Postautor: Iceberg » czw maja 17, 2018 5:52 pm
Hej...Tak sie zabieralem do napisania troche o tym i tamtym dotyczacym mojego wyjazdu do Polski...
Moze zaczne od procedur i podejscia celnikow w krajach w ktorych mialem przesiadki...
Jako ze dawno nie latalem samolotami, to zauwazylem straszne zmiany a samo przejscie przez barierki,scanery i inne takie to byl istny koszmar...
Prawie mnie rozebrali pomiedzy Francja a Italia i musialem paradowac bez butow, ktore wlasciwie na wszystkich lotniskach stanowily obiekt zainteresowania i podejrzliwosci, wiec jezeli lubicie styl punk to warto na czas przelotu ubrac zwykle trampki a tego typu buty jak i inne akcesoria, jak butelki, jedzenie (odebrali mi puszki typowych rarytasow z miejsca w ktorym mieszkam, ktore chcialem dac mamie),wszelkiego rodzaju ostre przedmioty, szampony,zele etc. trzeba wkladac do bagazu idacego bezposrednio pod samolot, gdyz sa tylko skanowane i chyba rzadko sie zdarza by je otwierali, nawet jak bedzie tam litr liquidu, ktory pewnie bedzie wziety za wino czy jakis inny plyn...
Bagaz pod samolot to najlepsza rzecz, jezeli chce sie wywiezc lub przywiezc wszystko co nie przejdzie w bagazu podrecznym, jak na przyklad piec kilo kielbasy wiejskiej od Benedyktynow, ktora bezpiecznie doleciala do Francji (inna rzecz ze szybko mnie okroila z tej kielbasy corka i moja ex a tez kazdy chcial sprobowac, wiec szybko sie skonczylo)
Pamietac trzeba ze taki bagaz w zaleznosci od lini lotniczych trzeba oplacic i tak w Polsce cos kolo dwustu zlotych i w UK czterdziesci funtow (drogo mnie wyszly rarytasy polskie)
Do takiego bagazu mozna dac mody,atomizery i liquidy, by miec swiety spokoj (warto zaopatrzyc sie w specjalne kauczukowe etui do bateri)
Druga rzecz to bagaz podreczny, ktory jest dzielony na ten co wezmiemy na poklad i taki, ktory zabiora nam przed samym wejsciem do samolotu...
Przed odprawa dostepne sa woreczki plastikowe w ktore wklada sie wszystkie rzeczy z bagazu podrecznego i czym ladniej sie to zrobi, tym szybciej pojdzie odprawa, czyli liquidy,mod, baterie wszystko oddzielnie (nastepnym razem zaopatrze sie w takie woreczki juz pakujac sie w domu, by zaoszczedzic czas)
Do bagazu podrecznego nie mozna brac plynow powyzej 100 ml i UWAGA, oni to sprawdzaja naprawde szczegolowo. Ja mialem 60 ml w kieszeni i 120 ml w butelce a ze nie bylo na niej napisane ile ona miesci, bardzo dokladnie jej sie przypatrywano i wreszcie facet poszedl sie zapytac co z tym zrobic, podejrzewam ze nie byl pewny czy tam nie jest troche wiecej nizeli 100 ml, ale mialem szczescie i machnieto na to reka, wiec jezeli ma sie 120ml to lepiej przelac do dwoch np. 60 ml buteleczek a tych do 100 ml mozna miec wlasciwie kazda ilosc i nawet sie nie pytaja co w nich jest (moze warto pozbyc sie trupich czaszek, mowiacych o tym ze jest tam cos toksycznego)...
W Italii bylo troche lepiej, ale moze tylko dlatego ze sprawdzala mnie celniczka niepospolitej urody i nie moglem sie przestac jej przypatrywac...pomyslalem, ech jakie te Wloszki sa cudne i zaraz pomyslalem o mojej ex, ktora w polowie jest Wloszka i od razu mi przyszlo do glowy ze jakby byla nia w stu procentach, to moze nie musialbym o niej pisac "ex"...
Skoro juz pisze o dziewczynach to faktem jest ze w Krakowie zageszczenie pieknych dzierlatek na 100 metrow kwadratowych jest przynajmniej parokrotnie wieksze nizeli np w Paryzu, ktorego zreszta nie cierpie...
Niepotrzebnie obawialem sie wapowania w Polsce a okazalo sie ze jest zupelny luz w ogrodkach przy kawie, na ulicy i innych miejscach publicznych...Juz pierwszej nocy poszlismy na kawe do super baru, gdzies w okolicy BWA i pomimo ze czesc byla zaslonieta, nikt mi nic nie mowil...
Bardzo ale to bardzo bylem zdziwiony tym ze nigdzie nie widzialem waperow, pare razy tylko jakies laski z dlugopisopodobnym sprzetem, ale takze zdziwilo mnie ze prawie nikt nie palil zwyklych papierosow a ja Polske pamietam, kiedy taki Czesio i Jozio palili "Popularne" wlasciwie wszedzie a my ich nazywalismy "Popularnioki"...
Oczywiscie trzeba bylo sie przywitac z Wawelem i nastepne zdziwienie, ludzi na dziedzincu masa az trudno przejsc i NIKT nie pali ani nie wapuje az pomyslalem ze moze na zamku jest zakaz ale nigdzie nie widzialem znakow zakazu palenia, wiec by byc pewnym, podszedlem blisko ochroniarza i wypuscilem wielki oblok chmury a on nic, zero reakcji a musial to widziec, gdyz taka byla moja intencja...
Zdarzyla mi sie tez bardzo smieszna historia, nie wiem czemu ale w duzych sklepach wlancza sie "bip" jak przechodze i zostalem dwa razy zatrzymany przy wyjsciu i wreszcie ochroniarz doszedl do wniosku ze musze gdzies miec jakas nieoderwana metke i skonczylo sie na gdybaniu, ale drugim razem w innym markecie ochroniaz kazal mi sie cofnac i przejsc jeszcze raz a gdy bipnelo popatrzyl na mnie z podejrzliwoscia i nagle ujrzal w mojej dloni VooPoo Grag'a z ktorym wlasciwie sie nigdy nie rozstaje, otworzyl szeroko oczy i powiedzial "O k... z tego to musi byc buch" i tak troche pogadalismy i oboje zapomnielismy ze on mnie zatrzymal w celu wyjasnienia skad ten "bip"...
Oczywiscie odwiedzilem sklep waperski "Swiat Wapowania", ktory naprawde polecam, Mirek (?) potrafi doradzic,wytlumaczyc,pelna profeska, kupilem tam troche drutu plecionego SS (Wapuje tylko na TC i tak sie przyzwyczailem ze inne opcje mnie przestaly interesowac i nie wyobrazam sobie zmiany), kupilem litr bazy z szotami dla brata, ktory Mirek zmieszal na miejscu opowiadajac ciekawe historie dotyczace wapowania w Polsce i dajac sporo interesujacych rad...
Bylem na Szpitalnej, gdzie mial byc sklep waperski i nie znalazlem, chociaz wszedzie powlazilem...
Zauwazylem cos dziwnego co dotyczy nie tylko wapowania. Wiele sklepow jest w bramach i bardzo ciezko jest jest je znalezc, gdyz nie sa odpowiednio oznakowane a czesto w ogole nieoznakowane i zdarzylo mi sie pytac o sklep, stojac przed samymi drzwiami...
Jest tez jeden sklep blisko Kazimierza, ktory tez byl zakamuflowany i niemozliwy do znalezienia bez zapytania stojac piec metrow od niego...Tego sklepu nie polecam, facet nie byl pewny swoich cen mod'ow ktore mial na polkach, kiedy pytalem o aromaty, zaczal odkrecac butelki podstawiajac mi je pod nos, wiec wzialem kilka dla proby i juz w hostelu zauwazylem ze roznia sie one poziomem... Tez tam kupilem premix Seria z Mazur "Robak", ochyda, ale ma jeden plus, mianowicie podzialka nadrukowana na butelce, szkoda ze to nie jest standard, jezeli chodzi o wszystkich producentow...
Nie mialem juz czasu by isc jeszcze raz na Dluga do "Swiat Wapowania" a rozmawialismy o aromatach i bylo tam cos co mnie zaciekawilo...
Odwiedzilem tez jedna "Liniowke"?-sklep w srodku galerii, gdzie nawet ladna lecz dziwna pani odpowiadala na moje pytania jak robot, troche tak jak sie mowilo wierszyki w szkole i widzac mojego mod'a od razu zaproponowala "cudowny" liquid,akurat pod mod wysokiej mocy z niska opornoscia, liquid, ktory wielu staralo sie podrobic i nikomu sie nie udalo a chodzilo o miete z owocami firmy LiQueen Cold Berries. Wlalem to zaciagnalem sie i ani smaku miety ani owocow, jakis nieokreslony okropny smak, ktory zaraz mi przypomnial liquid chinski, kiedy jeszcze we Francji nie bylo specjalnej kontroli...Zalamalem sie, gdy przeczytalem "Made in China" i wszystko natychmiast zrozumialem...
Teraz juz wiem, dlaczego w Krakowie trzeba wiedziec o produktach i nawet jedzenie moze byc ochydne albo wspaniale, to samo z kawa, juz po paru dniach wiedzialem,gdzie kawa jest dobra a gdzie lura i niekoniecznie ma to cos wspolnego z wygladem lokalu...
Taak, Krakowa sie trzeba nauczyc i powdychac krakowski smog, by wiedziec gdzie co i jak...
Pozdrawiam...
When people agree with me I always feel that I must be wrong...