Obrazek
................. Od 21.05.2009 zero analogów......................................

Wróć do „Informacje, dyskusje, komentarze, zapytania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Kanek82 i 30 gości