Po wielu latach niestrudzonych i ciekawych przygód waperskich po prostu musiałem sięgnąć po coś, co wapujący ludzie dawno temu uznali za żywą legendę naszego zachmurzonego świata, czyli coś z repertuaru californijskich Five Pawns.
5p.jpg
Nadarzyła się okazja, bo namierzyłem to w Europie.
https://www.vapvip.com/tienda/gb/134_five-pawnsPo tym, co wyrabia się ostatnio w USA, zostałem psychicznie zmobilizowany, bo to mogła być jedyna i ostatnia okazja w życiu, aby osobiście się przekonać czy słowo "legenda" jest tu na miejscu. Fakt, że nie są to oryginalne liquidy tylko tzw. boosty czyli ichnie premixy. Zakupiłem więc sławnego Castle Longa oraz nowsze osiągnięcie z tzw. czerwonej serii czyli Royal Tobacco. Te butelczyny przywołują miłe wspomnienia czasów przedpremixowych i wczesnego bimbrownictwa, gdy eliksiry były dostępne w większości jako gotowe liquidy w szklanych eleganckich buteleczkach, a w środku gęsty i cenny liquid typu premium. Ach, aż łza się w oku kręci.
Spodziewałem się jednego z dwóch, albo glorii i zachwytu albo wielkiego rozczarowania. Niestety moje przewidywania spełniły się w tej gorszej wersji.
Royal Tobacco to zwyczajna deserówka i przypomina chociażby Custarda od Tobacco Bastards. Nigdy nie paliłem tytoniu Habano, który niby ma symulować, ba nawet nie da się wyczuć żadnego tytoniu.
Za to Wysoki Zamek mnie powalił w sensie negatywnym tego słowa. Po wyjęciu z tekturowej tutki roztacza się przepyszny migdałowy zapach i tyle. Smak w czasie wapowania zaczyna się ostrym burbonem, zgodnie z opisem, ale kończy posmakiem jakby przypalonej folii. Żadnych migdałów, madagaskarskiej wanilii ani kokosa, albo inaczej wszystko to na raz czyni totalny absmak. Niby można przywyknąć, ale tak trochę na siłę.
Ci Californijczycy mają chyba inaczej ukształtowane receptory smaku. Doprawdy, nie wiem skąd ta legendarna sława na skalę światową. Ja wyleczyłem się z tej legendy i tyle.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.