Ponieważ na każdym zebraniu jest tak, że ktoś musi zacząć pierwszy
to zacznę. Zaznaczam tylko, że ponieważ w tym temacie (i nie tylko tym) wszelkie uogólnienia średnio się sprawdzają to moje komentarze będą odnosiły się stricte do MNIE lub MOICH obserwacji.
basika pisze:Czasem zachowujemy się jak bezradne kobietki
Nie chodzi tu o tzw przysłowiowe” liany”, który wiszą przez całe życie na mężczyźnie oplatając go aż do zaduszenia, ale sytuacje kiedy przestajemy udawać, że wymiana opon to dla nas bułka z masłem albo wyjąc z bezradności pokazujemy palcem pękniętą rurę, wcale nie wychodzimy na niezaradne kretynki. My robimy mężczyźnie prezent. Tam, gdzie my widzimy swoją wadę, oni dostają dowód, że ich potrzebujemy. Czyli to, czego oni potrzebują jeszcze bardziej.
Po pierwsze to trzeba zaznaczyć, że jest całkiem sporo facetów, którzy w obliczu tej przysłowiowej pękniętej rury będą równie bezradni co kobiety
I nazywanie tego niezaradnym kretyństwem jest co najmniej nie na miejscu bo nie na wszystkim trzeba się znać. Prezent w postaci "potrzebności"? Hmm, no coś w tym jest... zwłaszcza jak ktoś nie ma innych źródeł dowartościowania się
Tak czy inaczej, kiedy zdarza mi się zutylizować jakiegoś np. pająka (które to wywołują reakcje histeryczne u mojej żony) jest mi miło, że zrobiłem jej dobrze
basika pisze:Bywamy kompletnymi wariatkami
Nasza emocjonalna natura i co za tym idzie wysoki stopień nieprzewidywalności, doprowadzają czasem do przypięcia nam łatki niezrównoważonych. Bywa, że jedyną motywacją naszego niestandardowego zachowania jest krótkie „muszę i już”. Kiedy potrzeba zostaje już zaspokojona, przychodzi moment spiny – co on sobie pomyśli? W rzeczywistości, nasze wariactwa są przez mężczyzn traktowane z większym luzem niż nam się wydaje. Nasze wariactwa w najgorszym wypadku powinni skwitować zrezygnowanym pokręceniem głową. W głębi duszy może sami chcieliby być bardziej spontaniczni? Jedno jest pewne – odmienność zawsze budzi pewien rodzaj fascynacji, a świadomość, że nie jesteś ideałem, tylko go upewnia, że on też nie musi udawać, że nim jest.
Zgadza się - kobiece "BO TAK!!!" oscyluje pomiędzy irytującym a rozbrajającym
Akurat mi jest to dość łatwo zrozumieć bo sam też tak mam
basika pisze:Jesteśmy zakupoholiczkami
Rzecz w tym, że płynący w kobiecych żyłach zakupoholizm to coś trochę bardziej skomplikowanego niż tylko cholerna babska przywara. Wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi, nawet ta powszechnie irytująca cecha może być dla faceta pocieszna.
Obie strony wiedzą, w jaką grają grę. Mężczyzna może nie zrozumie po co nam kolejne buty, ale wie doskonale kiedy ukrywamy przed nim kolejny zakup i nie zdajemy sobie sprawy, że to oddanie z jakim zachowujemy pokerową twarz żeby uśpić jego czujność, dla kochającego nas - i ze wszystkiego zdającego sobie sprawę - faceta jest zwyczajnie rozbrajające. Jeśli nie jest typem sknery, to machnie ręką i będzie nas kochał dalej.
Tu akurat odstaję trochę od stereotypu bo u nas to ja jestem absolutnym zakupoholikiem, zbieraczem i gadżeciarzem. Zaryzykuję stwierdzenie, że butów też mam chyba więcej niż żona
Natomiast jedno jest pewne: jeśli mam spędzić na szukaniu i nie daj Boże jeszcze przymierzaniu czegoś więcej niż 15 min. w jednym sklepie zaczynam zgrzytać zębami. A Ikea zaczyna mnie irytować już gdzieś w okolicach sypialni
basika pisze:Bywa, że trudno się z nami dogadać
Mężczyźni koncentrują się na wykonywaniu jednej czynności w danej chwili – kobiety przyzwyczajone są do robienia kilku rzeczy naraz. Mimo najlepszych intencji, pod koniec rozmowy zdarza nam się zgubić, zawiesić, po czym przybrać nie najmądrzejszy wyraz twarzy i poprosić o powtórzenie wszystkiego od początku. Tak jak opowiadając jakąś historię, w połowie zapominamy wszystkie kluczowe szczegóły akcji i palimy całą anegdotę. I choćbyśmy upierały się, że po tym wszystkim na pewno rzuci nas dla takiej z IQ 200+, on prędzej uśmiechnie się pobłażliwie i czule pocałuje w czoło. On chce człowieka, a nie Robocopa z waginą. Jeśli przez przypadek sprawimy, że poczuje się mądrzejszy, jego ego tylko wynagrodzi nam to z nawiązką.
Z tym multitaskingiem kobiet pełna zgoda. Faceci wolą/potrafią koncentrować się na jednej rzeczy. Pobłażanie przy "zawieszeniu się"? Jak najbardziej, chociaż tutaj znowu powiedziałbym, że jest to po prostu rozbrajające. Co do tego "sprawiania, że poczuje się mądrzejszy", czy jak wcześniej "potrzebniejszy" to jest to jakieś takie żałosne... Jak facet jest mądry to nie potrzebuje poczuwać się mądrzejszy...
basika pisze:Mamy swoje małe dziwactwa
Myszy boisz się tak bardzo, że kiedyś spędziłaś 2 godziny na stole czekając na powrót faceta, bo cień, który rzucał futerał jego gitary układał się w gryzonia. To, że „gryzoń” nawet nie drgnął przez te 2 godziny wcale nie wydało ci się podejrzane. Zawsze gdy jesteś na zewnątrz i zobaczysz jakiegoś kota, rzucasz wszystko i zaczynasz go gonić z przeciągłym: „oooooooooohhhhhhh, kici kici kici”. Płaczemy na komediach romantycznych, objadamy się czekoladą przed trudnymi dniami i mamy sporo swoich małych dziwactw. Czy naprawdę z tego powodu mężczyźni myślą o nas gorzej?
Nie – to wszystko nie czyni nas ani głupimi, ani infantylnymi ani nienormalnymi. To wszystko sprawia, że mężczyzna może i czasem przewróci zniecierpliwiony oczami albo powie „stary, kuuuur.....” kumplowi przy piwie. Potem dopije je, wstanie i wróci prosto do ciebie.
A to dlatego, że jednej wady NIE masz – nie jesteś boleśnie nijaka.
He he, a kto ich nie ma? My też płaczemy na filmach, tylko innych, a czekoladę zastępujemy np. piwem. No i fajnie jest.
A najlepsze jest to:
basika pisze:Potem dopije je, wstanie i wróci prosto do ciebie.
I to jest właśnie w tym wszystkim NAJDZIWNIEJSZE
A tak w ogóle to po tej krótkiej autopsji zacząłem się zastanawiać czy nie jestem przypadkiem kobietą
Muszę się z tym przespać... najwyżej od jutra będziecie do mnie mówić Ada