Na Święta odpaliłem tytoniówki. Virginia (11%) oraz Cabat X (8%) - zgodnie z przewidywaniami - są świetne. Dzięki @
Haze i @
Tommy Black za cynk oraz dawkowanie. Run'Y4 (15%) zasilił rzekę.
Natomiast wpis chciałem zrobić o Heliasie Lacky Straike (4%), który nie ma mikrorecki. Aromat wita nas wesołą czaszką na nalepce**. Niemniej jednak spróbowałem, z ciekawości. Jak przykładowo w Virginii idzie sobie wyobrazić, że jest to tytoń, bardzo dobrze odwzorowany nawet, to tutaj jest to tytoń >>spalany<<. Mgła imituje - do złudzenia - dym papierosowy. Jest to świetna mikstura dla tych, co akurat digitalizują nałóg. Etap przejścia byłby z takim aromatem zupełnie niezauważalny. Patrząc z drugiej strony barykady, to istnieje niezerowe prawdopodobieństwo powrotu wstecz. Stary nałóg nie rdzewieje. Technicznie jest świetny - dzięki @Vapelab. Tylko ta czaszka przypomina mi to, po co - tak naprawdę - rzuciłem palenie.
** Nie sposób też dociec z jakiego powodu została ona tam umieszczona. A szkoda, bo gdyby - tak jak w przypadku nikotyny - okazała się niegroźna, to chętnie bym sobie buteleczkę od czasu do czasu rozrobił. Opakowanie sugeruje "ketony dymowe". Jest to dość nieprecyzyjne określenie.
Karta tu niewiele nowego wnosi - wykryto
aldehyd octowy. Aldehyd od ketonu różni się zasadniczo lokalizacją grupy karbonylowej - keton ma ją między węglami, aldehyd między węglem a wodorem. Chińczycy
tu,
tu i
tu ketonem dymowym nazywają
3,5,5-Trimethylcyclohexane-1,2-dione. Jednak ani aldehyd octowy, ani 3,5,5-Trimethylcyclohexane-1,2-dione nie są oznaczane czaszką.