Blady strach

Blady strach

Blady strach

Eksplozja popularności papierosów elektronicznych wśród dotychczasowych palaczy tytoniu wywołała panikę nie tylko koncernów tytoniowych i firm farmaceutycznych, lecz także eurodeputowanych i rządów. Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, pokazują nam one swe prawdziwe oblicza, a na owoce ich „troski o nasze dobro” nie przyszło długo czekać.

Dotychczas w Polsce czy Wielkiej Brytanii można było e-palić, sprzedawać, kupować i reklamować e-papierosy wedle własnego uznania. Ale oto czeka nas wdrażanie Dyrektywy Tytoniowej, zgodnie z którą: e-papierosy uznane zostały za zło nie tylko większe niż papierosy tradycyjne, lecz także broń atomowa, czy biologiczna, gdyż ich produkcję oraz dystrybucję obwarowano taką ilością zakazów i ograniczeń że sam ten fakt powinien budzić zdumienie. Stało się tak, przypomnijmy, pomimo apelu ponad 50 naukowców z 15 krajów do Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) o ponowne rozpatrzenie zamiaru zaklasyfikowania e-papierosów do grupy zwykłych papierosów i pomimo licznych dowodów, że ten akurat wyrób ułatwił wielu osobom pozbycie się nałogu.

Ale to nic dziwnego, skoro dotychczasowi palacze nie dość, że masowo przestają kupować obłożone akcyzą, wielce szkodliwe, tradycyjne wyroby tytoniowe, nie dość, że rezygnują z zakupów nieskutecznych środków NTZ (pigułek i plastrów antynikotynowych) sprzedawanych po zbójeckich cenach przez firmy farmaceutyczne, to jeszcze istnieje obawa, że w przyszłości nie dadzą zarobić na leczeniu raka i, być może, ku utrapieniu rządów, dłużej będą pobierać emeryturę.

Dlatego rządy oraz inne instytucje od pewnego czasu na gwałt produkują dokumenty takie jak np. „Zalecenie naukowe Grupy Badawczej ds. Regulacji Wyrobów Tytoniowych [TobReg]”, w którym piszą, że: „Obrót urządzeniami ENDS (tak określają m.in. papierosy elektroniczne) wiąże się z istotnymi kwestiami zdrowia publicznego i prowokuje konieczność wprowadzenia polityki kontroli i stosownych regulacji”. Obecnie zaś zajmują się wdrażaniem Dyrektywy Tytoniowej, z której treścią można się zapoznać pod tym linkiem: http://ec.europa.eu/health/tobacco/docs/dir_201440_pl.pdf (Tak się chłopaki zapędzili, że „uregulowali” nią także palenie ziół – to cała EU: ślimak to ryba, marchewka to owoc, więc cóż szkodzi… Pytanie co z recyclingiem wielce toksycznych opakowań po płynach do e-papierosów „o maksymalnej pojemności 2 i 10 ml” – będą wprowadzone specjalne kosze jak na baterie? A może nam każą je do Chin odsyłać…).

Bo cóż innego mogło skłonić Parlament Europejski do rozpoczęcia takiej krucjaty skoro:

Fakt 1 – tradycyjne papierosy szkodzą 1500 razy bardziej niż elektroniczne

Źródło: http://x2t.com/esmokinginstitute

W lipcu 2014 roku w laboratoriach koncernu tytoniowego Lorillard  przeprowadzono szczegółowe badania zawartości szkodliwych i potencjalnie szkodliwych składników aerozoli wytwarzanych w e-papierosach w porównaniu do składu dymu tytoniowego. Analizie poddano kilkadziesiąt substancji i związków chemicznych zawartych w dymie tytoniowym znajdujących się na „czarnej liście” 93. najbardziej szkodliwych i potencjalnie szkodliwych składników zawartych w wyrobach tytoniowych i dymie tytoniowym, na które narażeni są zarówno palacze, jak i osoby znajdujące się w otoczeniu osób palących, jaka w 2012 roku została opracowana przez rządową amerykańską Agencję Żywności i Leków FDA.  Badaniom poddano dostępne na rynku papierosy tradycyjne oraz e-papierosy z liquidami, z których pobrano blisko 800 próbek dymu tytoniowego i aerozolu wytwarzanego e-papierosach. Szczegółowe  analizy chemiczne dymu papierosowego i aerozolu wykazały, że e-papierosy wytwarzają około 1.500 razy mniej szkodliwych i potencjalnie szkodliwych składników w porównaniu do papierosa tradycyjnego.

Wyniki tych badań jednoznacznie potwierdzają wyniki analiz przeprowadzonych w 2013 roku przez zespół polskich naukowców z Zakładu Szkodliwości Chemicznych i Toksykologii Genetycznej Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu we współpracy z Uniwersytetem Kalifornijskim, które wykazały, że  w aerozolu generowanym w e-papierosach jest brak lub istotne zmniejszenie ilości związków zaliczanych do grupy związków szkodliwych lub potencjalnie szkodliwych w porównaniu do dymu tytoniowego  – mówi  dr Michał Kozłowski z eSmoking Institute.

Wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie koncernu Lorillard zostały ujawnione w specjalistycznym magazynie Regulatory Toxicology & Pharmacology.

Zobacz tłumaczenie wyników badań: PL Lorillard Comparison of select analytes in aerosol from e-cigarettes with smoke HPHC PL master.pdf

Zobaczy oryginalne wyniki badań:  ENG Lorillard Comparison of select analytes in aerosol from e-cigarettes with smoke HPHC EN master.pdf

Fakt 2 – nie ma dowodów, że e-papierosy są szkodliwe, a są, że pomagają wyjść z nałogu.

Źródła:

http://x2t.com/rynekzdrowia

http://x2t.com/1/rynekzdrowia

Papierosy elektroniczne są znacznie mniej szkodliwe od tradycyjnych, choć nie ma wątpliwości, że szkodzą jedne i drugie – takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych pod kierunkiem prof. Andrzeja Sobczaka w Zakładzie Szkodliwości Chemicznych i Toksykologii Genetycznej Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. W zwykłych papierosach jest ponad 5600 różnych związków (badania z 2012 r.) w tym np. tlenek węgla, który powoduje przemianę naszej hemoglobiny w karboksyhemoglobinę, utrudniając proces oddychania i funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego oraz liczne substancje rakotwórcze, których próżno szukać w papierosach elektronicznych.

W płynie (liquid) odparowywanym w e-papierosach dodatki te można policzyć na palcach jednej ręki. (Oprócz nikotyny są to: woda, glikol propylenowy lub gliceryna albo mieszanina tych związków, a także od kilku do kilkunastu substancji zapachowo-smakowych z atestami dopuszczalności do stosowania w kosmetykach i artykułach spożywczych).

Problem w tym, że wspomniane składniki podgrzewane są w elektronicznym papierosie do temperatury ponad 200 stopni, co może prowadzić do pojawiania się śladowych ilości formaldehydu i akroleiny acetaldehydu – związków uznawanych za kancerogenne i toksyczne. (Z badania wynika, iż ich stężenia – przynajmniej w niektórych poddanych badaniom liquidach – są dziesięciokrotnie mniejsze niż progowe stężenie formaldehydu w powietrzu, przy którym ponad 50 proc. osób odczuwa podrażnienie błon śluzowych).

Kwestią wymagającą poważnych badań klinicznych jest też odpowiedź na pytanie, jak osoby palące przez wiele lat e-papierosy reagują na wdychany codziennie glikol propylenowy i glicerynę. W ocenie dr Mirosława Dworniczaka, chemika, autora książki o e-papierosach, dwa ośrodki naukowe wiodą obecnie prym w badaniach nad e-papierosami. Pierwszy to grupa skupiona wokół prof. Riccarda Polosy, dyrektora Instytutu Medycyny Wewnętrznej i Immunologii Klinicznej Uniwersytetu w Katanii we Włoszech, gdzie prowadzone są badania chemiczne i kliniczne, a druga to zespół kierowany przez Dr Konstantinosa Farsalinosa z Grecji, która bada kwestię, jak e-papierosy oddziałują na układ krążenia.

Prof. Polosa nie doszukał się efektów ubocznych poza krótkotrwałymi – suchością w gardle i kaszlem oraz objawami uczulenia na glikol. Poza wymienionymi innych zagrożeń nie stwierdzono – relacjonuje wyniki włoskich badań dr Dworniczak. I przypomina, że glikol jest nośnikiem leków wziewnych podawanych po przeszczepach płuc.  Jednak w przypadku e-papierosów dawki glikolu są większe, przyjmowane niemal permanentnie.

Dr Konstantinos Farsalinos z Grecji ustalił natomiast, iż nie ma różnic w zakresie parametrów hemodynamicznych między osobami niepalącymi a użytkownikami e-papierosów oraz, że taka różnica istnieje między palaczami tradycyjnych papierosów, a osobami niepalącymi oraz korzystającymi z e-papierosów.

Podobnego zdania, tyle, że dotyczącego zagrożeń zewnętrznych związanych z e-paleniem jest dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii, który w wywiadzie udzielonym portalowi rynekzdrowia.pl stwierdził: „Nie jestem fachowcem, ale z dostępnych publikacji wynika, że e-papierosy są nieszkodliwe dla otoczenia, czyli palacz nie zatruwa innych. Mam nadzieję, że elektroniczny papieros może być jakimś rozwiązaniem dla tych, którzy koniecznie muszą uzupełniać nikotynę w organizmie, a nie będą przy tym truli innych.

Ponadto część badaczy zwraca również uwagę, że e-papierosy są bardzo skuteczne w przypadku osób, które chcą rzucić palenie, ale nie pomogły im w tym gumy do żucia, inhalatory, plastry itp. środki stosowane w nikotynowej terapii zastępczej. Obserwacje dowodzą, że wielu palaczy wspomagając się e-papierosem zerwało z nałogiem.

Pomimo tych sygnałów Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała, że dopóki nie zostaną przeprowadzone kompleksowe badania, włącznie z klinicznymi, dotyczące e-papierosa, producenci nie mają prawa reklamować tych wyrobów jako skutecznych środków nikotynowej terapii zastępczej.

Fakt 3 – co robią rządy oraz instytucje strzegące naszego zdrowia?

Rządy i instytucje (w tym WHO) są na te fakty głuche i z zapałem godnym lepszej sprawy korzystanie z e-papierosów „regulują” jak potrafią. Poniżej drobny wycinek skutków ich działalności:

  • Australia: sprzedaż e-papierosów zawierających nikotynę jest nielegalna.
  • Austria: produkt jest traktowany, jako urządzenia medyczne, a wkłady nikotynowe za produkty medyczne. W związku z tym e-papierosy muszą posiadać Oznaczenie CE, a wkłady nikotynowe muszą być uprzednio zarejestrowane, by e-papieros mógł zostać dopuszczony do legalnej sprzedaży.
  • Brazylia: całkowity zakaz dystrybucji urządzeń do e-palenia.
  • Dania: towar po części legalny, w związku z przeprowadzanymi aktualnie badaniami sprzedaż wkładów nikotynowych jest czasowo zakazane.
  • Finlandia: całkowity zakaz dystrybucji i reklamy; można jednak przywieźć sobie z zagranicy na tzw. własny użytek.
  • Holandia: dozwolone e-palenie, tak samo, jak dystrybucja sprzętu, ale obowiązuje zakaz reklamy.
  • Hongkong: posiadanie i dystrybucja nielegalna!
  • Kanada: prawo podąża w kierunku zakazu. Na razie każdy produkt związany z e-papierosami i zawierający nikotynę wymaga pozwolenia na import, sprzedaż i reklamę.
  • Malezja: e-papierosy tutaj to urządzenia medyczne, a wkłady nikotynowe to produkty medyczne; kupuje się je więc na receptę.
  • Nowa Zelandia: zgodnie z przepisami dopuszczenie do obrotu wymaga by wpierw e-papierosy były zarejestrowane jako lek.
  • USA: Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) decyduje o dopuszczeniu danego produktu służącego do e-palenia.

Skoro nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze… Dlatego e-papierosy, pomimo pozytywnych wyników badań będą sekowane, a takie np. GMO promowane. Nadzieja jednak, jak zwykle w tym, że każda taka akcja w końcu zrodzi reakcję, gdyż wszechświat jako całość zawsze dąży do równowagi. Nie zdziwię się zatem, gdy władza także i to spieprzy. W końcu wszystko co nas otacza od wieków istnieje nie tyle „dzięki” lecz „pomimo” jej usilnych starań.

 


 Mastertext
 29.05.2015r.