Gdyby nie fakt że taki patron naprawdę istnieje, zapewne pomyślelibyście że sam go wymyślilem. Najpewniej na złość salonowym drożdżówkom, bo ja złośliwy jestem jak cholera.
Na szczęście żadna drożdżówka nie jest moją żoną i nie muszę wymyślać takiego patrona. On po prostu istnieje. I to wielce zacny człowiek.
Żył w VIII w. na dworze Pepina Krótkiego. Za sugestią króla pojął za żonę kobietę ze szlacheckiego rodu, która jednak okazała się rozrzutna, rozpustna, a do tego złośliwa i okrutna. Jej mąż pozostał dobrym, szlachetnym człowiekiem, starając się zmienić swoją małżonkę dobrym przykładem, jednak próby spełzły na niczym. Po wielu latach nieudanego związku ostatecznie zaczęli żyć w separacji, gdyż Gummar wybrał życie pustelnicze.
No proszę, czy nie przypomina to naszych czasów? Czy nie macie wokół siebie wycofanych, zalęknionych kolegów? Do pustelni to już tylko krok. A na każdym kroku kobiety. Władcze, silne, pachnące w szybkich samochodach i zajebistych okularach przeciwsłonecznych. Drogie kreacje i zegarki.Wysadzane brylantami telefony i torebki w cenie przyzwoitego motocykla.
Są wszędzie.Na stacjach bezynowych, w galeriach handlowych, siłowniach. Za nimi pełzają biedni, stłamszeni, szarzy faceci.Coś tu poszło nie tak...
Dziś chciałem pobiegać na siłowni,5 minut, po golonce z musztardą, dobrze jest spalić cokolwiek...ale nie ma szans. Cała siłownia opanowana przez bezczelne, uśmiechnięte i spocone kobiety.
O proszę;
kobiety.jpg
Musiałem pójść na lody i do grawera. Wygrawerowałem sobie na portfelu portret św. Gummara. Tak na wszelki wypadek...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.