Jak się zapomnę, to stosuję jako przecinek.
Jednak zwykle klnę jak rozgrzebię jakiegoś kompa i coś nie chce banglać
W stanie podwyższonej temperatury emocjonalnej, gdy wkurwi mnie ktoś niemiłosiernie, potrafię rzucić taką wiązankę, że szewców w okolicy zadziwiam.
Szczególnym przypadkiem do takiego wkurwa są rowerzyści. Szczególnie jak zapierdala taki matoł, pedałując ile sił w nogach na wprost mnie a chodnik wąski.
Gdzie mam do jasnej Anielki spierdalać? Na ulicę pod TiR-a? Wspinać się na ogrodzenie po prawej!? Spierdalaj chłopie z chodnika do chuja pana!
Nigdy się w pyskówki nie wdaję. Opeer był wyraźny i gość dobrze wie, że mam rację. Idę dalej w nosie mam co tam sobie wyklina na mnie
I tak lżej się człowiekowi na duszy robi. Humor od razu lepszy. Nie ma to jak opierdolenie kogoś w słusznej sprawie.
Natomiast nigdy nie sypię przekleństwami, bo mogę, a co! Grzeczny jestem zawsze.
Na wszystko trzeba zasłużyć, na opeer też!