E-papierosy. Dyrektywa. Implementacja.

E-papierosy. Dyrektywa. Implementacja.

czesc_I

Tommy Black

Czasy nastały takie że już nic nie wiadomo. Nic nie jest pewne, śmierć i podatki wykluczamy. Pewne jest jednak to, iż zawsze warto rozmawiać, choćby po to aby móc wykluczyć jeszcze bezsens, głupotę, ignorancję i inne przypadłości dotykające najczęściej tzw. decydentów. Zapewne jest to już opisane w klasyfikacji ICD-10, więc nie będzie to przedmiotem naszych rozważań. Będzie nim sławetna dyrektywa tytoniowa i jej mgliście tajemnicza implementacja na grunt polskiego prawa. Ofensywa Aliantów w Ardenach była przygotowywana z mniejszą skalą poufności… Ale zacznijmy od samej dyrektywy. Mówimy o niej ciągle, ale mało kto tak naprawdę wie o co w niej chodzi, a kto ją czytał, to może lepiej nie pytać…Dyrektywę przybliży nam Stary Chemik:

Stary Chemik

Cała dyrektywa tytoniowa (DT) to dość duży i złożony dokument, napisany językiem typowym dla prawa unijnego, a więc mgliście jak dla normalnego człowieka. Na szczęście nas interesuje tylko jej część dotycząca e-papierosów. Co tam mamy istotnego? Może najpierw o liquidach – maksymalne dopuszczalne stężenie nikotyny 20 mg/ml, maks. pojemność buteleczki – 10 ml. Czyli – koniec z bazami 36 mg/ml w butelkach 100 ml – typowych dla rynku. Składniki LQ będą musiały być zarejestrowane, badane pod względem toksykologicznym itp. Każdy nowy liquid (i sprzęt) musi zostać zgłoszony władzom 6 miesięcy przed wprowadzeniem na rynek! To samo dotyczy importu – pół roku karencji.

Co do sprzętu – będzie musiał być tzw. tamperproof, czyli bez możliwości rozbierania. Chyba każdy rozumie, że to pożegnanie z obecnym sprzętem, z wyjątkiem prehistorycznego, jak też jednorazówek. Żadnych modów, żadnych składaków. Żegnajcie, wymienne grzałki – przecież nie da się wymienić bez rozbierania I napełnianie też musi być rozwiązane tak, aby uniemożliwić wycieki. Jak to zrealizować? Ktoś wie? I koniec z dużymi baniaczkami – maksymalnie 2 ml. Ciekawe czy wyobrażacie sobie realizację takich przepisów.

Odpuszczę w tym momencie różne inne szczegóły, jak np. konieczność poinformowania o dawce nikotyny wydzielanej i wchłanianej w trakcie standardowego użycia. A to wymaga badań farmakokinetycznych. Koszt takiego pojedynczego badania to kilkaset tysięcy złotych. A systemy ze zmiennym napięciem/mocą trzeba by badać na kilku nastawach. Jest jedno uregulowanie, z którym się zgadzam – zakaz sprzedaży nieletnim. To może tyle na początek, aby nie zanudzać. Reszta pewnie wyjdzie w dyskusji.

Tommy Black

No to już mamy jakieś pojęcie i punkt odniesienia,czy raczej punkty, a jak tę dyrektywę widzi codzienny użytkownik, czy ma jakieś obawy?

Mastertext

To po prostu grozą wieje. Ja rozumiem, że cały Euroland ma problemy budżetowe, i że, jak słusznie zauważył Alexis de Tocqueville, „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”, ale to nie jest zwykłe przegięcie lecz kupczenie na całego moim zdrowiem i życiem przez urzędników i lobbystów pigularsko- tytoniowych. Jestem konsumentem, który używa wyłącznie liquidów VG gdyż innych nie toleruje mój organizm, a korzystam z e-papierosów ponieważ, jak dowodzą badania, jest to mniej szkodliwa forma uprawiania nałogu niż konsumowanie w tradycyjnej formie tradycyjnych papierosów. Do tej pory nie miałem problemów z zakupem odpowiednich dla mnie płynów, choć są praktycznie niedostępne w polskich sklepach. Obecnie nie bardzo wiem gdzie je będę kupował, po ile będę za nie płacił i jakiej będą jakości, gdyż ma zostać zakazana ich sprzedaży przez internet. Nie wierzę w zbawczą moc pieczątki i podpisu, jestem natomiast święcie przekonany, że tak samo jak są fałszowane papierosy, paliwa, czy inne towary akcyzowe, tak samo zaczną być fałszowane liquidy, których ceny wzrosną. Przed wprowadzeniem państwowych regulacji nikt tego nie robił bo się nie opłacało, ale teraz pojawiły się sprzyjające warunki do takich działań. Tylko patrzeć jak usłyszymy o zgubnych, popartych dowodami, skutkach wapowania różnych bazarowych wynalazków, a na koniec się dowiemy o aferach przebijających pod względem wartości alkoholową, czy tę z solą drogową sprzedawaną jako spożywcza. Widać problem ze starzejącym się społeczeństwem i niedomykaniem się budżetu jest już tak wielki, że samo podnoszenie wieku emerytalnego nie wystarcza i próbują nas jeszcze wytruć. Powodzenia, i tak koszt utrzymania urzędników „stojących na straży dobra ogólnego” będzie wyższy niż podatki, którymi nas złupicie.

Tommy Black

Stary Chemik zapytał: – I koniec z dużymi baniaczkami – maksymalnie 2 ml. Ciekawe czy wyobrażacie sobie realizację takich przepisów. Oczywiście że sobie wyobrażamy, na pewno też lepiej wyobrażają sobie Ci pamiętający Milicję Obywatelską, teraz będzie po prostu Policja Waperska. Szanowny Obywatelu , Aspirant Leszcz, proszę okazać do kontroli swój baniaczek! No dobra, Mrożek się w grobie przewraca a Tocqueville tamże triumfuje. MT słusznie się obawia szarej strefy? Czarnego rynku, nie tylko z powodu podatków, czyli de facto cen, ale z powodu ograniczonej dostępności baz i liquidów? A z punktu widzenia lekarza? Czy takie restrykcje nie spowodują zatruć i innych dolegliwości? W końcu ludzie nie mając odpowiednich składników, będą używać, mieszać co się tylko da? To pytanie do chemika raczej, ale i chemik się wypowie…

refurbished

Zakładamy przebieg rzeczy podobny do podziemia alkoholowego. Istnieje “księżycówka”, uświęcona poniekąd tradycją, produkowana nieraz z dużą ilością “fuzli”, których obecność stwierdzamy po koszmarnych objawach dnia następnego. Niedoświadczeni potrafią zrobić również samogon o pewnej zawartości metanolu (przedgon). Są miliony pomysłów na odzyskiwanie etanolu z różnych produktów.

W przypadku płynów zawierających nikotynę nie będzie to proste – bazy będą niedostępne oficjalnie. Natomiast nie można wykluczyć importu. Aktualnie obawy budzi import baz z nieznanego źródła, w sytuacji nielegalnego importu obawy mogą tylko wzrosnąć.
Czego się boję? Nieznanego stężenia nikotyny i obecności innych, toksycznych substancji. Glikol propylenowy czy etylenowy to dla małych braci podobne substancje (dodali kiedyś do pasty do zębów).
Same restrykcje maja na celu ograniczenie niebezpieczeństwa. Ale po poczytaniu wypowiedzi na forach “poradzę sobie”… pomysłowość nie zna granic.
Kwestie bezpieczeństwa opakowań, czystości mikrobiologicznej czy daty przydatności do użycia możemy sobie podarować.
Tak, obawiam się pojawienia odpowiednika żula z fioletowym od denaturatu nosem, inhalującego pół tablicy Mendelejewa. I spróbuj wtedy ustalić przyczynę zatrucia, a co za tym idzie, dalsze postępowanie z zatrutym.

Stary Chemik

Właśnie! I tu wracamy do podstaw, czyli sensu tworzenia prawa, które będzie tak naprawdę w dużym stopniu martwe. Mówię tu o kwestiach sprzętu. Sklep nie będzie oferował czegoś o nazwie „e-papieros”, który nie pasuje do ustawy, ale określi to np. jako „inhalator osobisty”. Ba, sprzeda akumulator, rurkę metalową, grzałkę, trochę bawełny. Każdy z tych elementów jest poza ustawą, prawda? Zresztą, wielu jeszcze pamięta piwo „bezalkoholowe, oczywiście”. Wszyscy w zasadzie będą szczęśliwi, tylko to będzie zwyczajna fikcja. A może o to właśnie chodzi.

Gorsza sprawa z liquidami. Podobnie jak Mastertext i refurbished jestem przekonany, że pojawi się czarny rynek płynów. Poza wszelką klasyfikacją, poza kontrolą, robionych z technicznej nikotyny, gliceryny czy glikolu. A jak będą w nim pływać jakieś chachmęty, to się przesączy przez szmatkę albo chleb. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać – media dostaną pewnie w miarę szybko pierwszego trupa, a jak wiadomo, to napędza czytelników. A lekarze będą mieli podobne problemy toksykologiczne do rozwiązania, jakie mają teraz z ludźmi po dopalaczach.

Natura nie znosi próżni, a niektórzy ludzie, widząc szansę bardzo łatwego zarobku, nie cofną się przed niczym. I to jest naprawdę groźne. Czy ustawodawcy nie zdają sobie z tego sprawy? Nie wierzę. Aż tacy głupi nie są. Na pewno zdaje sobie sprawę wiceminister zdrowia, Radziewicz-Winnicki, z którym rozmawiałem o tej sprawie osobiście w czerwcu zeszłego roku, w radiu TOK FM.

Ale mniejsza o to – teraz istotniejsze jest coś innego. Powiedzcie mi panowie czy widzicie w tym momencie jakieś wyjście z sytuacji. Mamy konkretne warunki brzegowe, czyli dyrektywę. Jak można ją implementować w taki sposób, aby chmurzący ponieśli jak najmniejsze straty?

Tommy Black

Z czyjego punktu widzenia jak najmniejsze straty?

Stary Chemik

Z naszego – tylko i wyłącznie. Jak opowiadał kiedyś na koncercie Andrzej Poniedzielski: „trzeba znaleźć ścieżkę pomiędzy młotem i kowadłem w momencie zetknięcia się obu tych przedmiotów”. One zetkną się za chwilkę, margines błędu jest nikły. Władza chce przepisać po prostu dyrektywę do ustawy, bo tak najprościej. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, bo dyrektywa nie stanowi np. jakie badania trzeba robić dla LQ, kto ma je robić itd. A to może być kluczowe. Bo tak naprawdę tylko prof. Andrzej Sobczak ma pojęcie co należy badać. Tego nie zrobi pierwsze z brzegu laboratorium, nawet akredytowane. A co gorsza – o zakresie badań znowu zadecydują urzędnicy, którzy się na tym nie znają.

refurbished

Dla liquidów wystarczy wymóg posiadania atestu PZH. Nie wymaga to przedstawiania wyników skomplikowanych badań, jest to tylko zgłoszenie składu proponowanego produktu. Biada temu, komu udowodnią odstępstwo. Nie jest to gwarancją, ale zdecydowanie zwiększa poziom zaufania. Tak są wprowadzane do obrotu suplementy diety. Oczywiście oznakowanie i opakowanie to odrębne przepisy.

Mastertext

Oczywiście, że istnieje wiele możliwości implementacji dyrektywy w taki sposób by nowe prawo zbytnio nie zabolało waperów – wystarczy ściśle zastosować się do litery dyrektywy tzn. np. nie wprowadzać akcyzy, rozróżnić liquid jako produkt konsumpcyjny od jego nikotynowych składników nabywanych w charakterze surowców, dopuszczonych do rejestrowanego obrotu w większych opakowaniach, wprowadzić dla firm koncesje na produkcję liquidów z zamiarem sprzedaży, dopuszczając równocześnie wytwarzanie na rejestrowany użytek własny, nie zakazywać nabywania płynów do e-papierosów przez Internet, bądź tak te zakupy unormować by małoletni nie mieli szansy na ich dokonanie, etc.

Tak się jednak nie stanie, przynajmniej nie w Polsce – kraju w którym, przypomnijmy, poziom akcyzy na wyroby tytoniowe osiągnął w 2014 r poziom zaplanowany przez EU na rok 2018. Ustaliliśmy już, że władze zdają sobie w pełni sprawę ze szkód jakie nam mogą wyrządzić. Nazwijmy więc rzecz po imieniu – implementując dyrektywę tytoniową nasz rząd umyślnie sprzeda nas oraz nasze zdrowie zainteresowanym korporacjom, a potem złotouści zajmą się tłumaczeniem, że „nie chciał ale musiał”. Nam pozostanie nic innego niż, jak zwykle, „jakoś” sobie z tym poradzić. Nie wątpię, że i tym razem się uda.

Tommy Black

Zabrałem Staremu Chemikowi pytanie z poprzedniej wypowiedzi. A zabrałem, ponieważ było mi potrzebne do zakończenia pierwszej części naszego panelu. Oddaję je zatem i od niego rozpoczniemy drugą część.

Stary Chemik

Spytałbym może, jak dotrzeć do decydentów? Macie jakieś pomysły?

Tę drugą część przeczytacie za kilka dni. Do tej możecie dodawać w tym temacie uwagi i komentarze.Te najciekawsze i wnoszące coś istotnego,ciekawego,do dyskusji
zamieścimy w panelu zapraszając autora,lub autorów do dalszej dyskusji.
Cały panel ,składający się z 3 części,zredagujemy i prześlemy do mediów,oraz czynników decyzyjnych kompetentnych w sprawach dyrektywy.
Zapraszamy, bo warto coś w końcu w naszych sprawach wyciągnąć poza naszą piaskownicę!

czesc_II

Tommy Black

Zabrałem Staremu Chemikowi pytanie z poprzedniej wypowiedzi. A zabrałem,ponieważ było mi potrzebne do zakończenia pierwszej części naszego panelu. Oddaję je zatem i od niego rozpoczniemy drugą część.

Stary Chemik

Spytałbym może: jak dotrzeć do decydentów? Macie jakieś pomysły?

refurbished

Mój pomysł na dotarcie do decydentów. Zaprosić do wzięcia udziału w GFN 5/6 czerwca w Warszawie. To niedługo. Pewnie zaproszenia już dawno dostarczone.
Innych jak merytoryczne argumenty światowych naukowców, zapoznanie się u źródła z rozwiązaniami w innych krajach rozwiązań nie widzę. Udział w forum będzie dla mnie sprawdzianem wiarygodności rządzących. Ich chęci do rzetelnego sprawowania powierzonej im funkcji.

Tommy Black

No tak, masz pewnie na myśli główne tegoroczne hasło GFN – „Where science and policy meets” – „Miejsce, gdzie nauka spotyka się z polityką”. Ja bym tam polityków trzymał z daleka od nauki, to się jakoś nigdy dobrze nie kończyło. W wypadku GFN ,nawet nie zaczęło,bo któż z polityków tam zawitał w czasie poprzedniej edycji? No i co ci politycy mogliby wnieść ciekawego do sesji i paneli naukowych? To nie jest miejsce na bełkot i wyświechtane frazesy. Ale zgadzam się, do nich, jako decydentów trzeba jednak dotrzeć i to jak najszybciej. Ale nie w formie zaproszeń na naukowe sesje z których nic nie zrozumieją. Ich trzeba karmić owocami takich sesji. Spójnym, rzeczowym, naukowym przekazem, czym są e-papierosy i dlaczego są zdrowsze, dlaczego należy je promować,albo przynajmniej nie przeszkadzać.

refurbished

Zgoda, politycy „z krwi i kości” nie są podejrzewani o czynny i sensowny udział w forum. Natomiast w ścisłym kierownictwie prócz ministra jest jeszcze 3 lekarzy. Nie muszą się koniecznie odzywać, wystarczy, że posłuchają ze zrozumieniem.
Bez merytorycznych argumentów które przedstawią w rozmowach na szczycie nie widzę szansy na sukces. Lekarze mają pewne doświadczenie w udziale w zebraniach naukowych. Potrafią też (przeważnie) myśleć i zadawać pytania.
Beata Małecka-Libera, Igor Radziewicz-Winnicki, Piotr Warczyński
To tych decydentów miałem na myśli.

Stary Chemik

Nie wierzę, że się ktoś z polityków pojawi na GFN. Niestety. W zeszłym roku rozsyłaliśmy zaproszenia do ministrów zdrowia, gospodarki, do kancelarii premiera. Zero odpowiedzi. Byłem w TOK FM, w drodze do centrum proponowałem jeszcze wiceministrowi zdrowia, aby wpadł sam albo wysłał kogoś. Zero efektu.
Zgadzam się z Tommym – podsumowanie w skondensowanej formie powinno dotrzeć wszędzie, gdzie się tylko da. Do polityków, rządu, samorządu lekarskiego, organizacji antytytoniowych i wielu, wielu innych. Żadne raporty na 100 stron. Krótki, maksymalnie dwustronicowy prosty komunikat. Nie łudźmy się, dłuższy powędruje do kosza bez czytania.
Ale tak naprawdę to przydałyby się kontakty osobiste z politykami. Tylko… kto z chmurzących takie ma? A może jednak mocniej uruchomić media – co o tym myślicie?

Tommy Black

Media to takie mechanizmy,które uruchamiają się same. I jak każdy mechanizm potrzebują jakiegoś bodźca,zapłonu do startu. Czy myślicie że te wszystkie idiotyczne artykuły o e-p,wymyśliły same media? Ktoś im je podsunął,ktoś je nakręcił. A często i sowicie wynagrodził. My nie korzystaliśmy z takiej drogi. Dlatego zostawiłbym na razie decydentów.W naszym imieniu do decydentów powinny docierać właśnie media. I rzetelni naukowcy, też za pomocą tychże mediów. I teraz pytanie, jak kupić media?

Mastertext

To pytanie jest przedwczesne. Fakty są następujące: waperzy, jako konsumenci, nie mają swojej ogólnokrajowej reprezentacji (poza skrzętnie ukrywającym się przed wszystkimi SUEP) więc wszelkie akcje w stylu „wyślij list do polityka” mogą być prowadzone przez nich co najwyżej z pozycji krowy, pragnącej zaistnieć z własnym zdaniem na ogólnopolskim zjeździe hodowców wołowiny. Z kolei STEP – powołana pod egidą grupy CHIC platforma wymiany doświadczeń i współpracy pomiędzy firmami działającymi w szeroko pojętej branży elektronicznych papierosów w Polsce, choć stara się być bardzo aktywna, to na razie sukcesy ma niewielkie, a jej pozycja, jako lobbysty, w porównaniu z BIG T i BIG P, jest, co najwyżej, marna. Z drugiej jednak strony, Chiny już zaczynają EU pokazywać „rogi” wprowadzając różne regulacje utrudniające firmom zewnętrznym dostęp do ich wewnętrznego rynku, a w cywilizowanym świecie stale rosną w siłę organizacje waperskie oraz lobbingowe zdające się sprzyjać korzystaniu z e-papierosów. Tak więc najpierw się zorganizujmy, potem stowarzyszmy z ruchami w innych krajach, a następnie zacznijmy podważać wiarygodność lobbystów z BIG T i BIG P oraz trzymających z nimi instytucji i polityków. Innej drogi nie ma. Pozostaje jeszcze kwestia kasy bo za „co łaska” od niektórych waperów nie uda się uprawiać jakiejkolwiek polityki.

Tommy Black

Tak więc najpierw się zorganizujmy – czy masz na myśli jakąś instytucjonalizację, czy wypracowanie własnego,jednolitego w miarę oczywiście,stanowiska?

Mastertext

Jedno i drugie, z tym, że nie ma się co za to zabierać jeżeli nie będzie twarzy, szyldu, programu i środków. Sytuacja wygląda następująco – przy stole siedzi kilku urzędników, którym jest wszystko jedno co robią, bo i tak im płacą, obok nich siedzi kilku lobbystów w dokładnie takiej samej sytuacji, a my się chcemy do nich dosiąść pracując w czynie społecznym? Nie tędy droga, bo nas wezmą na przeczekanie lub zastosują jakiś inny sprawdzony manewr, o ile w ogóle raczą nas wysłuchać. Oni się muszą z nami z jakiegoś powodu liczyć, a więc się nas bać. Gdybyśmy powołali do życia np. portal podobny do salon24, ale dotyczący zdrowia nałogowców, e-palenia, szkodliwości leków i tytoniu lub czegoś podobnego (ew. nawiązali z czymś takim współpracę), a następnie to źródło i obecne na nim treści rozpropagowali wśród mediów, może coś by wyszło. Tyle, że za tym musi stać jakaś twarz i jakaś siła, bo ktoś musi być naszym reprezentantem/stroną do rozmowy z innymi. Reasumując trzeba w sposób inteligentny uszyć marynarkę do guzika, a potem działać konsekwentnie. Pamiętam jednak co się działo, gdy na forum pojawił się SUEP. Jak się to nowe zacznie, to się zaczną środki, zacznie się kręcenie lodów, etc. Ktoś kto by to miał poprowadzić musiał by mieć skórę grubą jak na byku.
W przeciwnym razie możemy tylko czekać organizując „podziemie” – będzie trochę na skróty, ale za to skuteczniej.

refurbished

Truizmem byłoby proponować ścisłą współpracę z ośrodkami badawczymi … ale dla mnie to najważniejsze argumenty. Stanowisko? Punkt po punkcie co z dyrektywy do wyrzucenia. Kasa? Ktoś poza Chic jeszcze na tym biznesie zarabia przecież. Ludzie? Tu problem, kto znajdzie czas na „lobbowanie”.Forma? Stowarzyszenie już jest. Dwa nawet. Omnium trinum perfectum? Frontman? … ??
Website oczywiście tak.

Stary Chemik

To może jeszcze ja dwa słowa o mediach. Nie kupią ich chmurzący, bo ich na to nie stać. Może ich kupić jedna czy druga firma e-fajkowa. No może jakaś trzecia i czwarta. Ale czy będą chciały? Jeśli będą lobbować, to raczej nie drogą przez media, tylko innymi ścieżkami. I zapewne tak już robią, ale dbając o swoje sprawy. Na pewno robią to firmy z Big Tobacco, wietrzące interes.
Ja bym raczej upatrywał szansy w prywatnych kontaktach chmurzących z mediami. Kiedyś dzięki takim kontaktom udało mi się upchnąć dość spory tekst o e-papierosach w Wyborczej i o nikotynie w „Wiedzy i życiu”, ale drugi raz się to raczej nie uda. Może Wy macie jakieś lepsze pomysły?
Ma rację Mastertext mówiąc o SUEP i STEP. SUEP chyba już istnieje tylko szczątkowo, bo nawet ich strona zniknęła. Zorganizować się? (Tu głęboko wzdycham) Ja już w to przestałem wierzyć. 1,5 roku temu wierzyłem, że powstanie stowarzyszenie. Formalnie powstało, ale chętnych do roboty brak. Ktoś będzie chętny tworzyć kolejne?

refurbished

Tak, mogę pomóc w działaniu kolejnego stowarzyszenia. Mogę zaoferować pomoc w przetłumaczeniu z angielskiego na polski i z polskiego na „nasze” tekstów medycznych. W wyborze najistotniejszych pod względem medycznym wniosków. Również do opublikowania w sieci.

Stary Chemik

Problem w tym, że do stworzenia stowarzyszenia potrzeba co najmniej 15 osób, w tym kilku, które będą mogły poświęcić kilkaset godzin na konkretne działania przy organizacji tegoż. Na zrobienie statutu, rejestrację itp. Nie wiem, czy ma to sens. Poza tym – musimy wziąć poważnie pod uwagę czynnik czasu. Ustawa będzie lada moment gdzieś tam ogłoszona. Trzeba będzie działać ad hoc, nie będzie czasu na tworzenie nowego stowarzyszenia – ten proces trwa co najmniej kilka miesięcy. A do tego czasu raczej będzie już pozamiatane.
A może wykorzystać istniejący już SUEP? Gotowy, zarejestrowany? Dołączyć i rozruszać. Obawiam się jednak, że znajdą się 2-3 osoby, a reszta i tak będzie miała to gdzieś. Takie, moi drodzy, są realia. Paru ludzi zacznie coś robić, a reszta z boku będzie się zastanawiać, co oni z tego będą mieli. Bo jasne jest, że jakieś tam lody muszą kręcić. Ja już to przerabiałem.
Postawię sprawę jasno – na tłumy nie ma co liczyć. Nawet na tuzin.

Tommy Black

No to oddaliśmy hołd tradycji, a nawet wykazaliśmy w tym inwencję. Ale skoro sprawy stawiamy jasno, to dość tych narzekań. Czy to od razu musi prowadzić do podziemia? To mi się kojarzy z wojną, wojny nawet ostatnio są modne, tylko że porażki nigdy. To tylko my w tym kraju do niedawna celebrowaliśmy nieustannie, nieustanne porażki. Świat się zmienia, zmieniła się Polska. Jesteśmy nowoczesnym państwem w środku nowoczesnej Europy. Europy w której każdy ma prawo do walki o swoje prawa i przywileje. Na tym polega współzawodnictwo, to jest motorem postępu. Nie wojna, partyzancka,czy podziemna. Nie jest nam potrzebna żadna wojna, a w związku z tym całe kompanie żołnierzy. No to teraz, żebym pozostał wiarygodny proponuję kogoś zaatakować. Kto może dokonać rozpoznania? Na początek zaatakujmy SUEP…

refurbished

Znalazły się 4 zainteresowane osoby. Niestety strona SUEP niedostępna. Schadenfreude na znanym forum wydała owoce. Ale może coś się w tych zgliszczach tli jeszcze, może da się rozdmuchać. Nocnika pod łóżkiem stawiał nie będę z wiadomych powodów.

-Stary Chemik

Nie mam nic przeciw zaatakowaniu SUEP. Może to coś rozrusza. Jedno jest pewne – trzeba to robić tu i teraz. Ruszyć od razu, sprawnie. Stworzyć grupę szybkiego reagowania – takie nasze Delta Force. Jeśli uda się zebrać choćby tuzin ludzi, mamy szansę. Zbierzemy?

Tommy Black

To było dobre i kluczowe pytanie, choć podszyte jakąś magiczną numerologią, ale tuzin jest akceptowalną liczbą, jeśli wykluczymy seks zbiorowy. Nie w ilości, a w jakości jednak siła. Pokłosiem naszego Panelu są już działania, otrzymaliśmy mocne wsparcie, mamy co i gdzie tworzyć. Waper Delta Force – to kryptonim naszej operacji. W przeciwieństwie do wielu innych będzie ona jawna. No i nikogo nie zaatakujemy,bo tego po prostu nie umiemy. Chcieliśmy SUEP, ale za wcześnie odkryliśmy mapy sztabowe i SUEP się okopał. W III części Panelu będzie już profesjonalnie…

czesc_III

Tommy Black

W poprzedniej części oddawaliśmy się narzekaniu, na tę część zapowiedzieliśmy już działania. No i czas się z tych zapowiedzi wytłumaczyć. Staremu Chemikowi marzył się tuzin chętnych który był potrzebny do podjęcia jakichkolwiek działań. Z tym jak się okazało problemu nie było. (cóż znaczy mała wstawka o seksie…). Teraz czeka nas ta właściwa i trudna praca, bowiem organizacyjnie jesteśmy już na finiszu. Jak, mając internetowe narzędzia dotrzeć do ludzi, do decydentów, do mediów? Czyli trochę wracamy do początków dyskusji, ale teraz już mamy narzędzia,więc będzie konkretniej…

Mastertext

Może będzie, może nie – wszystko zależy od stopnia w jakim „zostało pozamiatane”. W końcu jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o produkcję wyrobów tytoniowych, więc presja może być jeszcze silniejsza. Nam pozostaje jedynie nagłaśniać sprawę i liczyć, ze wydarzy się cud. Ostatnio np. Duńskie Ministerstwo Zdrowia wbrew wcześniejszym ustaleniom podjęło decyzję o opóźnieniu wprowadzenia Dyrektywy na po tamtejszych wyborach tzn. na koniec października br., a pamiętajmy, że cały czas Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nie odpowiedział na pytania otrzymane od Totally Wicked, dotyczące kwestii, czy Artykuł 20. dyrektywy tytoniowej rzeczywiście łamie prawo UE podpinając papierosy elektroniczne i płyny pod tę samą grupę regulacji, która obejmuje tytoń i regulując je ostrzej niż niektóre wyroby tytoniowe.

Stary Chemik

Ano tak – narzekać jest prosto, burzyć też. Budować trudniej. Bo nie wystarczą pomysły, trzeba też ludzi. I to ludzi, którzy nie będą na starcie pytać o pensje i premie, tylko poświęcą trochę czasu dla wspólnego celu.

Wrócę teraz może na chwilę do tytułu tego mini-serialu. E-papierosy, sprawa jasna. Dyrektywa – no niestety też. To jest to, co musimy mieć cały czas na uwadze, gdy myślimy o implementacji. Szkoda, że to nie my mamy decydować o implementacji, ale może jest szansa, abyśmy choć trochę na nią wpłynęli. To jedna sprawa. A druga jest taka, że trzeba mieć miejsce dyskusji. Mój blog z definicji nie bardzo może być takim miejscem. Fora… jakakolwiek dyskusja zniknie pod stosem postów. Wniosek mój jest prosty: niezbędna jest nasza piaskownica, w której będzie można coś z piasku sobie budować. Nie ukrywajmy zresztą, że taki pomysł był już dyskutowany tu i ówdzie, ale zawsze brakowało sił i ludzi, aby coś z tego się wykrystalizowało.

Jak myślicie, Panowie – uda się coś w końcu zrobić? A jeśli tak, to jak to „coś” powinno wyglądać?

refurbished

Moim zdaniem jedyne, czym możemy się podeprzeć to merytoryczne dane. Mamy ich już teraz w dyspozycji sporo, co chwilę przychodzą nowe. Jak już tu wcześniej padło, potrzebny jest zwięzły, treściwy przekaz – powiedzmy objętości 1 strony A4, skierowany bezpośrednio do decydentów – do przekazania również mediom. Z takim materiałem (ulotką) można przebić się i do szerszych warstw społeczeństwa, kolportując je w miejscach sprzedaży e-papierosów. Bo tylko w ten sposób można dotrzeć do rzesz nie wchodzących na trawnik. Pytanie, czy ESW zdecyduje się na współpracę.
Ten materiał oczywiście również w necie, ale co do sposobów rozpowszechnienia niech się wypowiedzą bardziej zorientowani.
Co widziałbym w takim materiale?
Fakty dot. używania e-fajek (z odnośnikiem do prac naukowych drobnym drukiem u dołu).
Fakty dot. dyrektywy.
Możliwości decydentów.
Apel do decydentów i wyborców.

Tommy Black

No więc spróbujmy zebrać te fakty i wyartykułować podstawowe tezy apelu. Możliwości decydentów pomińmy, bowiem ich możliwości z jednej strony skutecznie ogranicza sama Dyrektywa, a całego wachlarza innych możliwości chyba nie znają Oni sami. Na razie nie znają, ale mają przecież nas i my zamierzamy w tym pomóc.

Stary Chemik

Właśnie – jest dyrektywa. I na moje oko będzie ona przepisana tak jak jest. Zastanawiam się, czy są możliwe jeszcze jakiekolwiek ruchy. Ja odniosę się tylko do części „liquidowej”, chętnie zaś posłucham, co inni mają do powiedzenia w kwestii sprzętowej. I tak – nie przeskoczymy podstawowych ograniczeń, czyli 10-ml butelek oraz stężenia nikotyny 20 mg/ml. Idiotyczne? Wiem, ale cóż. Ważne natomiast jest to, jakie badania powinny być prowadzone. I tu rzuciłbym hasło AEMSA. To taka amerykańska organizacja, która wprowadziła dobrowolne normy badań liquidów. Efektywne, bo proste. W skrócie – oznaczamy w zasadzie tylko nikotynę (metodą miareczkową, a więc prostą). Resztę załatwiają nam normy zewnętrzne. Ktoś spyta – jak to? A metale? A glikol etylenowy? No właśnie – wystarczy wymóg, aby każdy surowiec miał certyfikat farmakopei. Nikotyna, glikol, gliceryna. Aromaty – tylko takie, które wolno stosować w żywności – z odpowiednimi swoimi certyfikatami. I tak naprawdę to załatwia wszystko! Rozmawiałem na GFN z szefem AEMSA, Lou Ritterem. Ich standard jest otwarty – można się na nim wzorować. Po co więc wyważać otwarte drzwi. I taki jest mój postulat.
Warto też przyjrzeć się całemu ich standardowi – od ubrań na produkcji aż do tego, co zrobić z pracownikiem, który ma katar. A wszystko ma zaledwie 10 stron. Klarowne i jednoznaczne.

refurbished

Z pewnością popieram zakaz sprzedaży małolatom. Sprzęt pozostawiłbym jak jest, bo to walka z wiatrakami.

Mastertext

Minimum to rezygnacja z akcyzy oraz niewprowadzanie zakazu handlu przez Internet dla dorosłych przynajmniej w obrębie Unii Europejskiej. (Separację małoletnich można zapewnić poprzez postawienie wymogu płatności odpowiednią kartą lub bezpośrednio z rachunku i wysyłania wyłącznie na adres właściciela). Kolejnym „udogodnieniem” byłoby umożliwienie zarejestrowanym (czy jakoś tak) waperom nabywania ilości hurtowych (liquidów i ich komponentów) na własne potrzeby od podmiotów prowadzących rejestrowany obrót nikotyną bez ograniczeń. (Chodzi o to, by zmniejszyć konieczność kupowania po kilkaset buteleczek na osobę rocznie). Ale, jak znam życie, wyjdzie jak zwykle – będzie akcyza, drogi liquid i takie obostrzenia, że aż wszyscy jękną, bo po to została wymyślona cała ta dyrektywa. To dokument wymyślony przez łapowników i złodziei dla łapowników i złodziei, a tacy mają gdzieś nasze racje. Przypomnę, że do dziś nikt nie przedstawił jakiegokolwiek rzetelnego argumentu na poparcie zapisów tej dyrektywy w odniesieniu do e-papierosów, bo całe to gadanie o tym, że nieznane są skutki długotrwałe można włożyć między bajki. Już bardziej uzasadnione byłoby zakazanie nadawania dzienników telewizyjnych, gdyż od lat obserwujemy jak to za ich sprawą postępuje totalne zidiocenie społeczeństwa. To nie decydenci są nieświadomi – oni są świadomi pozytywów związanych z e-paleniem i dlatego, z uwagi na budżet bezczelnie palą głupa. Ale „przeżyliśmy potop szwedzki”…

Tommy Black

Tak, dzięki pokojowi zawartemu w Oliwie przeżyliśmy i nawet zaczęliśmy się rozwijać i to bez pretensji do szwedzkiego tronu. Czyli można zrezygnować z rzeczy mniej ważnych,aby jednak móc realizować swoje cele. Ba, te cele niekoniecznie muszą być owocem pokoju poprzedzonego jakąś wojną, choć chcieliśmy tu napadać i może nawet grabić… Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu że cała ta Dyrektywa, a szczególnie jej art.20, jest wielką napaścią właśnie. Jeszcze trudniej oprzeć się wrażeniu iż jest to napaść dość prymitywna, używająca siły w majestacie prawa, czyli to napaść nowoczesna, cywilizowana. Tyle że jak każda napaść,brutalna i nie licząca się z napadniętym. Bo ja tak właśnie tę Dyrektywę odbieram. Pomijam tu emocje, choć napaść Parlamentu Europejskiego na znaczną część swoich obywateli będących w dodatku w mniejszości chluby mu,Parlamentowi, nie przynosi a konotacje budzi wybitnie niesmaczne.

Stary Chemik

Podpiszę się pod tym, co mówi Mastertext. Stanowcze „nie” dla akcyzy oraz zakazu kupowania przez Internet. Skoro można w taki sposób kupować tytoń i alkohol, to byłaby to zbyt duża szykana w stosunku do e-fajek.

Mastertext

W pionierskich czasach motoryzacji obowiązywał przepis nakazujący by przed każdym automobilem szedł facet z latarnią i ostrzegał wszystkich, że oto za chwilę na drodze pojawi się warkoczący i ziejący spalinami smok. Dyrektywa Tytoniowa (Art. 20 pkt.2) wprowadza obowiązek zgłaszania na sześć miesięcy przed planowaną datą wprowadzenia do obrotu wszelkich wyrobów związanych z e-paleniem. Śmieszne – niekoniecznie, skoro „państwa członkowskie mogą pobierać od producentów i importerów proporcjonalne opłaty za otrzymywanie, przechowywanie, przetwarzanie i analizę przekazanych im informacji” oraz wprowadzać dalsze ograniczenia powołując się na „istotną zmianę okoliczności”, rozumianą jako „wzrost wielkości sprzedaży danej kategorii wyrobu o co najmniej 10% w co najmniej pięciu państwach członkowskich”. (Czytaj: módlcie się dziatki, by te wasze e-papierosy nie stały się bardziej popularne niż obecnie, bo „w trosce o wysoki poziom ochrony zdrowia, uwzględniający w szczególności wszelkie zmiany oparte na faktach naukowych” my eurodeputowani jeszcze bardziej wam na nie śrubę przykręcimy). Jedyna nadzieja w tym, że nasi włodarze nie przyłożą się zbytnio do jej implementacji i w ten sposób uda nam się jeszcze jakiś czas podryfować. To kolejne moje życzenie odnośnie kierunku w jakim powinno iść tworzenie krajowych przepisów, ale i tak jestem raczej sceptyczny czy zdołamy za pomocą dostępnych nam środków przekonać do tego naszych decydentów. Tak czy inaczej, poddać się nie możemy.

Tommy Black

Na szczęście czasy kiedy urzędnicy mogli decydować o postępie technologicznym mamy już za sobą. Jakoś nie wyobrażam sobie aby jakakolwiek dyrektywa mogła tego dokonać, czyli postęp zahamować. Nie dziś. No i trudno w tym miejscu nie zapytać, co zrobiły koncerny tytoniowe w dziedzinie tego postępu? Czy nastąpiły jakieś zmiany w produkcji papierosów? Chodzi mi oczywiście nie o technologię cyklu produkcyjnego (więcej, taniej) ale o aspekt zdrowotny. Palenie tytoniu z dnia na dzień nie okaże się zdrowsze, ale przecież to nie tytoń jest najgorszym składnikiem papierosów. Natomiast e-papierosy te pond 4000 substancji wyeliminowały. Nie stanowią zagrożenia dla e-palaczy (ta nazwa, to pierwsza rzecz do zmiany), bo ich po prostu nie ma. I to powinniśmy dość mocno zaakcentować.

Mastertext

„Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską” stwierdził kiedyś Aureliusz Augustyn z Hippony. Ja ze swojej strony dodam, że „wskazując garbatych nigdy nie dowiedziesz, że sam jesteś prosty”. Zacznijmy nawoływać do wprowadzania zakazu wydychania pary w zimne dni przestrzeni publicznej – bo nam się kojarzy z dymem, a dym to wiadomo – jest szkodliwy i powoduje bierne palenie.

Tommy Black

No i okazuje się że jednak czeka nas walka. Nie z kimś, a o coś. Czyli musimy po prostu rozpocząć prace u podstaw. Uświadamiać czym są te nasze e-papierosy i dlaczego nie zawierają tych wszystkich trujących substancji obecnych w zwykłych papierosach. Bo że zawierają nikotynę,to jest oczywiste,choć bardziej uprawnioną jest teza – mogą zawierać ,bo ilość tej nikotyny waper może sobie dawkować sam. Może nawet całkowicie z niej zrezygnować. W zwykłym papierosie tego nie zrobi. Papierosy Light to już zakazana „ściema” marketingowa.

Mówiliśmy wcześniej o Waper Delta Force jako o kryptonimie tajnej operacji. Pół żartem pół serio, oczywiście. Obiecywaliśmy i sobie i Wam jakieś działania. Czas na realizację… Waper Delta Force już w jawnym przekazie zamieniliśmy na Salon Rozchmurzonych. No i znaleźliśmy pierwszego sojusznika, któremu oddam głos na koniec.

Stary Chemik

Cóż mogę powiedzieć… jak najbardziej popieram tę ideę. Będę ją propagował także na moim blogu. Włączę się w prace zmierzające do przekazania ustawodawcom naszych opinii dotyczących implementacji. I serdecznie zapraszam na salony… to znaczy do Salonu Rozchmurzonych. Chciałbym, aby to było miejsce dyskusji o chmurzeniu, o sprzęcie, liquidach, bezpieczeństwie, ale też, a może przede wszystkim o tym, co możemy zrobić wspólnie, aby to wszystko miało sens. Chciałbym, aby to było miejsce spotkań ludzi, którzy mają pomysły, ale też takich, którzy chcą się włączyć w ich realizację. Konkrety, działania. Narzekanie, że nic się nie da to nie temat na salony. Jak to mawiają Amerykusy – united we stand, divided we fall (zjednoczeni trwamy, podzieleni upadamy). Do działania, Panie i Panowie!

Tommy Black

Dobre hasło, szczególnie w naszej sytuacji kiedy tak trudno się zjednoczyć nawet wokół własnych idei. Dlatego je nieco uzupełnię. United we stand, divided we fall. We still have the choice. Zjednoczeni trwamy, podzieleni upadamy. Jeszcze mamy wybór. Chcielibyśmy by tym wyborem były działania nad wypracowaniem wspólnej i spójnej deklaracji świata waperów, która posłuży nam zarówno w celu uświadamiania czym są e-papierosy i także jako forma komunikacji z polskimi decydentami odpowiedzialnymi za implementację Dyrektywy. Także z mediami w których przekaz dotyczący e-p jest co najmniej tendencyjny. Salon jest formą portalu internetowego, posiada też forum dyskusyjne. Jest w trakcie budowy i jest otwarty na Was i na Wasze propozycje. Uprzejmie i z radością witać będziemy każdego, kto zechce z nami wspólnie pracować. Czy możemy coś obiecać w zamian? Tak, wspólną satysfakcję. Sporo wiedzy. Ciekawe dyskusje. Twórczą atmosferę i kontakt z nietuzinkowymi ludźmi.

PS

O inicjatywie możecie też przeczytać na Blogu Starego Chemika.