Dar od losu
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Dar od losu
W poprzedniej wiadomości @ slaviop dał fotki jakiegoś okropnego miejsca, niby szpitala. Sądziłem, że szpitale wyglądają teraz inaczej ale sam mam nie lepsze wcale fotki.
Zjawa na korytarzu to nie Sławek, to siostra. Nie jego siostra, szpitalna siostra. Zrobiliśmy krótkie słuchanie. Sławek czuje się ogólnie dobrze. Ma w barku 20 letni rum, 10 letnią śliwowicę prywatnego wyprodukowania. No to jak się można, mając takie dobra, źle czuć?
Co prawda narzeka, że puchną mu stopy ale to normalne kiedy się siedzi w domu i nic nie robi. W dodatku nie ma japonek Nike, które w domu pozwalają oddychać. Na coś tam jeszcze narzekał, ale skupiłem sie na tym barku. Aaa, już wiem, brak mu roweru. Oddał swój jakiemuś dziecku, chciałem odebrać ale nie pąmieta dziecka. A to oddychanie japonek to chodzi o stopy, muszą oddychać. Tak więc, Sławek ma przed świętami jeszcze konsultacje i dowiemy się co dalej. W każdym razie ten 20 letni rum mamy zamiar wypić jako Habana Libre w lecie 2024 roku. Tak, 2024 roku, w lecie 2023 roku musimy skombinować rower i węgiel.
Kiedy znów się czegoś dowiem, to jasne, że napiszę.
I budujący odporność wirusową obrazek dla Sławka...
Zjawa na korytarzu to nie Sławek, to siostra. Nie jego siostra, szpitalna siostra. Zrobiliśmy krótkie słuchanie. Sławek czuje się ogólnie dobrze. Ma w barku 20 letni rum, 10 letnią śliwowicę prywatnego wyprodukowania. No to jak się można, mając takie dobra, źle czuć?
Co prawda narzeka, że puchną mu stopy ale to normalne kiedy się siedzi w domu i nic nie robi. W dodatku nie ma japonek Nike, które w domu pozwalają oddychać. Na coś tam jeszcze narzekał, ale skupiłem sie na tym barku. Aaa, już wiem, brak mu roweru. Oddał swój jakiemuś dziecku, chciałem odebrać ale nie pąmieta dziecka. A to oddychanie japonek to chodzi o stopy, muszą oddychać. Tak więc, Sławek ma przed świętami jeszcze konsultacje i dowiemy się co dalej. W każdym razie ten 20 letni rum mamy zamiar wypić jako Habana Libre w lecie 2024 roku. Tak, 2024 roku, w lecie 2023 roku musimy skombinować rower i węgiel.
Kiedy znów się czegoś dowiem, to jasne, że napiszę.
I budujący odporność wirusową obrazek dla Sławka...
-
- Użytkownik
- Posty: 2439
- Rejestracja: czw mar 03, 2016 11:41 am
- Lokalizacja: Częstochowa
- Podziękował: 1558 razy
- Otrzymał podzięk.: 4400 razy
- Płeć:
Re: Dar od losu
Ledwo co ale dycham...
Wysłane z mojego RMX3363 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego RMX3363 przy użyciu Tapatalka
Co cię nie zabije - to zginie z twojej ręki...
-
- Użytkownik
- Posty: 22432
- Rejestracja: pt cze 05, 2015 7:23 am
- Lokalizacja: Szeroko pojęta Galicja
- Podziękował: 10893 razy
- Otrzymał podzięk.: 28761 razy
- Płeć:
Dar od losu
Wykorzystując specjalne zdolności telepatyczno-fluidalno-teleportacyjne, połączyłem się ze Sławkiem w Szpitalu. Oto on:
Jeszcze przed operacją ale wszyscy są dobrej myśli. Mają dużo dobrych myśli i dają też trochę Sławkowi. Wy też możecie. Jeśli macie. Jesli nie, to kupcie albo co...
Nie mogę napisać teraz więcej, rozumiecie, tajemnica lekarska oraz waperska. Ale napiszę za jakiś czas...
Czym się Sławcio!
Jeszcze przed operacją ale wszyscy są dobrej myśli. Mają dużo dobrych myśli i dają też trochę Sławkowi. Wy też możecie. Jeśli macie. Jesli nie, to kupcie albo co...
Nie mogę napisać teraz więcej, rozumiecie, tajemnica lekarska oraz waperska. Ale napiszę za jakiś czas...
Czym się Sławcio!
-
- Użytkownik
- Posty: 2439
- Rejestracja: czw mar 03, 2016 11:41 am
- Lokalizacja: Częstochowa
- Podziękował: 1558 razy
- Otrzymał podzięk.: 4400 razy
- Płeć:
Dar od losu
Na razie wszystko jest OK. Prawie OK. Pasożyt nie daje spać. Czuję już ucisk. Rośnie szybciej niż myślałem. Ale karmię go pigułami. 14 listopada operacja. Tylko czekać...
Co cię nie zabije - to zginie z twojej ręki...
-
- Użytkownik
- Posty: 3677
- Rejestracja: pn lis 26, 2018 12:58 pm
- Lokalizacja:
- Podziękował: 3216 razy
- Otrzymał podzięk.: 2633 razy
- Płeć:
Dar od losu
A ja powiem Wam szczerze, że przez pierwsze 4 może 5 tygodni leczenia mogłem góry przenosić, serio. Nawet czułem się na tyle zajebiście (proszę nie kasować tego słowa, bo jest najlepsze), że kułem ściany kumplowi pod nową instalację w domu. Później nastąpiło niestety załamanie, ledwo chodziłem i schudłem 15 kg. Kilka dni temu chyba zrobiło mi się zapalenie stawów i coś z kolanem mam, lata sobie francowate gdzie chce. Generalnie to nawet sił nie mam zrobić sobie nowej grzałki. Nie wiem czy sił, czy chęci - może i to i to. A mówią, że włosy wypadają, ja mam wszystkie (liczyłem), za to nogi mi się skończyły.
Dobrze, że mam zapas premixów od Nostalgia Vibes, bo bym samą bazę wapował chyba.
Jak to powiedział kolega z dawnej pracy, gasnę w oczach. Coś chyba w tym jest, bo nawet Yanosik daje mi ostatnio noty powyżej 8, gdy wcześniej max na co mogłem liczyć to było 5,4. Ciekawe czy dostanę kiedyś 9,9, bo coś mi się wydaje, że 9,9 to tylko ta cholera z kosą daje. Jak zobaczę w Yanosiku ponad 9 to zapytam chłopaków z KSU czy mogę puścić na swoim pogrzebie ich wykon "Zegarmistrz Światła".
Dobrze, że mam zapas premixów od Nostalgia Vibes, bo bym samą bazę wapował chyba.
Jak to powiedział kolega z dawnej pracy, gasnę w oczach. Coś chyba w tym jest, bo nawet Yanosik daje mi ostatnio noty powyżej 8, gdy wcześniej max na co mogłem liczyć to było 5,4. Ciekawe czy dostanę kiedyś 9,9, bo coś mi się wydaje, że 9,9 to tylko ta cholera z kosą daje. Jak zobaczę w Yanosiku ponad 9 to zapytam chłopaków z KSU czy mogę puścić na swoim pogrzebie ich wykon "Zegarmistrz Światła".
-
- Patronauta
- Posty: 303
- Rejestracja: czw lip 12, 2018 6:20 am
- Lokalizacja: Stalowa Wola
- Podziękował: 410 razy
- Otrzymał podzięk.: 233 razy
- Płeć:
Dar od losu
@ slaviop bardzo Ci współczuję, bo wiem przez co przechodzisz. Mnie też życie nie oszczędziło. 28 lat temu ktoś chciał być zabawny i pchnął mnie do wody, skończyło się złamaniem kręgosłupa szyjnego z urazem rdzenia kręgowego, miałem wtedy 15 lat, od tamtej pory jestem sparaliżowany od szyi w dół i poruszam się na wózku, mieszkam w bloku i prawie w ogóle nie wychodzę z domu, bo mam do pokonania schody.
Jak by tego było mało, to we wrześniu 2017r. wykryto u mnie czerniaka złośliwego IV stadium z przerzutami do węzłów chłonnych w lewej dolnej pachwinie i guz na pośladku 8,5 cm. Onkolog zaczął obdzwaniać szpitale w całej Polsce, które zajmują się leczeniem czerniaka, ale stan był tak beznadziejny, że tylko w Warszawie zgodzili się mnie leczyć.
W styczniu 2018r. przeszedłem operację, usunięto mi guza i wycięto węzły chłonne. Po operacji Pani onkolog przyszła do mnie na salę chorych i poinformowała, że jestem już czysty i wróciłem do domu.
Po dziesięciu miesiącach u mnie w mieście zrobiono mi TK, chociaż w zaleceniach z Warszawy powinno być robione co 3 miesiące, ale onkolog u mnie w mieście chciał być mądrzejszy i upierał się, że co trzy miesiące to przesada, okazało się, że są już przerzuty do płuc, wątroby, trzustki.
Skontaktowałem się z Warszawą i zacząłem chemioterapię w tabletkach którą trzeba przyjmować 2 razy dziennie, po dwóch tygodniach chemia mało co mnie nie zabiła i spędziłem 3 tygodnie w szpitalu.
Miałem zmniejszane dawki 2 razy bo sytuacja się powtarzała, teraz zamiast 11 tabletek dziennie biorę 5, ale ważne że leczenie działa, guzy z przerzutów się zmniejszyły i pozostawały bez zmian. Obecnie leczę się w Rzeszowie, bo mam o wiele bliżej do domu, tomograf mam robiony co 3-4 miesiące, a pod koniec 2021r. chyba stał się cud, na badaniu TK wyszło, że nie ma śladu po nowotworze i od tamtej pory jestem czysty, czyli już prawie rok, ale chemię i tak dalej przyjmuję, bo lekarze boją się odstawić, ale skoro dzięki temu mam żyć, to w ogóle mi to nie przeszkadza .
Tak że Sławku bądź dobrej myśli, nie poddawaj się, trzeba WALCZYĆ i mieć POZYTYWNE nastawienie. Nie czytaj dużo o tej chorobie w internecie, bo każdy przypadek jest inny i człowiek może jeszcze bardziej się zdołować. Bądź silny trzymam za Ciebie kciuki.
Pozdrawiam Paweł.
eD
Jak by tego było mało, to we wrześniu 2017r. wykryto u mnie czerniaka złośliwego IV stadium z przerzutami do węzłów chłonnych w lewej dolnej pachwinie i guz na pośladku 8,5 cm. Onkolog zaczął obdzwaniać szpitale w całej Polsce, które zajmują się leczeniem czerniaka, ale stan był tak beznadziejny, że tylko w Warszawie zgodzili się mnie leczyć.
W styczniu 2018r. przeszedłem operację, usunięto mi guza i wycięto węzły chłonne. Po operacji Pani onkolog przyszła do mnie na salę chorych i poinformowała, że jestem już czysty i wróciłem do domu.
Po dziesięciu miesiącach u mnie w mieście zrobiono mi TK, chociaż w zaleceniach z Warszawy powinno być robione co 3 miesiące, ale onkolog u mnie w mieście chciał być mądrzejszy i upierał się, że co trzy miesiące to przesada, okazało się, że są już przerzuty do płuc, wątroby, trzustki.
Skontaktowałem się z Warszawą i zacząłem chemioterapię w tabletkach którą trzeba przyjmować 2 razy dziennie, po dwóch tygodniach chemia mało co mnie nie zabiła i spędziłem 3 tygodnie w szpitalu.
Miałem zmniejszane dawki 2 razy bo sytuacja się powtarzała, teraz zamiast 11 tabletek dziennie biorę 5, ale ważne że leczenie działa, guzy z przerzutów się zmniejszyły i pozostawały bez zmian. Obecnie leczę się w Rzeszowie, bo mam o wiele bliżej do domu, tomograf mam robiony co 3-4 miesiące, a pod koniec 2021r. chyba stał się cud, na badaniu TK wyszło, że nie ma śladu po nowotworze i od tamtej pory jestem czysty, czyli już prawie rok, ale chemię i tak dalej przyjmuję, bo lekarze boją się odstawić, ale skoro dzięki temu mam żyć, to w ogóle mi to nie przeszkadza .
Tak że Sławku bądź dobrej myśli, nie poddawaj się, trzeba WALCZYĆ i mieć POZYTYWNE nastawienie. Nie czytaj dużo o tej chorobie w internecie, bo każdy przypadek jest inny i człowiek może jeszcze bardziej się zdołować. Bądź silny trzymam za Ciebie kciuki.
Pozdrawiam Paweł.
eD
-
- Użytkownik
- Posty: 2439
- Rejestracja: czw mar 03, 2016 11:41 am
- Lokalizacja: Częstochowa
- Podziękował: 1558 razy
- Otrzymał podzięk.: 4400 razy
- Płeć:
Dar od losu
Też mam C64. Jest jeszcze na wątrobie, płucach, węzłach chłonnych i na limfie. Ten na lewej nerce jest olbrzymi. Ma 17 cm długości.
Wysłane z mojego RMX3363 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego RMX3363 przy użyciu Tapatalka
Co cię nie zabije - to zginie z twojej ręki...
-
- Użytkownik
- Posty: 58
- Rejestracja: pn lip 08, 2019 6:37 pm
- Lokalizacja: Dolny Śląsk/Wałbrzych
- Podziękował: 277 razy
- Otrzymał podzięk.: 112 razy
- Płeć:
Dar od losu
@ slaviop. Szanowny Kolego - niechże ten mój komentarz - podniesie Cię na duchu. Jeśli będzie Ci się chciało, możesz zajrzeć w początki mojej obecności na Salonach. "Ujawniłem się" aby wspomóc działania Salonu, na rzecz odkłamania mitów o szkodliwości EIN. By nie być posądzonym o "agenturalność", przedstawiłem wyniki swych badań. Ale ad rem. 15 października minie mi osiem lat, odkąd "zwiałem grabarzowi spod łopaty". Rak jasnokomórkowy C64 - chciał mnie tam okopać. Olałem go, pozbyłem się nerki /nefrektomia radykalna lewej /. Żyję dzięki - jak to określam - remisji i swemu nastawieniu do życia. Wybacz mi że piszę tak otwarcie. Ale chcę Ci zasugerować że... można żyć dalej. I nawet trzeba. Pozdrawiam Cie serdecznie.
***** *** /# awatar
-
- Patronauta
- Posty: 2389
- Rejestracja: wt paź 18, 2016 10:45 am
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował: 4559 razy
- Otrzymał podzięk.: 2736 razy
- Płeć:
Dar od losu
@ slaviop Tak znam to uczucie...czekanie na Pana Życia I Śmierci, dla chorego te minuty to wieczność i gonitwa myśli - nadzieja i zwątpienie, im dłużej tym gorzej. I przychodzi ten moment gdy......znowu nic nie wiesz wracasz do domu...i złość i gonitwa myśli. Bardzo ci współczuje, Ale wierzę że będzie dobrze, bo na przykład ja jeszcze żyję... jeszcze. Pozdrawiam.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości