Ostatnio pobawiłem się trochę drutami SS316, których wcześniej z bliżej nieokreślonych powodów unikałem i mam 2 spostrzeżenia.
1. Wydaje się, że alieny z ss robi się łatwiej niż z kanthala - ss jest bardziej elastyczna i jakoś łatwiej się układa na rdzeniach. W każdym razie mimo 2 miesięcy przerwy od wkrętarki i użycia cienkiej owijki machnąłem bez żadnej kuchy ze 20 cm za pierwszym podejściem
:
2. Niezależnie od punktu pierwszego postanowiłem też skręcić analogiczną kombinację bez "alienacji"
czyli zwykłego fuseda na 4 rdzeniach (nieco spłaszczonego):
Jak widać nawet rezystancje wyszły podobne. Tym lepiej. Obydwie grzałki poleciały do dwóch Aeronautów, zostały zapchane taką samą bawełną (bekonem) i oczywiście zalane tym samym liquidem. I co? No wszystko wskazuje na to, że sens (praktyczny) męczenia się z alienami jest co najmniej ... dyskusyjny
Wydaje się, że ten fused daje nawet większą chmurę niż alien. Nie wiem, może przez to spłaszczenie? Z kolei momentami wydaje się, że alien wydobywa lepszy smak. Nieco lepszy, i momentami... Temat będzie podlegał dalszej inwestygacji
na innych liquidach i być może parownikach.