No to mamy koronawirusa

[Nikotynos]

@

SzamanDM Współczuję, masakra. Ja tydzień temu, jak byłem jeszcze chory, to miałem takiego fuksa, że do przychodni za pierwszym razem się dodzwoniłem (do której przed epidemią jak zawsze nie szło się normalnie dodzwonić), a do prywatnej opieki ni uja.

[ErNOL]

@

PucH2
I zapewne tak będzie. Jednak biorąc pod uwagę mnogość specjalizacji, jak pisałem, mogą być problemy. O ile interniści już działają tak (można wykryć np zawał na odległość już od lat), o tyle np traumatolodzy czy lekarze sportowi mają problem. Ok, będzie kontakt on-line, ale taki pacjent jednak musi być koniecznie zbadany fizykalnie, nie da się np założyć gipsu on-line. O takich problemach mówię... U mnie ma to działać o jutra. Ok, pacjentów których znam, bez urazu, da się radę przyjąć. Ale tych urazowych? Taki musi przyjść osobiście. I często w obecnej porze roku, W TYM KONKRETNYM roku, będzie to pacjent, który tydzień temu, dwa tygodnie temu, mimo ogłoszonej pandemii, w najlepsze pojechał sobie na narty do Włoch... Kółko się zamknie, kolejne zakażenie mocno możliwe...

[SzamanDM]

@SzamanDM Nie żebym ich bronił, ale wytłumaczę Ci skąd to się bierze?. Siedzą tam na wkur...ie, bo muszą obsługiwać ludzi (czego normalnie zwykle na co dzień nie lubią), a tutaj dochodzi jeszcze kwestia że petent może być nosicielem wirusa, więc po co im w ogóle du...e zawraca, zamiast siedzieć w domu. One same by chciały siedzieć w domu, ale nie mogą. To tak z grubsza, bo mógłbym to jeszcze rozłożyć na czynniki pierwsze i dodać poboczne. Ludziska w obsłudze klienta zwykle pracują z konieczności, a nie z powołania. Co rusz trafiają na jakiś roszczeniowych porąbanych petentów, pracują w kiepsko funkcjonującym systemie (o czym wspomniał Puszek), po kilku latach mają zrytą psychę, a jak do tego jeszcze dołożysz koronawirusa to masz bombę atomową, a nie obsługę na poziomie.

Pacjent przyszedł prawidłowo zabezpieczony. Rękawiczki i maska.
Jutro znów się będę bujał zamiast siedzieć w domu i nie ryzykować. Telefonicznie zapomnij, że cokolwiek ruszysz do przodu. A jak źle pójdzie to pojutrze jeszcze prywatna wizyta, a przed nią znów być może jakieś problemy rejestracyjne. :/
Wizyty online owszem są. Sam kiedyś z tego skorzystałem jednak była to klinika prywatna.

[PucH2]

@

venom_666 lepsze to niż spychadło do następnego felczera i następny oczekiwanie na limity. Przychodnie zapchane stetryczałymi dziwakami. Ciągle te same gęby. Tylko sprzątaczki się zmieniają. To jakaś nowość.

[Nikotynos]

@

venom_666 Powstał już nawet internetowy bot do tego.
https://antyweb.pl/koronawirus-bot-badanie/

[venom_666]

Taaaa pakiet "Pacjencie zdiagnozuj się sam +"...

[PucH2]

@

ErNOL teraz powinna ta działalność przejąć więcej obowiązków niż zwykle. No ale to moje zdanie. Szczególnie na poziomie rejestracji.

[ErNOL]

O internetowych konsultacjach to nawet można zapomnieć choć narzędzia ku temu już dawno są.

Nie do końca prawda. W wielu centrach medycznych są dostępne od dawna. Ostatnio, ok, w związku z pandemią, dochodzą też w mniejszych placówkach. Portal ZnanyLekarz też już wprowadza taką możliwość. Pamiętać należy jednak, że konsultacja on-line lekarska, to jednak nie to samo co praca zdalna z domu... Stąd są spore ograniczenia.

[Nikotynos]

@

SzamanDM Nie żebym ich bronił, ale wytłumaczę Ci skąd to się bierze?. Siedzą tam na wkur...ie, bo muszą obsługiwać ludzi (czego normalnie zwykle na co dzień nie lubią), a tutaj dochodzi jeszcze kwestia że petent może być nosicielem wirusa, więc po co im w ogóle du...e zawraca, zamiast siedzieć w domu. One same by chciały siedzieć w domu, ale nie mogą. To tak z grubsza, bo mógłbym to jeszcze rozłożyć na czynniki pierwsze i dodać poboczne. Ludziska w obsłudze klienta zwykle pracują z konieczności, a nie z powołania. Co rusz trafiają na jakiś roszczeniowych porąbanych petentów, pracują w kiepsko funkcjonującym systemie (o czym wspomniał Puszek), po kilku latach mają zrytą psychę, a jak do tego jeszcze dołożysz koronawirusa to masz bombę atomową, a nie obsługę na poziomie.

[PucH2]

@

SzamanDM system służby zdrowia leżał i kwiczał przed pandemią. Przez lata nie wyrobiono zadowalających schematów spychając ludzi do niepublicznej służby zdrowia z czymkolwiek. Aż dziw że cokolwiek w tym systemie jeszcze działa. Jak czytam tu że komukolwiek udało się tu przebrnąć przez tą machinę to myślę że są to wygrani jak w Totolotka. Choć w tą grę jest większa szansa na wygraną.
Pandemia pokazuje tylko niewydolność i brak organizacji systemu leczenia, jak i nawet pierwszego kontaktu z felczerem. O internetowych konsultacjach to nawet można zapomnieć choć narzędzia ku temu już dawno są.