EIN - jak to drzewiej bywało cz. II – era eGo

Awatar użytkownika
Tomba
Patronauta
Patronauta
Posty: 5830
Rejestracja: wt maja 21, 2019 1:29 pm
Lokalizacja: Poznań
Podziękował: 5236 razy
Otrzymał podzięk.: 7081 razy
Płeć: Mężczyzna

EIN - jak to drzewiej bywało cz. II – era eGo

Postautor: Tomba » pn lis 11, 2019 11:21 am

Witam wszystkich w drugiej część naszej historii o rozwoju EIN (dawniej elektronicznych papierosów).
Jakiś czas temu zaprezentowałem cześć pierwszą: viewtopic.php?f=84&t=7309 , która cieszyła się Waszym zainteresowaniem.
W niej powiedzieliśmy sobie o początkach – czyli erze EIN (e-p) podobnych do analogów. Były to mniej więcej lata 2008-2010.

Jeszcze na początku tej część historii chciałbym bardzo serdecznie podziękować koledze @
Awatar użytkownika
Superlux
, który w nieoceniony sposób bardzo mi pomógł, dostarczając niezbędnych materiałów.

Jak sami mogliście zauważyć, pierwsze akumulatory i atomizery były bardzo małe, a przez to mało wydajne.
Oczekiwania Waporów były zdecydowanie większe i wtedy na rynku pojawił się ówczesny „król i władca” eGo.
Od pojawienia się pierwszego eGo, przez bardzo długi okres, na pytanie „co kupić?” odpowiedź była jedna – „kup se eGo kolego”.

Poniżej na fotce trochę misz masz, ale bardzo dobrze widać ten okres przejściowy.

Obrazek

Co niektórzy mogą się zdziwić, ale eGo przetrwał do dnia dzisiejszego (wystarczy wejść na Ali i wpisać „eGo” i pokaże się cała masa tego sprzętu).
Nie dalej jak wczoraj widziałem na ulicy gościa z eGonem, mój szwagier też ich nadal używa i dwie koleżanki również.
eGonów była cała masa. Najpierw proste, różniące się tylko wielkością akumulatora (o pojemności od 650mAh do bodajże nawet 1100mAh), potem z elektroniką, zapewniającą
stabilizację napięcia na poziomie 3,6V, a później z bardziej zaawansowaną elektroniką zapewniającą możliwość regulacji napięcia w zakresie od 3,2V do nawet 4,8V

Są różne teorie, ale najbliższa prawdy wydaje się ta, że jako pierwsza projekt eGo opracowała firma Janty (koniec 2009 roku).

Obrazek

Jak ktoś ma ochotę zobaczyć, jak to wyglądało i chmurzyło, to jest prezentacja ówczesnego Youtubera Scotta Bonner’a o jakże wdzięcznej ksywce „Zębacz”.
Pragnę wszystkich uspokoić, bo zarobił tyle na prezentacjach, że wstawił sobie potem piękną klawiaturkę :)



Pierwsze eGony dla Janty produkował wielki moloch - Joyetech. Uważa się, że Joyetech bardzo szybko sklonował pomysł Janty i już na przełomie 2009 i 2010 roku
wypuścił na rynek swojego "własnego" eGona (m.in. dlatego do dzisiaj wielu ludzi uważa że eGo to dzieło Joyetecha).
Jednak późniejsze modyfikacje eGo były już wypracowane głównie w biurach Joyetech (co trzeba im uczciwie przyznać).
W Polsce znane wtedy marki to przede wszystkim: Mild, Volish, King e-Cigar, Trendy, Provog.
Więksi gracze na rynku po prostu brendowali eGony wymyślając im swoje nazwy jak np. "Kamikaze" od Kinga.
Mild wyróżniał się tym, że nie miał gwintu 510 przez co nie był kompatybilny z innymi zasileniami czy parownikami.
Taki zonk dla tych co go kupili. Jak chcieli rozbudowywać zestawy, to musieli zainwestować kolejny raz.

Jeszcze w 2010 roku Joyetech wprowadził pierwsze eGony z zabezpieczeniem „pięcioklik”, które jest nam znane już od 9 lat.

Nie sposób zaprezentować wszystkich eGonów i też nie chcę zanudzić. Przedstawię tylko te, które wnosiły coś nowego.

Pierwsze eGo było ze starymi atomizerami, które pamiętają czasy Joye 510 z osłonką na atomizer.

Obrazek

Później były atomizery z kartridżami z w.atą perlonową, którą zakraplało się tak, jak obecnie dripery.

Obrazek
Obrazek


Kolejne eGony to już tzw. „tanki”. Kartridże były napełnione liquidem, który był dostarczany do atomizera poprzez tzw. iglicę z knotem ze sznurka.
W ego T – iglica była zintegrowana z grzałką i „niby” nierozbieralna. Jednak wprawieni potrafili to rozebrać i ciągle kombinować: mycie i przepalanie grzałki, wymiana knota.

Obrazek

Ego C – to rodzaj atomizera w którym iglica była wymienna – czyli można było taniej nabyć samą iglicę i wymienić ją w atomizerze.

Obrazek

Ogólnie tanki były tragiczne w obsłudze. Trzeba było bardzo sporej wiedzy i umiejętności, by to wszystko ogarnąć.
Wielu ludzi ich nienawidziło bo albo bobrzyły, albo lały, zalewając grzałkę.
Na początku byłem bardzo nimi zafascynowany, ale widząc kłopoty ludzi i fakt, że nie idzie to w pożądanym kierunek rozpocząłem ostrą kampanie przeciwko tankom.

W tym czasie było też dużo kartomizerów (zwanych potocznie kartkami) i clearomizerów (zwanych potocznie klirkami).
Kartomizer, to połączenie kartridża z atomizerem i tu nośnikiem liquidu była w.ata, która otaczała pionową grzałkę.
Kartomizery w zamyśle miały być niby jednorazowe, ale spokojnie dawało się je ponownie napełniać i póki szlag nie trafił grzałki albo w.aty, to można było ich używać.

Obrazek


Clearomizer to bezwatkowy kartomizer. Przede wszystkim różniły się one usytuowaniem grzałki.

Z górną grzałką zaciągał liquid po sznurkach:

Obrazek

Z dolną pobierał liquid przez otwory:

Obrazek


W owym czasie bardzo popularny był Liquinator.

Obrazek

(na zdjęciu mojej produkcji)

Nie pamiętam, kto go pierwszy wymyślił, ale przez pewien okres był przebojem, który podbijał rynek.
Idea była taka, że nacięty bądź przedziurawiony kartomizer w.atkowy (najbardziej znany i ceniony od Boge) wkładało się w baniak / tuleję (plastikową, a w późniejszym okresie szklaną), wypełniało liquidem, który z kolei stale nasączał kartomizer.

Nawet ja zaangażowałem się w ich produkcję :lol:
Baniaki były wycinane ze strzykawek. Dolny i górny Cap stanowiły gumowe tłoczki od strzykawek, w których wybijało się dziury na kartomizer.
Nawet tuleje oklejałem folią samoprzylepną z wyciętym okienkiem na podgląd poziomu liquidu. To mi jeszcze pozostało z produkcji :lol:

Obrazek

Słynny "dremelek", czyli taka mała szlifierka, a raczej przyrząd wielofunkcyjny, który służył do cięcia strzykawek i nacinania kartomizerów (nadal znajduje szerokie zastosowanie u mnie w domu).

Obrazek

Baniaki oklejone folią.

Obrazek

Baniak już fabryczny, przyrząd do dziurawienia kartomizerów (kupiony oczywiście u nas od jakiegoś usera, który dysponował tokarką i gwintownicą), kartomizer Boge, których mi jeszcze trochę pozostało ;)

Ciekawostką jest to, że Chińczycy zaczęli produkcje liquinatorów długo, długo po tym jak pojawiły się te domowej produkcji.

Wróćmy jeszcze na koniec do baterii eGo. W późniejszym okresie na rynku pojawiły się m.in. takie:

eGo Twist:

Obrazek

eGo VV:

Obrazek
Obrazek


I na tym chciałbym jednak zakończyć ten rozdział naszej historii, bo już jest zbyt długawy.
Ostatnie z wymienionych eGonów, stanowiły podwaliny pod produkcję pierwszych seryjnych modów.
Mody seryjne przeniosę do kolejnego rozdziału: EIN - jak to drzewiej bywało cz. III – pierwsze mody seryjne i własnej produkcji – zasilania (nieco zmieniłem podział rozdziałów w stosunku do pierwotnego).


Życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania oraz przedstawiania swoich historii.

Prosiłbym tylko, by komentarze dotyczyły tego okresu i sprzętu. Na inny przyjdzie czas.
_____________________________________________
:czajniczek: Obrazek
................. Od 21.05.2009 zero analogów......................................

Wróć do „Informacje, dyskusje, komentarze, zapytania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Majestic-12 [Bot] i 3 gości